Były minister rolnictwa, poseł PiS Jan Krzysztof Ardanowski publicznie przyznał, że część „upokorzonych” posłów tej partii chce utworzyć w Sejmie własne koło.
Jak pisaliśmy, w tym tygodniu w mediach pojawiły się nieoficjalne informacje, że grupa posłów, na czele z byłym szefem resortu rolnictwa, Janem K. Ardanowskim, chce odejść z Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Wówczas podawano, że wraz z nim może odejść około 6 posłów. W piątek ogólnie potwierdził to sam Ardanowski. Ujawnił, że część posłów PiS „upokorzonych” zawieszeniem ich w prawach członka partii za głosowanie przeciwko tzw. piątce dla zwierząt, rzeczywiście chce utworzyć w Sejmie własne koło. Dodał, że odpowiednie wnioski są już przygotowane. Nie wykluczył, że i on znajdzie się w tej grupie. Sam Ardanowski deklaruje przy tym, że chce pozostać w PiS, ale partia ta nie może podejmować ważnych decyzji społecznych, nie analizując ich skutków.
„Część tej grupy posłów jest zdeterminowana, by utworzyć oddzielny byt polityczny w Sejmie w postaci koła. I jest wystarczająca ilość posłów, którzy złożyli swoje podpisy” – powiedział Ardanowski na antenie Radia Wnet. Przypomnijmy, że za głosowanie niezgodnie z rekomendacją PiS w sprawie tzw. piątki dla zwierząt ukaranych zostało 15 posłów PiS, a problemy miał również senator Jan Maria Jackowski.
„Ci posłowie powinni być przeproszeni i na pełnych prawach przywróceni do funkcji – czy sejmowych, czy też partyjnych” – podkreślił były minister rolnictwa.
Ardanowski przestrzegł też, że PiS nie powinien teraz lekceważyć swoich posłów i senatorów. Jego zdaniem, „to tylko i wyłącznie od mądrości kierownictwa PiS zależy, czy na najbliższym posiedzeniu Sejmu będzie jeszcze większość”. Były minister zaznaczył, że jeśli koło powstanie, to każdy z jego członków będzie indywidualnie decydował o tym, czy poprze konkretne ustawy rządzących w Sejmie.
Wypowiedzi Ardanowskiego wywołały reakcje polityków różnych partii. Prominentny polityk PiS, europoseł Joachim Brudziński wyraźnie ostrzegał swoich partyjnych kolegów i koleżanki z Sejmu przed takim krokiem.
– Jestem przekonany, że moim koleżankom i kolegom nie zabraknie zdrowego rozsądku, bo wywalanie większości rządowej czy rozbijanie jedności polskiej prawicy w tak skomplikowanej sytuacji, w jakiej jesteśmy, nie miałoby nic wspólnego z polityczną roztropnością – powiedział Brudziński, wiceszef PiS.
Lider PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz uznał słowa byłego ministra rolnictwa za „poważne ostrzeżenie wobec kierownictwa PiS”. Przyznał, że taka sytuacja go nie dziwi. „Myślę, że tych posłów będzie coraz więcej. Na razie jest to puszczenie mocnego sygnału, który ma oddziaływać na wnętrze PiS. Jeśli tam nie będzie oddziaływania, to pewnie na kolejnym posiedzeniu to koło powstanie” – powiedział szef PSL. Z kolei zdaniem części ekspertów powstanie nowego, odrębnego od PiS koła poselskiego zagrażałoby utratą większości przez Zjednoczoną Prawicę, a nawet upadkiem rządu.
Przypomnijmy, że według ustaleń „Wprost”, ponad 30 posłów PiS związanych ze środowiskiem pro-life zamierza sprzeciwić się propozycji prezydenta Andrzeja Dudy ws. dopuszczalności aborcji. Ponadto, według gazety coraz więcej policjantów ma solidaryzować się z trwającymi wciąż proaborcyjnymi protestami, a temat ochrony życia dzieci poczętych jest nie na rękę części polityków PiS. Dodajmy, że Solidarna Polska przygotowała projekt ustawy dotyczący pomocy kobietom, które urodzą dzieci z wadą letalną.
W ostatecznym rachunku może i dobrze, powstanie realna prawicowa partia powiązana z PIS mająca perspektywy rozwoju i stopniowego przejęcia pozycji socjaldemokratycznego PIS-u lub będzie zdecydowanie silniejszą od partii Ziobry częścią zjednoczonej prawicy. To jak się sprawy potoczą zależy od kierownictwa PIS.