Evo Moreles, który pod naciskiem wojskowych i policji rok temu oddał władzę nad Boliwią i uciekł z kraju, powróci do ojczyzny.

O powrocie Moralesa do ojczyzny jako pierwszy poinformował we wtorek senator założonej przez niego partii Ruchu na rzecz Socjalizmu – Instrumentu Suwerenności Ludu (MAS-IPSP) Andronico Rodriguez. Zapowiedział on, że były prezydent przyleci do kraju 9 listopada. Umożliwi mu to wzięcie udziału w inauguracji nowego prezydenta Luisa Arce, wywodzącego się właśnie z partii Moralesa.

11 listopada Morales ma udać się natomiast do miasta Chimore w prowincji Cochabamba gdzie większą część mieszkańców stanowią Indianie, stanowiący przez lata zaplecze społeczne MAS-ISPS, w tym samego Moralesa. Jak powiedział w poniedziałek wybrany w tym regionie senator Leonardo Loza byłego przywódcę może witać w Chimore nawet milion zgromadzonych obywateli.

Powrót Moralesa stał się możliwy na skutek wyborczego zwycięstwa jego partii w wyborach do parlamentu, a także zwycięstwa kandydata MAS-ISPS w wyborach prezydenckich, które odbyły się 14 października. Arce przy bardzo wysokiej frekwencji zwyciężył już w pierwszej turze.

Wraz z powrotem MAS-IPSP do pełni władzy sąd w La Paz umorzył w poniedziałek postępowanie przeciw Moralesowi, którego tymczasowy rząd zainstalowany po jego usunięciu oskarżał o rebelię i terroryzm. Morales, który przebywa obecnie w Argentynie jako uchodźca polityczny, już w czasie kampanii wyborczej wyrażał chęć powrotu z przymusowej emigracji, na którą udał się rok temu.

W październiku 2019 r. w Boliwii wybuchły protesty uliczne po tym gdy opozycja oskarżyła władze o nieprawidłowości do jakich miało dojść w czasie podliczania wyników wyborów prezydenckich z 20 października wygranych przez Moralesa. Zwolennicy opozycji zareagowali na nie gwałtownymi zamieszkami w trakcie których demolowano między innymi lokalne komisje wyborcze. W jednej z miejscowości spalono zebrane w takiej komisji karty wyborcze. W innym tłum zwolenników opozycji schwytał kobietę pełniącą funkcję burmistrza, pomalował jej głowę na czerwono a następnie obciął włosy. Morales już 23 października oskarżył opozycję o to, że przygotowuje pucz. Jednak 10 listopada ogłosił on, że zgadza się na powtórzenie wyborów, a potem złożył dymisję na żądanie sformułowane przez głównodowodzącego armią i komendanta głównego policji.

Władzę przejęła przedstawicielka liberalnego obozu opozycyjnego, wiceprzewodnicząca Senatu Jeanine Anez, choć konstytucja Boliwii nie przewiduje takiej zasady. Rezygnacja Moralesa, a także wiceprezydenta oraz przewodniczących obu izb parlamentu powinny być zatwierdzone właśnie przez parlament. Jednak obóz Anez uniemożliwiał jego posiedzenie. Gdy pod gmachem Senatu pojawiła się Adriana Salvatierra, jego przewodnicząca, która chciała wycofać rezygnację i przeprowadzić zebranie izby została poturbowana przez policję. Salvatierra zgodnie z boliwijską konstytucją powinna przejąć obowiązki głowy państwa w przypadku rezygnacji prezydenta i wiceprezydenta.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W protestach zwolenników Moralesa jakie wybuchły po jego usunięciu z rąk policji zginęło 36 osób, a około 800 zostało rannych. Ostatecznie deputowani partii Moralesa zgodzili się w parlamencie na przeprowadzenie przedterminowych wyborów do których nie dopuszczono obalonego prezydenta. Morales przebywa obecnie w Argentynie gdzie uzyskał status uchodźcy politycznego. Jako taki nie miał możliwości startu w wyborach.

plurinacional.info/telesurenglish.net/kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply