W niedzielnym wydaniu dziennika “Wriemja” nadanym przez państwowy Pierwszy kanał, Łukaszenka został porównany do bohaterów filmów Emira Kusturicy i nazwany Cyganem. W wyjątkowo złośliwym materiale krytykowano białoruskiego prezydenta za jego próby zbliżenia się do Unii Europejskiej, a także krytykowano samą Europę za to, że z Łukaszenką chce rozmawiać, choć dotychczas był dla niej jedynie “ostatnim dyktatorem Europy”.

Krytyczny komentarz wygłoszony został na tle zdjęć z wizyty na Białorusi szefów MSZ Polski i Niemiec. Dostało się również prezydent Dalii Grybauskaite za rzekome słowa o Łukaszence jako gwarancie stabilności i niezależności Białorusi, jakie rzekomo miała powiedzieć na zamkniętym spotkaniu z urzędnikami UE. W materiale Europę krytykowali opozycjoniści Andriej Sannikau i Uadzimir Niaklajeu, o których wspominano, że są uznawani za kandydatów prorosyjskich.

Dziennikarze programu informacyjnego przestrzegali Europę przed dawaniem Białorusi jakichkolwiek pieniędzy w zamian za przeprowadzenie uczciwych wyborów. „On te pieniądze weźmie i nawet nie podziękuje” – zacytowano Uadzimira Niaklajewa. Wszystko na tle zdjęć filmu „Biały kot czarny kot”, na których wąsaci Cyganie kłócili się o pieniądze. Kusturica pojawił się tu nie przypadkowo, gdyż kilka dni temu serbski reżyser odbył spotkanie z białoruskim prezydentem, podczas którego obydwaj uczestnicy nawzajem obdarzali się licznymi komplementami.

Białoruś została również nazwana bankrutem, gdzie ludzie w obawie przed dewaluacją stoją „w kolejkach do kantorów”. O Łukaszence powiedziano że “jest słaby jak nigdy dotąd”.

Materiał wspomniał także o planach opozycji wyprowadzenia swoich zwolenników na główny plac Mińska w dniu wyborów, w celu zaprotestowania przeciwko fałszerstwom wyborczym. Osobą, która zachęcała do wzięcia udziału w manifestacji, był właśnie Niaklajeu.

W niedzielę również należąca do rosyjskiego rządu stacja RTR pokazała w programie informacyjnym “Wiesti” materiał o cenzurze na Białorusi. Widzowie mogli zobaczyć m.in. Andreja Sannikawa, który dziękował rosyjskim mediom za pokazywanie opozycji.

Sposób, w jaki rosyjska telewizja pokazuje kampanię na Białorusi, podważa tezę zaprezentowaną przez Uadzimira Niaklajewa w piątkowym wywiadzie dla Biełsatu o tym, jakoby Moskwa wycofała się z planów wpływania na kampanię wyborczą. Obydwa materiały pokazują, że medialna wojna rosyjskich mediów przeciwko Białorusi się nie skończyła.

Bielsat/belsat.eu

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply