W rozmowie z PR3 prezydent Andrzej Duda potwierdził wcześniejsze nieoficjalne informacje, że na nowego Ambasadora RP na Ukrainie, w miejsce Jana Piekło, zaproponowano wiceszefa MSZ Bartosza Cichockiego. Duda przychylił się do argumentacji resortu dyplomacji, że w Kijowie „potrzebna jest większa dynamika w działaniu”.

Jak już informowaliśmy, prezydent Andrzej Duda z dniem 31 stycznia odwołał ze stanowiska Ambasadora RP w Kijowie Jana Piekło, znanego m.in. z ostrej krytyki polskiej pamięci o ludobójstwie na Wołyniu, które nazwał „epizodem bratobójczej walki między Ukraińcami a Polakami”, i wybielania OUN-UPA. Szef gabinetu prezydenta, Krzysztof Szczerski powiedział, że „planowane jest podwyższenie rangi reprezentacji Polski w Kijowie”.

W sobotniej rozmowie na antenie Radiowej Trójki, prezydent Andrzej Duda był pytany m.in. o to, czy odwołanie Jana Piekło z funkcji Ambasadora RP na Ukrainie miało związek z jego rolą w kształtowaniu relacji polsko-ukraińskich. Prezydent powiedział, że „decydowały tutaj różne względy” i zaznaczył, że z wnioskiem w tej sprawie zwrócił się do niego minister spraw zagranicznych.

 

– Moja decyzja w tym zakresie stanowiła odpowiedź na pewne zapotrzebowanie zgłaszane przez ministra – powiedział Andrzej Duda. – Uznałem podnoszone przez niego argumenty, że potrzebna jest tam większa dynamika w działaniu odnośnie tego, co dotychczasowy pan ambasador prezentuje.

Przeczytaj: Przełomiec, Rey, Romaszewska i inni apelują do Dudy o nieodwoływanie Jana Piekło

Polski prezydent zwrócił uwagę, że na Ukrainie zbliżają się wybory prezydenckie. Jego zdaniem, to „bardzo gorący czas”. Potwierdził też wcześniejsze nieoficjalne informacje, według których nowym ambasadorem w Kijowie może zostać obecny wiceszef MSZ, Bartosz Cichocki:

– Propozycja jest taka, aby udał się tam pan minister Bartosz Cichocki, który jednak jest wiceministrem spraw zagranicznych. To jest de facto wzmocnienie tego przedstawicielstwa politycznego i też na pewno wzmocnienie, jeżeli chodzi o relacje z Ministerstwem Spraw Zagranicznych.

Przeczytaj także: Andrzej Duda: Mattis był dość sceptyczny ws. stałej bazy wojsk USA w Polsce

Na łamach portalu Onet.pl były dyplomata Witold Jurasz twierdził wcześniej, że powodem odwołania polskiego ambasadora w Kijowie była krytyka ze strony, jak to ujął, „tak zwanych środowisk kresowych oraz skrajnej prawicy, dla której już nie Rosja, a Ukraina jest przeciwnikiem”. Jurasz pisał zarazem, że nominacja Cichockiego ma być „ukłonem” w stronę środowisk kresowych i patriotycznych ze strony PiS i zapowiedzią zaostrzenia kursu wobec Ukrainy, żeby utrzymać elektorat.

Przeczytaj: Giedroycizm nie wystarczył – wiceminister Cichocki nie dogodził Ukraińcom

Czytaj także: „Bardzo się cieszymy” – wiceminister spraw zagranicznych o imigracji zarobkowej z Ukrainy

W rozmowie z portalem Kresy.pl prof. Włodzimierz Osadczy, historyk i dyrektor Centrum Ucrainicum KUL komentując tę sprawę zauważa, że w kontekście odwołania Piekły „jedna jaskółka wiosny nie czyni”. Jego zdaniem, nie należy do tego zbyt entuzjastycznie podchodzić, choć zaznacza, że powinno to się stać już dawno temu.

– Takie zmiany personalne (…) bez zmiany polityki i dyplomacji w ogóle, nic nie wnoszą. Będziemy mogli mówić o pewnych różnicach kosmetycznych, np. stylu, natomiast trudno byłoby mówić o różnicach konceptualnych. Więc w świetle informacji, że jako następca szykowany jest wiceminister Bartosz Cichocki odnoszę wrażenie, że jest to właśnie polityka „wypuszczania pary” i łagodzenia pewnych relacji wewnątrzpolitycznych – uważa prof. Osadczy, dodając, że „pan Cichocki mało czym się od Piekły różni”.

– Widzimy więc, że nie ma co się oszukiwać. (…) linia polityczna nie zmieni się dopóty, dopóki dyplomacja polska będzie sterowana z ośrodków poza granicami państwa polskiego – zaznacza historyk.

Jan Piekło został ambasadorem w 2016 roku. Jego nominacja wzbudzała kontrowersje m.in. w środowiskach kresowych, z uwagi na jego wcześniejsze działania i wypowiedzi. Zaznaczano, że jego poglądy w zasadzie niczym nie różnią się od poglądów ukraińskich i jest to m.in. ostra krytyka polskiej pamięci o ludobójstwie na Wołyniu i wybielanie OUN-UPA. Jak pisaliśmy wcześniej, publiczne wypowiedzi Jana Piekło to mieszanina radykalizmu i umiarkowania. Dziwnym trafem radykalizm prezentuje tylko wobec polskich prób upamiętnienia czy nawet tylko przypomnienia ludobójstwa na Wołyniu. Gdy natomiast mowa idzie o UPA, jest pełen umiarkowania i niuansowania.

Czytaj więcej: Jan Piekło – zobacz kogo PiS zrobił ambasadorem na Ukrainie

PRZECZYTAJ: Jan Piekło jako ambasador będzie realizował politykę bezwarunkowego wspierania Ukrainy

Portal Kresy.pl zwracał też uwagę, że działalność Jana Piekło była przez lata finansowana przez Stany Zjednoczone. Fundacja PAUCI, którą kierował, działała dzięki pieniądzom i wsparciu z USA. Ponadto, to właśnie Amerykanie uczynili Jana Piekło prezesem projektu PAUCI. Działalność Jana Piekło bardzo podobała się Amerykanom, którzy finansowali działalność jego organizacji.

polskieradio24.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply