Pompeo sugeruje, że jest „duża szansa” na to, że Nawalnego próbowali otruć urzędnicy rosyjskiego rządu

Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo pośrednio zasugerował, że jest „duża szansa”, iż to wysocy rangą rosyjscy dygnitarze stoją za próbą otrucia rosyjskiego opozycjonisty, Aleksieja Nawalnego.

W środę podczas wywiadu szef amerykańskiej dyplomacji, Mike Pompeo, odnosząc się do sprawy Aleksieja Nawalnego powiedział, że Stany Zjednoczone współpracują z europejskimi potęgami nad ustaleniem, kto jest odpowiedzialny za otrucie rosyjskiego opozycjonisty. Co prawda powstrzymał się przed bezpośrednim obwinieniem rosyjskiego rządu, ale wyraźnie zasugerował jego udział w sprawie.

Jak podaje serwis Politico, Pompeo zaznaczył, że próby otrucia dysydentów politycznych stawiają „krechy” (oryg. black marks) przy takich krajach. Potępił też tego rodzaju praktyki, podkreślają, że „normalne kraje nie działają w taki sposób”.

– Ludzie na całym świecie postrzegają takie działania takimi, jakie one są – powiedział Pompeo. – Kiedy widzą próbę otruci dysydenta i uznają, że jest znacząca szansa, że to faktycznie wyszło od wysokich rangą rosyjskich urzędników, to myślę, że to nie jest dobre dla Rosjan, ani dla Rosji.

Zdaniem sekretarza stanu USA, ludzie uważają, że kraje, które chcą być potęgami i ważnymi graczami w skali globalnej, nie mogą angażować się w takie rzeczy. – Zamiast tego, powinny promować wolność i demokrację – dodał.

Biały Dom wstrzymuje się przed bezpośrednimi oskarżeniami o to, kto odpowiada za próbę otrucia Nawalnego. Wcześniej prezydent Donald Trump powiedział, że to „tragiczna” sprawa, ale jego zdaniem nie ma wystarczających dowodów by stwierdzić, co dokładnie się stało. 25 sierpnia br. Pompeo potępił próbę otrucia Rosjanina, ale nie wskazał bezpośrednio na rosyjski rząd. W oficjalnym oświadczeniu zapewnił, że „jeśli doniesienia okażą się dokładne, Stany Zjednoczone wesprą wezwania Unii Europejskiej do kompleksowego śledztwa i są gotowe w tym pomóc”. Sekretarz stanu USA podpisał się też pod wspólnym oświadczeniem szefów dyplomacji państw grupy G7, w którym domagano się od Rosji przejrzystości w tym, kto jest odpowiedzialny za atak.

Informowaliśmy wcześniej, Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji wezwało w środę ambasadora Niemiec Geza Andreasa von Geyra w związku z rzekomym wykorzystywaniem stanu Aleksieja Nawalnego przez niemiecki rząd do dyskredytacji Rosji na arenie międzynarodowej. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow powiedział wcześniej, że Berlin wykazuje całkowicie nie do przyjęcia stosunek do uzasadnionych żądań Moskwy w sprawie Nawalnego.

Jak pisaliśmy, wicekanclerz i minister finansów Niemiec Olaf Scholz powiedział Bloombergowi, że „jest zdecydowanie jasne”, że Aleksieja Nawalnego próbowano otruć. Tymczasem Rosja zarzuciła Niemcom blefowanie w sprawie Nawalnego i domaga się od nich przekazania wszystkich dowodów na otrucie opozycjonisty.

Rosyjski lekarz, który leczył Aleksieja Nawalnego w Omsku, podtrzymuje ogłoszoną wcześniej wersję, że opozycjonista nie został otruty. Twierdzi, że hipoteza o zatruciu, która była główną wersją, ale nie została potwierdzona i „to nie Nowiczok, to w ogóle nie organiczny związek fosforu, to wcale nie jest zatrucie”. Jego zdaniem „to śpiączka metaboliczna wynikająca z zaburzeń metabolicznych, która postępowała szybko”. Lekarze z Omska postawili diagnozę, że u Nawalnego wystąpiły zaburzenia metabolizmu węglowodanów na tle zapalenia trzustki.

Aleksiej Nawalny, założyciel Fundacji Walki z Korupcją i jeden z najbardziej znanych krytyków Kremla trafił do szpitala 20 sierpnia po tym, gdy zasłabł na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy. Ze względu na zagrożenie dla zdrowia polityka samolot lądował w Omsku. Prosto z lotniska Nawalny został przewieziony do lokalnego szpitala z podejrzeniem zatrucia. W stanie „ciężkim, ale stabilnym” trafił na oddział intensywnej terapii. TV Dożdż podawała, że polityk był nieprzytomny. Badający go lekarze nie znaleźli w jego organizmie trucizny i orzekli, że problemy zdrowotne Nawalnego wynikają z „przyczyn wewnętrznych”. Dwa dni później Nawalny został przewieziony na leczenie do Niemiec. Najpierw niemieccy lekarze, a później rząd Niemiec ogłosił, że wyniki badań Nawalnego wykazały, iż rosyjski opozycjonista został otruty środkiem paralityczno-drgawkowym działającym jak Nowiczok, który zastosowano w ataku na byłego agenta GRU Siergieja Skripala w Wielkiej Brytanii w 2018 roku.

W poniedziałek klinika Charité, w której przebywa Nawalny, podała, że jego stan poprawił się i został on wyprowadzony ze śpiączki farmakologicznej. Jednocześnie zaznaczono, że jest zbyt wcześnie, by ocenić „potencjalne długoterminowe skutki jego ciężkiego zatrucia”.

Przypomnijmy, że ponad rok temu Nawalny przebywając w areszcie doznał reakcji alergicznej i złożył w Komitecie Śledczym doniesienie o próbie otrucia go. Rosyjscy lekarze również wówczas nie znaleźli substancji toksycznych w próbkach pobranych od Nawalnego. Lekarka opozycjonisty Anastasija Wasiljewa stwierdziła w odpowiedzi, że wnioskom ekspertów instytutu, który badał Nawalnego, nie należy wierzyć.

Politico.com / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply