Członkowie prawicowego ruchu tak zwanych „Proud Boys” zastali zaatakowani nożami przez troje murzynów.
W oczekiwaniu na wyniki niedzielnych wyborów prezydenckich w okolicach Białego Domu zgromadzili się zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy Donalda Trumpa. Portal tygodnika „Newsweek” podał, że w tłumie doszło do krwawych porachunków. Grupa tak zwanych „Proud Boys” popierających Donalda Trumpa i ścierających się na ulicach z anarchistami została zaatakowanych przez nożowników. Według miejscowej policji napastnikami było troje Afroamerykanów – dwaj mężczyźni i jedna kobieta. Ubrani byli niemal w całości na czarno co przypomina praktykę bojówkarzy tak zwanej Antify.
Wiadomo już, że jednym z poszkodowanych jest sam lider ruchu „Proud Boys” Enrique Tarrio. „Pomagaliśmy jakiemuś facetowi, który został ugodzony nożami przez dwóch czarnych mężczyzn i jedną kobietę. Bevelyn też został ugodzony, tak jak dwaj Proud Boys i facet ,którego atakowali. Zostałem pocięty, ale to nic poważnego. Wysiadaliśmy z samochodów” – tak opisał incydent Tarrio.
Choć większość manifestantów zachowuje się spokojnie „Newsweek” poinformował, że policja dokonała na ulicach Waszyngtonu trzech aresztowań.
Ruch „Proud Boys” krystalizował się od 2016 r. w kręgach tak zwanej Alt-Right. Skupia zwolenników swoiście interpretowanego konserwatyzmu, lecz przede wszystkim koncentruje się na ulicznej konfrontacji z organizacjami anarchistycznymi i lewicowymi. Uczestnicy ruchu byli oskarżani przez przeciwników o rasizm, choć od 2019 r. formalnym przewodniczącym ruchu jest Tarrio pochodzący z rodziny afro-kubańskiej.
Czytaj także: Wybory prezydenckie w USA: Trwa walka o kluczowe stany
newsweek.com/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!