Podpisana w ubiegłym tygodniu rosyjska umowa gazowa z Ukrainą przewidująca 30 proc. obniżkę cen za importowany gaz, oraz umowa o przedłużeniu stacjonowani floty czarnomorskiej do 2035, wywołała gwałtowną reakcję białoruskiego prezydenta.

W powszechnej opinii, Rosja w zamian za zgodę na stacjonowanie swoich wojsk w Sewastopolu, zgodziła się na bezprecedensowa obniżkę ceny gazu dla Ukrainy. Władze białoruskie, które toczą spór na temat wysokość rosyjskich ceł eksportowych na ropę naftową, również są zainteresowanie wykorzystaniem argumentu baz w negocjacjach. Zasugerował to Białoruski prezydent dziennikarzom, po oddaniu głosu w niedzielnych wyborach lokalnych. – Głównodowodzący Siłami Zbrojnymi Rosji zapomniał, ze na terytorium Białorusi znajdują się aż dwie działające bazy wojenne. […] I jeśli chcecie wiedzieć ile Rosja nam płaci za te bazy, to suma ta wynosi zero rubli, zero kopiejek i zero dolarów. Kogo broni dzisiaj białoruska armia? Jest podstawą jakiej grupy wojsk? Podstawą wspólnej grupy wojsk Państwa Związkowego. Na zachodzie Rosyjskiej Federacji, oprócz armii białoruskiej, nie ma innych sił zbrojnych. A do tego dochodzi wspólny system obrony przeciwrakietowej, nt którego umowę nie tak dawno podpisaliśmy i o którą tak bardzo zabiegało się kierownictwo Rosji.

Aleksander Łukaszenko wyraził również uznanie prezydentowi Ukrainy, z powodu udanych negocjacji – Chciałbym ukraińskiemu koledze pogratulować z okazji tego wspaniałego zwycięstwa. Oni otrzymali kilka mld dolarów za podpisanie tej umowy [o przedłużeniu funkcjonowania bazy Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu].

Dla Biełsatu komentuje Andrej Suzdalcew, rosyjski politolog,wykładowca w Państwowym Uniwersytecie – Wyższej Szkole Ekonomicznej w Moskwie:

Bazy to częściowo spadek po ZSRR. Jedna w okolicy Baranowicz zajmuje się komunikacją z rosyjską flotą i jest ona jeszcze sowieckiego typu. Można ją jednak zastąpić. Na terytorium Rosji istnieje 4 albo 5 baz podobnego typu. Druga baza znajdująca się podmińskiej Wilejce, i to następczyni bazy radarowej, która znajdowała się w łotewskiej Skrundzie. Ten radar monitoruje całą Europę oraz wejście do Morza Azowskiego. I faktycznie to ważny obiekt i do tego dość kosztowny. Jednak również istnieje dla niej zamiennik. W Rosji używa się już bowiem nowych stacji radarowych typu Woroneż, które są znacznie tańsze. Taki radar powstaje już pod Petersburgiem, i razem z podobną stacją południu Rosji, będzie można monitorować podobny obszar, jak ten kontrolowany przez stację w Wilejce. Pojawiały się zresztą sygnały, by ze znajdującej się pod Mińskiem stacji zrezygnować.

Jeżeli chodzi o perspektywę geopolityczną, to mówienie, że Rosja jest broniona głównie przez białoruską armię to gruba przesada. Geograficznie dalej na zachód niż Białoruś, znajduje się bowiem Obwód Kaliningradzki, którego znaczenie strategiczne jest o wiele ważniejsze. Kłamstwem jest twierdzenie, że od wschodnich granic Białorusi do Moskwy w sensie wojskowym niczego nie ma. Na zachodzie Rosji stacjonują trzy duże jednostki wojskowe, a oprócz tego Moskwy broni oddzielny korpus obrony przeciw lotniczej, który dysponuje elementami obrony przeciwrakietowej.

Co najważniejsze Rosja z NATO walczyć nie będzie i nasze relacje są dobre. Bywają wprawdzie propagandowe ostre wypowiedzi, jednak zagrożenia militarnego nie ma. Jeżeli nawet teoretycznie pomyśleć o ataku ze strony NATO, to byłaby to wojna jądrowa czyli maksymalnie 35 minutowa wymiana uderzeń atomowych, i w tej sytuacji o jakiejkolwiek roli białoruskiego pola walki nie może być mowy. Łukaszenko nie może szantażować Rosji, bo ta jeśli zechce po prostu zrezygnować z tych baz.

Rosyjskie władze z rozbawieniem zareagowały na wypowiedzi prezydenta Białorusi. Wszyscy zdają sobie sprawę, że Rosja zapłaciła za te bazy już w 1996, gdy umorzyła Białorusi ponad mld dolarów długu za gaz. Podpisano wtedy umowę dzierżawy na 25 lat. Łukaszenko próbuje ten sam towar sprzedać drugi raz i zachować status państwa otrzymującego dotację od sąsiadów. Te wypowiedzi to również działania z dziedziny PR skierowane dla białoruskiej opinii publicznej. Łukaszenko chce być bohaterem walki z Moskwą o interesy Białorusi. W rzeczywistości białoruski prezydent stracił już wszelkie możliwości wywierania nacisku na Moskwę. Ostatnio odpadł argument tranzytu surowców, bo Moskwa buduje rurociągi omijające Białoruś. Ostatnim argumentem ma być sprawa białorusko-rosyjskiej integracji. Kreml jednak doskonale zdaje sobie sprawę, że to on głownie za nią płacił i nie otrzymywał nic w zamian. Nawet unia celna nie funkcjonuje odpowiednio. Łukaszenkę mocno dotknęła podpisana między Moskwa i Kijowem umowa. Szczególnie poraziła go ogromna suma jaka wytargowała Ukraina i stąd ta zawiść

Dla Biełsatu komentuje Walery Karbalewicz, białoruski politolog:

Łukaszenko nie po raz pierwszy wykorzystuje argument baz w swojej polityce wobec Rosji. Jednak teraz w jego zachowaniu widać strach. W sytuacji poprawy stosunków rosyjsko-ukraińskich, Moskwa może śmielej wywierać nacisk na Białoruś. Również Łukaszenkę niepokoi sytuacja w Kirgizji – gwałtowny upadek reżimu, który przecież wydawał się tak silny. A okazało się, że nawet strzały oddane do demonstrantów nie zdławiły zamieszek. Łukaszenko zresztą uważa, że za tymi wydarzeniami stoi Moskwa. Białoruski prezydent boi się, ze USA i Rosja zawrą sojusz w celu usunięcia niewygodnych im reżimów, i że to on będzie następnym celem. Co gorsza jeśli tak się stanie, nie znajdzie nigdzie azylu politycznego. I stąd ta fala oskarżeń wobec Rosji , ODKB i światowych mocarstw.

Rosja przyzwyczaiła się do takich wycieczek pod jej adresem. Bazy są poważnym argumentem, jednak już w marcu 1996 Rosja i Białoruś podpisały umowę o rezygnacji ze wzajemnych pretensji. Na podstawie tej umowy Rosja darowała 1 mld dolarów długów za gaz a Białoruś również zrezygnowała z żądań, by to Rosja zapłaciła za wywóz broni atomowej. Dodatkowo Kreml otrzymał możliwość bezpłatnego dzierżawienia baz wojskowych na okres 25 lat. Rosja jednak i tak pokrywa część kosztów ich funkcjonowania – opłaty za energię elektryczną, usługi komunalne i niewielki podatek gruntowy. Teraz jeżeli Łukaszenko zażąda ponownej analizy warunków, trzeba będzie przeanalizować cały pakiet. I wtedy znowu wróci kwestia miliardowego długu za gaz. Co gorsza ta suma z przed 15 lat teraz może być nawet trzy razy większa z powodu zwiększenia wartości dolara. W tej sytuacji, Łukaszenko nie będzie dążył do zmiany umowy.

jb/Biełsat

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply