Według rosyjskiego ambasadora w Wielkiej Brytanii, Aleksandra Jakowienko, strona brytyjska ukrywa przed Rosją szczegóły dotyczące otrucia Siergieja Skripala i jego córki.

W środę, w związku ze zignorowaniem przez Rosję ultimatum postawionego przez władze brytyjskie w sprawie otrucia Siergieja Skripala i jego córki, premier Theresa May ogłosiła, że 23 rosyjskich dyplomatów, którzy zostali uznani za „niezgłoszonych oficerów wywiadu”, zostanie wydalonych z kraju. Po zapoznaniu się z wynikami śledztwa, brytyjska premier stwierdziła, że musi „uznać, że Rosja odpowiada za próbę zabójstwa Siergieja Skripala i jego córki”.

W rozmowie z agencją Reuters, przebywający w stolicy Kazachstanu szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow na pytanie, czy Moskwa wydali brytyjskich dyplomatów odpowiedział z uśmiechem „wydalimy, oczywiście”.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zaznaczył, że nie ma żadnych „jasnych dowodów” na jakikolwiek udział Rosji w otruciu Skripala i jego córki. Z kolei kanclerz Niemiec Angela Merkel, na krótko przed rozmowami w Paryżu z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem powiedziała, że „wiele śladów wskazuje na fakt, że Rosja jest odpowiedzialna” za atak w brytyjskim Salisbury.

Ambasador Rosji w Wielkiej Brytanii Aleksander Jakowienko oskarżył z kolei stronę brytyjską o „ukrywanie” dalszych szczegółów dotyczących otrucia Skripala.

– Brytyjczycy ukrywają przed nami ekspertyzę lekarską, nie mamy dostępu do pacjentów [do Siergieja i Julii Skripal – red.], nie mamy możliwości rozmowy z lekarzami – powiedział Jakowienko, cytowany przez agencję RIA. – Może żyją, może nie, może w ogóle nic się nie stało – dodał.

W piątek rosyjscy śledczy poinformowali, że wszczęli śledztwo ws. próby zamordowania Julii Skripal, a także odrębne śledztwo ws. śmierci Nikołaja Głuszkowa, najbliższego współpracownika nieżyjącego rosyjskiego miliardera Borysa Bieriezowskiego. Zaoferowali władzom brytyjskim współpracę. Tego samego dnia również brytyjska policja wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa Nikołaja Głuszkowa. Sekcja zwłok wykazała, że mężczyzna zmarł w wyniku „ucisku na szyję”.

Jak podaje agencja Reuters, Siergiej Skripal, który jako pułkownik GRU zaczął współpracować z brytyjskim wywiadem, wydał Brytyjczykom kilkudziesięciu rosyjskich agentów.

Według brytyjskiego dziennika „Telegraph”, w bagażu córki otrutego byłego oficera GRU Siergieja Skripala, jeszcze przed jej wylotem z Moskwy do Wielkiej Brytanii, umieszczono paralityczno-drgawkowy bojowy środek Nowiczok. Wcześniej śledczy twierdzili, że z Rosji przysłano specjalną ekipę z zadaniem otrucia Skripala.Prezydent Rosji, który jest faworytem niedzielnych wyborów prezydenckich, jak dotąd publicznie nie wypowiadał się szerzej nt. sprawy Skripala. Powiedział jedynie, że Wielka Brytania powinna dotrzeć do prawdy o tym, co się wydarzyło.

Od działań brytyjskiego rządu zdystansował się jednak lider laburzystów, Jeremy Corbyn. Przestrzegł przed pośpiesznymi dążeniami do nowej zimnej wojny, nim wina Moskwy nie zostanie w pełni udowodniona.

W podobnym tonie wypowiadają się także niektórzy brytyjscy deputowani, m.in. z Partii Pracy. Udostępnili oni na Twitterze tekst Craiga Murray’a, byłego brytyjskiego ambasadora w Uzbekistanie, a obecnie blogera. Jego zdaniem, badacze z podległego brytyjskiemu resortowi obrony laboratorium w Porton Down, które miało zidentyfikować środek użyty do otrucia Skripala i jego córki, nie zdołali znaleźć dowodów na winę Rosji. Murray powołał się na „dobrze umiejscowione” źródło w brytyjskim resorcie spraw zagranicznych, dodając, że badacze z tego laboratorium byli „urażeni” ze względu na presję wywieraną na nich, by udowodnili, że środek ten jest produkcji rosyjskiej.

Jednak twierdzenia Murray’a, jakoby naukowcy z Porton Down nie byli w stanie zidentyfikować substancji, jakiej wcześniej nie widzieli, zostały ostro skrytykowane przez chemika, dra Clyde’a Daviesa. Z kolei Wil Mirzacjanow, rosyjski chemik, który ujawnił prace nad bronią chemiczną w ZSRR i Rosji twierdzi, że tylko Rosja posiada zdolności do użycia środka typu „Nowiczok”. Zaznaczał, że rosyjskie władze utrzymywały ścisłą kontrolę nad zapasami tego środka bojowego i że jest on zbyt złożony, by to nie-państwo zdołało go opracować i wykorzystać jako broń.

Wcześniej informowaliśmy, że w środę podczas nadzwyczajnej sesji Rady Bezpieczeństwa ONZ, przedstawiciel Rosji Wasilij Niebienzja, oświadczył, że Moskwa nie ma nic wspólnego z próbą otrucia Skripala. Zadeklarował, że Rosja jest gotowa do przeprowadzenia w tej sprawie wspólnego śledztwa z Brytyjczykami. Jednocześnie domagał się od Wielkiej Brytanii przedstawienia „materialnych dowodów” na tzw. rosyjski ślad oraz udostępnienia do badań próbek substancji chemicznej.

Niebienzja zaprzeczył również, jakoby Rosja prowadziła jakieś prace nad środkami chemicznymi w ramach programu „Nowiczok”. Podkreślił, że Rosjanie w 1992 roku zaprzestali wszelkich prac nad bronią chemiczną, a w ubiegłym roku zakończyli procedurę jej niszczenia. Rosyjski dyplomata dodał, że w połowie lat 90. XX wieku służby wywiadowcze niektórych krajów zachodnich, w tym Wielkiej Brytanii i USA, pozyskały z Rosji licznych specjalistów i „pewną dokumentację”, by kontynuować pracę nad środkami paralityczno-drgawkowymi. Jego zdaniem, z niewiadomych względów, są one określane na Zachodzie właśnie mianem „Nowiczok”. Rosyjski dyplomata zaznaczył też, że identyfikacji środka chemicznego użytego do otrucia Skripala dokonano w laboratorium podległym ministerstwu obrony Wielkiej Brytanii, które wcześniej prowadziło badania nad tego rodzaju środkami i wytwarzało je. Zdaniem Skripala, środek chemiczny najprawdopodobniej pochodzi z „krajów, które prowadziły szeroko zakrojone prace nad takimi substancjami od końca lat 90., w tym Zjednoczonego Królestwa”.

Twitter.com / Reuters / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply