Prezydent Serbii Aleksandar Vucić powiedział, że jego kraj nie może formalnie uznać Krymu za rosyjskie terytorium, ponieważ zagroziłoby to rozwiązaniu kwestii statusu Kosowa. Zapewniał, że takie stanowisko nie ma wpływu na dobre relacje serbsko-rosyjskie.

W sobotę rosyjskie media podały, że serbski prezydent Aleksandar Vucić był pytany na antenie stacji Rossija 24, dlaczego Belgrad nie może uznać Krymu za część Rosji. Prezydent Serbii wyjaśnił, że mogłoby to zostać wykorzystane przez kraje zachodnie jako pretekst, by pozbawić jego kraj prawa do Kosowa.

– Jeśli dziś byśmy to zrobili [uznali Krym za część Rosji – red.], to wyciągnęliby nam analogię z Kosowem. Powiedzieliby, z takiego powodu Kosowo również może być niepodległe, a my nie mamy już dłużej prawa o nie walczyć – powiedział Vucić.

Przeczytaj: Prezydent Serbii oskarża UE o hipokryzję porównując sprawy Kosowa i Katalonii

Serbski prezydent zwrócił przy tym uwagę, że relacje na linii Belgrad – Moskwa pozostają dobre, a takie podejście nie ma na nie wpływu. Zaznaczył, że nie oznacza to również, ze Serbia zacznie popierać sankcje nałożone na Rosję.

– Nasze bliskie więzi z Rosją nie są przez nikogo kwestionowane. To sprawa strategii politycznej i taktyki, co powoduje, że nie mamy prawa stwarzać zagrożenia dla naszych żywotnych interesów państwowych i narodowych – powiedział polityk. Jego zdaniem, każda normalna osoba w Rosji i jakimkolwiek innym kraju to rozumie. Dodał też, że jeśli Rosja ma lepszego przyjaciela, który w trudniejszych warunkach zachowuje przyjazne nastawienie do Rosji i Rosjan, to prosi, żeby mu taki kraj pokazać.

Przeczytaj: Podwójna gra prezydenta Serbii ws. Kosowa

Jesienią ub. roku doszło do nasilenia kryzysu kosowsko-serbskiego, a Prisztina i Belgrad powróciły do wojennej retoryki.

Przeczytaj: Nasila się kryzys kosowsko-serbski

W latach 90. XX wieku walkę z władzami Jugosławii w Kosowie, prowadzoną także metodami terrorystycznymi, podjęła stworzona przez miejscowych Albańczyków Wyzwoleńcza Armia Kosowa. Zdecydowana interwencja serbskich sił bezpieczeństwa i armii spotkała się ze zbrojnym atakiem NATO na Jugosławię w 1999. Zarówno Sojusz Północnoatlantycki jak Unia Europejska roztoczyły następnie protektorat nad zorganizowanymi przez albańskich separatystów strukturami parapaństwowymi.

W 2008 roku kosowscy Albańczycy jednostronnie proklamowali niepodległość Republiki Kosowa. Została ona natychmiast uznana przez USA, Unię Europejską i większość państw członkowskich UE. Jedynym, oprócz Grecji i Słowacji, państwem UE nie uznającym niepodległości Kosowa jest Hiszpania. Podobne stanowisko zajmują m.in. Rosja, Chiny i Izrael. Prowadząc negocjacje w sprawie członkostwa zarówno z Serbią jak i Republiką Kosowa, Bruksela narzuca Serbom konieczność faktycznego uznania władz separatystycznych w Prisztinie i całkowitego wycofania swoich struktur administracyjnych z tego regionu.

Przeczytaj: Prezydent Serbii spotkał się z Putinem, by prosić o wsparcie w sprawie Kosowa

Tass / Ria.ru / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Emillo
    Emillo :

    Maverick oczywiście! Wiadomo nie od dziś ale niestety nie wszystkim, że Krym był, jest i będzie rosyjski taka jak Kosowo było, jest i będzie zawsze serbskie. I żadne układy, podpisy, deklaracje i krzyki sprzedajnych politycznych kooref tego nie zmienią.