Waszyngton miał pozwolić Ukraińcom na ataki rakietowe w głąb terytorium Rosji
Waszyngton pozwolił Kijowowi na samodzielne podejmowanie decyzji o zasięgu ataków HIMARS MLRS – pisze Strana.ua, powołując się na ambasador USA na Ukrainie Bridget Brink.
“Dowództwo Sił Zbrojnych Ukrainy będzie samodzielnie podejmować decyzję o zasięgu uderzeń systemów rakietowych wielokrotnego startu HIMARS, które władze amerykańskie planują w najbliższej przyszłości przekazać Siłom Zbrojnym Ukrainy.” – twierdzi kanał na Telegramie ukraińskiego portalu Strana.ua. Decyzję taką miała przekazać ambasador USA w Kijowie Bridget A. Brink.
Należy zwrócić uwagę, że nie pojawiły się wcześniej doniesienia, by Stany Zjednoczone miały przekazywać Ukrainie pociski HIMARS o zasięgu powyżej 160 km. Przekazane na Ukrainę rakiety ATACMS osiągnęły jak dotychczas maksymalnie ten dystans. Tymczasem Brink zasugerowała, że teraz może się to zmienić i Amerykanie mogą umożliwić Ukraińcom ostrzał głębokiego terytorium Rosji.
Pod koniec ubiegłego roku sekretarz stanu Antony Blinken ogłosił najnowszy pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy o wartości 250 milionów dolarów.
Pakiet obejmie zakup amunicji do systemów obrony powietrznej NASAMS i HIMARS MLRS, a także pociski artyleryjskie kal. 155 i 105 mm, przeciwpancerne systemy rakietowe Javelin, TOW i AT-4, a także ponad 15 milionów sztuk amunicji do broni strzeleckiej.
Biały Dom ostrzegał już wcześniej, że to koniec środków, którymi dysponuje w dotychczasowej puli na wsparcie dla Ukrainy.
Nie będzie nowych dostaw broni i amunicji, dopóki Kongres nie zatwierdzi dodatkowego finansowania. Pod koniec 2022 roku, kiedy na Ukrainę przekazano pierwsze 20 zestawów HIMARS, amerykańskie media napisały, że Stany Zjednoczone zmieniły te systemy, tak aby Siły Zbrojne Ukrainy nie mogły ich używać do ataków w głąb terytorium Rosji.
Takie posunięcie Waszyngtonu ogłoszone zostało w kontekście znacznego nasilenia w ostatnich tygodniach ataków dronowo-rakietowych Rosjan na Ukrainę.
Każda wojna jest okrutna, ale tolerowanie przez zachód ataków na centrum Biełgorodu, gdzie była wyłącznie ludność cywilna, to metody zbliżona do stosowanych przez Hitlera.
Wydaje się jednak, że zachodowi takie metody walki nie przeszkadzają.