Dowodzący armią Sudanu gen. Abd al Fattahem al-Burhan wycofał się z rozmów rozejmowych jakie prowadził z rywalami w saudyjskiej Dżeddzie.
Rozmowy z rywalizującymi paramilitarnymi siłami szybkiego wsparcia (RSF) rozpoczęły się w portowym mieście Jeddah w Arabii Saudyjskiej na początku maja i przyniosły deklarację ochrony ludności cywilnej oraz dwie krótkoterminowe umowy o zawieszeniu broni, które były wielokrotnie łamane. Armia zadeklarowała w poniedziałek, że przerywa rozmowy rozejmowe, podała Al Jazeera.
Armia i RSF zgodziły się przedłużyć tygodniowe porozumienie o zawieszeniu broni o pięć dni tuż przed jego wygaśnięciem w poniedziałek.
Dowództwo generalne Sił Zbrojnych poinformowało jednak w środę w oświadczeniu, że zawiesza rozmowy, zarzucając drugiej stronie brak zaangażowania w realizację jakichkolwiek warunków porozumienia oraz ciągłe naruszanie zawieszenia broni.
„Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych podjęło decyzję o zawieszeniu obecnych rozmów w Dżeddzie z powodu braku zaangażowania rebelianckiej milicji w realizację któregokolwiek z warunków porozumienia oraz ciągłego łamania przez nią zawieszenia broni” – portal Al Jazeery przytoczył oświadczenie zamieszczone na stronie Sudan News Agency.
15 kwietnia w Sudanie wybuchły walki między regularnymi siłami zbrojnymi a paramilitarnymi Siłami Szybkiej Odpowiedzi. To skutek rywalizacji między głównodowodzącym armią Abd al Fattahem al-Burhanem a dowódcą tych drugich Mohammadem Hamdanem Dagalo. Oficerowie ci mieli największy wpływ na sytuację w Sudanie od obalenia jego wieloletniego przywódcy Omara al-Baszira.
Mimo, że 25 kwietnia zawarto, po amerykańskiej mediacji, oficjalny rozejm, walki w Sudanie nie uległy przerwaniu. Wcześniej zawarto dwa tego rodzaju porozumienia, które nie przyniosły przerwania rozlewu krwi nawet na jeden dzień.
Do tej pory z Sudanu uciekło około 73 tys. osób. Skierowali się do państw sąsiednich: Sudanu Południowego, Czadu, Egiptu, Erytrei, Etiopii, Republiki Środkowoafrykańskiej i Libii. ONZ ostrzega, że wojna domowa może wywołać migrację nawet 815 tys. ludzi.
aljazeera.com/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!