Estonia obłożyła sankcjami premiera Gruzji Iraklego Kobachidzego i jeszcze 13 czołowych urzędników kaukaskiego państwa. Tym samym Tallin poszedł w ślady Litwy.
O wprowadzeniu sankcji poinformował na X minister spraw zagranicznych Estonii Margus Tsakhna. “Estonia wprowadziła sankcje wobec 14 urzędników Gruzji, w tym premiera Kobachidzego. Przemoc zastosowana przez gruzińskie władze przeciw protestującym, dziennikarzom, liderom opozycji jest przestępcza i przeciw prawom człowieka. Wzywam państwa UE do reakcji i podjęcia działań” – napisał Estończyk.
Estonia sanctioned another 14 #Georgian authorities, including Prime Minister Kobakhidze.
The violence perpetrated by the 🇬🇪 authorities against protesters, journalists & opposition leaders is criminal & against human rights.
I call on all EU countries to react & to take actions— Margus Tsahkna (@Tsahkna) December 15, 2024
Już wcześniej kraje bałtyckie (Litwa, Łotwa i Estonia) nałożyły sankcje na założyciela partii rządzącej kaukaskim państwa “Gruzińskiego Marzenia” Bidzinę Iwaniszwilego, minsitra i urzędników gruzińskiego Miniterstwa Spaw Wewnętrznych.
Wynik październikowych wyborów w Gruzji, w których rządzące dotychczas „Gruzińskie Marzenie” uzyskało 54 proc. głosów był przegraną czterech partii i koalicji o radykalnie prozachodniej orientacji. Tym samym partia rządząca przejęła 88 mandatów w jednoizbowym parlamencie liczącym 150 miejsc. Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili oświadczyła dzień po elekcji, że nie uznaje wyników wyborów. Wezwała też obywateli do wyjścia na ulice w ramach protestu. Partie opozycji już wcześniej ogłosiły, że nie uznają wyników wyborów. Już w czasie wyborów atmosfera polaryzacji prowadziła do rękoczynów, bójek pod lokalami wyborczymi. Skarżono się również na utrudnianie korzystania z prawa do tajności głosowania. Zurabiszwili wezwała zagraniczne państwa do wsparcia opozycji.
Mimo bojkotu ze strony opozycji nowy parlament odbył 26 listopada pierwsze posiedzenie i wybrał przewodniczącego.
30 listopada Zurabiszwili ogłosiła, że nie odda władzy mimo zbliżającego się końca kadencji przypadającego na 16 grudnia, twierdząc, iż w kraju nie ma legalnego parlamentu. Jednak wybory noweg prezydenta odbyły się wraz z końcem jej kadencji, 14 grudnia.
Litwa jest tym państwem Unii Europejskiej, które najbardziej otwarcie włączyło się w wewnętrzny spór polityczny między Gruzinami. W maju br. parlament Gruzji uchwalił ustawę o przejrzystości finansowej organizacji pozarządowych czerpiących fundusze z zagranicy. Już w czasie jej procedowania dochodziło do gwałtowanych protestów prozachodniej opozycji.
Ministrowie spraw zagranicznych Islandii, Estonii, Litwy, Łotwy przybyli do stolicy Gruzji. Trzej pierwsi zdecydowali się wesprzeć gwałtowne protesty przeciwko władzom kaukaskiego państwa. Szef litewskiej dyplomacji Gabrielius Landsbergis uznał wówczas protestujących opozycjonistów za reprezentantów narodu – “w państwie demokratycznym rząd ma obowiązek wobec was, obywateli Gruzji, podążać w kierunku wskazywanym przez wasz kompas moralny”. Władze Gruzi odrzuciły to jako wtrącanie się w wewnętrzne sprawy kaukaskiego państwa i uzurpowania prawa do reprezentowania narodu gruzińskiego.
Sejm Litwy przyjął następnie rezolucję, w której uznał, że parlament Gruzji przyjmując ustaw o przejrzystości obcych wpływów za niezgodną z “aspiracjami gruzińskiego społeczeństwa”. Ambasador Gruzji w Wilnie został wezwany do litewskiego MSZ, które wyraziło niezadowolenie z przyjęcia wspomnianej ustawy.
ekhokavkaza.com/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!