W Moskwie odbyła się kolejna demonstracją “O wolny internet”. Bezpośrednią przyczyną wystąpień jest decyzja rosyjskich władz o zablokowaniu aplikacji Telegram.

Tagański sąd rejonowy w Moskwie wydał 13 kwietnia orzeczenie nakazujące zablokowanie na terytorium Rosji dostępu do komunikatora internetowego Telegram. Decyzja została wydana na wniosek rosyjskiego urzędu nadzoru telekomunikacyjnego i IT – Rosskomnadzoru. Szybko wywołała publiczne protesty. 30 kwietnia pierwsza demonstracja “O wolny internet” zebrała na moskiewskim placu Sacharowa kilkanaście tysięcy, głównie młodych osób.

13 maja mieszkańcy Moskwy zebrali się po raz kolejny na Placu Sacharowa by wyrazić sprzeciw wobec blokadzie Telegramu, co interpretują jako kolejny element postępującej inwigilacji i cenzury internetu ze strony rosyjskich władz. Według podliczeń grupy “Biełyj Scziotczik” w manifestacji brało jednak udział znacznie mniej osób niż dwa tygodnie wcześniej – 2280 ludzi. Agencja informacyjna Reuters pisze z kolei o “kilkuset” demonstrantach. “Władze chcą nam odebrać nasze poufne informacje, chcą nam odebrać życie prywatne” – mówił niegdysiejszy premier, a obecnie opozycyjny polityk Michaił Kasjanow – “Internet jest główną wolnością, która istnieje dla nas wszystkich”.

Wśród demonstrantów pojawiały się szersze hasła polityczne. Nie tylko okrzyki “Precz z Rosskomnadzorem” ale też “Rosja bez Putina”. Na trzymanych przez uczestników manifestacji banerach i planszach pojawiły się hasła “Ręce precz od internetu”, “Dziś wsadzają za repost, jutro za lajk”.

Jak podała opozycyjna telewizja TV Dożdż grupa aktywistów została otoczona przez funkcjonariuszy policji. Zatrzymali oni 10 do 20 z nich. To prawdopodobnie nacjonaliści  z tak zwanego “Czarnego Bloku”, w tym ich lider Władimir Ratnikow.

tvrain.ru/reuters.com/kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply