Prokuratura Okręgowa w Olsztynie zakończyła postępowanie w sprawie drona, który przyleciał z obwodu kaliningradzkiego i rozbił się na terenie województwa warmińsko-mazurskiego.
Sprawa rosyjskiego drona była przedmiotem zainteresowania polskiego prokuratora od 2017 roku. To właśnie wtedy dron, który nadleciał zza granicy z Rosją rozbił się pod Kętrzynem. Miasto znajduje się 30 km od granicy rosyjskiego obwodu kaliningradzkiego. Aparat latający zauważył na ziemi właściciel posesji we wsi Mała Różanka. Zawiadomił on o swoim znalezisku Straż Graniczną, która przejęła rozbitego drona i wszczęła postępowanie. Sprawa trafiła do prokuratury.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Krzysztof Stodolny poinformował, że śledztwo w sprawie rosyjskiego drona zostało 13 września umorzone. Śledczy nie znaleźli żadnych dowodów, że dron został użyty w Polsce do misji szpiegowskiej czy jakiejkolwiek innej działalności przestępczej.
“Na podstawie uzyskanych materiałów ustalono, że zabezpieczony bezzałogowy statek powietrzny typu dron był najprawdopodobniej wyprodukowany w Rosji, przy czym na podstawie dowodów nie można w sposób nie budzący wątpliwości stwierdzić, aby doszło do działania obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej poprzez zbieranie informacji wywiadowczych przy pomocy tego statku” – słowa Stodolnego cytuje we wtorek portal Interia.
Stodolny przyznał, że polscy śledczy nie byli w stanie ustalić kto sterował rosyjskim dronem oraz jak przedostał się on na terytorium Polski mimo, że w czasie prowadzenia sprawy współpracowali z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Czytaj także: Polak usłyszał w Rosji wyrok za szpiegostwo [+VIDEO/+FOTO]
interia.pl/kresy.pl
Mylny tytuł artykułu. Prokuratura nie była w stanie udowodnić szpiegostwa, zaprzeczyć też nie.
W przypadku profesjonalnej akcji szpiegowskiej to dosyć oczywiste.