PGZ przekonuje do polskiego systemu C2 dla „Narwi”

Polska Grupa Zbrojeniowa twierdzi, że system obrony powietrznej „Narew” oparty o polski komponent systemu dowodzenia pozwoli produkować oprogramowanie, komunikację, kryptografię, a także włączyć polskie radary. Opracowanie prototypu zajęłoby jednak 6 lat.

W czwartek podczas spotkania z dziennikarzami prezes zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, Andrzej Kensbok, omawiał sprawę systemu dowodzenia i kierowania ogniem (C2), w kontekście programu pozyskania systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu „Narew”.

„Narew oparta o polski komponent systemu dowodzenia pozwoli produkować oprogramowanie, komunikację, kryptografię, włączyć polskie radary” – przekonywał Kensbok, cytowany przez serwis defence24.pl. Jego zdaniem, program Narew może stać się motorem dla szerokiego rozwoju, o ile będzie rozwijany siłami krajowych firm, posiadających doświadczenie w tym zakresie.

 

„Ambitne, duże, dalekosiężne programy to jest to, co buduje przemysł. Nie chcemy być ograniczani do roli serwisanta” – zaznaczył Kensobok. „Mówi się, że duże programy to możliwość pozyskania nowych technologii, ale jeśli ta technologia ma się sprowadzać do budowy kontenerów, pojazdów i serwisowania nie naszego sprzęt, to te kompetencje już mamy. Więcej nawet, produkujemy już komponenty dla wielkich firm międzynarodowych”.

Podczas spotkania podkreślono również, że zasadniczo wszystkie systemy dowodzenia i kierowania ogniem eksploatowane obecnie przez polskie jednostki przeciwlotnicze zostały dostarczone przez PIT-RADWAR. Firma ta, będąca kluczowym podmiotem konsorcjum 11 firm walczących pod przewodnictwem PGZ o realizację programu obrony powietrznej krótkiego zasięgu Narew, koncentruje się na rozwiązaniach związanych z systemami dowodzenia i zarządzania oraz sensorami. Chodzi o jak najszersze zastosowanie w programie Narew polskich rozwiązań, które będą dalej rozwijane i zapewnią wzrost kompetencji krajowych podmiotów przemysłu obronnego.

W mediach zwracano uwagę, że według przedstawicieli PIT-RADWAR polskie rozwiązanie C2 (tzw. C2PL), może powstać w ciągu 6 lat od zawarcia umowy, natomiast dostawy przewidywane są na kolejnych 10 lat dla 19 baterii. Po ukończeniu opracowania systemu, PGZ może odpowiednio dostosować czas dostaw, tj. przyspieszyć je lub spowolnić, w zależności od oczekiwań MON. Ponadto, istnieje opcja szybszego rozpoczęcia dostaw w konfiguracji nieco uboższej niż docelowa, ale przy większym zaangażowaniu partnerów zagranicznych w dostawę systemu (prawdopodobnie chodzi tu o producenta rakiety).

Polski system C2 obejmowałby również krajową łączność i kryptografię, co miałoby zapewnić wysoki poziom bezpieczeństwa i autonomii. Zapewnia się także, że potrafiłby on współpracować z systemami sojuszniczymi, w tym stosowanymi obecnie w polskich siłach zbrojnych oraz z amerykańskim systemem IBCS, który mamy otrzymać w systemach Wisła. Miałoby to być możliwe dzięki pomocy za pomocą zestawów A/B-Kit, przy czym zestaw A-Kit zostałby opracowany przez stronę polską, a B-Kit mieliby dostarczyć Amerykanie.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Według przedstawicieli PGZ, wykorzystanie polskiego C2 będzie korzystne pod względem kosztów zarówno w zakresie zakupu, jak też w cyklu życia, generującego porównywalne lub nawet wyższe koszty jak pozyskanie sprzętu. Analizy PGZ wskazują, że koszt ten będzie co najmniej o 1/3 niższy niż w przypadku zastosowania zagranicznego systemu zakupionego „z półki”, a ponadto, w znacznej części zostanie w Polsce. Łączny koszt realizacji 19 baterii systemu Narew z polskim C2 wyceniono na 33 mld złotych (jeszcze w 2017 roku było to 20 mld zł), a koszt utrzymania – 35 mld zł.

Zwracano też uwagę na możliwości integracji z innymi komponentami. Ponieważ system Narew ma przede wszystkim zapewniać ochronę przeciwlotniczą jednostkom Wojsk Lądowych, powinien współpracować również z układami wspierającymi dowodzenie wojskami lądowymi, jak np. rozwijanym obecnie BMS. Co więcej, Narew i jej system kierowania ogniem powinny jednocześnie współpracować z wyższymi poziomami systemów dowodzenia, odpowiadających za zapewnienie wielowarstwowej obrony powietrznej oraz jej współpracy z lotnictwem. Do tego, z uwagi na współpracę z systemami Patriot przy ochronie kluczowych celów i ich samych, polski system C2 musi współpracować z IBCS, który jest w nich zastosowany.

W tych okolicznościach PGZ stoi na stanowisku, że system C2 dla programu Narew powinien powstać siłami podmiotów krajowych, co miałoby wpłynąć na rozwój istniejących kompetencji i zapewnić wysoki poziom bezpieczeństwa. Istotne byłoby też to, że takie rozwiązanie mogłoby być przeznaczone na eksport.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W dyskusjach na temat systemu dowodzenia i kierowania ogniem w kontekście programu Narew zasadniczo ścierają się koncepcje zwolenników budowy rodzimego systemu oraz promotorów oparcia się na amerykańskim systemie IBCS. Część ekspertów postuluje, by z realizacją „Narwi” poczekać do czasu opracowania polskiego C2, co jednak może potrwać. Według PGZ, opracowanie samego prototypu zajmie 6 lat od momentu zawarcia umowy, a dostawy kolejne 10 lat. Przeciwnicy uważają, że to zdecydowanie za długo, a nawet twierdzą, jak np. Tomasz Dmitruk z „Dziennika Zbrojnego”, że „czekanie z Narwią aż powstanie polski C2 to działanie na szkodę dla zdolności Sił Zbrojnych RP”. On sam opowiada się za tym, żeby „budować Narew już dziś w oparciu o IBCS, a polski system C2 dla Narwi opracowywać równolegle”. Z kolei np. Marek Świerczyński z „Polityka Insight” uważa, że „IBCS to w praktyce kot w worku” i należy skupić się na rozwiązaniach polskich i poczekać, a system amerykański w Patriotach potraktować jako „link” z sojusznikami. Dmitruk zauważa jednak, że w takim przypadku nie będzie mowy o sieciocentryczności polskiej obrony powietrznej, bo ów „link” będzie też między systemami „Narew” (C2PL) i „Wisła” (IBCS). PGZ zapewnia natomiast, w moduł Akit/Bkit umożliwia systemowi IBCS „widzenie” sensorów i efektorów dołączonych do polskiego systemu C2 tak, „jakby były włączone bezpośrednio do IBCS”.

Przeczytaj: PGZ: jesteśmy gotowi do budowy rakietowego systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu „Narew”

Czytaj również: Izraelska oferta z transferem technologii w ramach programu Narew

W lipcu br. „Dziennik Zbrojny” pisał, że decyzje ws. rozpoczęcia programu pozyskania systemów obrony powietrznej krótkiego zasięgu „Narew” są wstrzymywane przez ograniczenia budżetowe oraz przedłużające się analizy, wynikające z konfliktu interesów pomiędzy wojskiem a polskim przemysłem obronnym, podsycanego dodatkowo przez lobbystów zagranicznych dostawców. W tym kontekście pojawiał się też wątek dotyczący sieciocentrycznego, w założeniu, systemu dowodzenia i kierowania.

Tomasz Dmitruk w jednym z etapów proponował prace rozwojowe nad systemem dowodzenia i kontroli obroną powietrzną, zwracając uwagę, że „największą słabością systemu IBCS (…) jest uzależnienie się w jego wykorzystaniu od Stanów Zjednoczonych”. Przypomina, że Polska będzie musiała płacić za wszelkie aktualizacje tego systemu, a także za integrację z nim każdego nowego sensora lub efektora oraz za zakupy dla kolejnych stanowisk dowodzenia w ramach „Wisły” i „Narwi”. To generuje pewne ryzyko na przyszłość. Dlatego autor uważa, że „równolegle z zamówieniem pocisków CAMM, Polska powinna rozpocząć pracę rozwojową związaną z opracowaniem własnego sieciocentrycznego systemu dowodzenia i kierowania C2 obroną powietrzną dla ZROP-KZ”. Celem powinno być stworzenie w przyszłości polskiego odpowiednika IBCS, choć przyznaje, że „dziś może się to wydawać mrzonką” i że może to zająć dużo czasu. Zaznaczał, że ewentualną decyzję należy podjąć w miarę szybko. Docelowo system obrony powietrznej miałby w jego koncepcji całościowo działać pod kontrolą systemu IBCS, z polskim systemem dowodzenia i kontroli dla obrony powietrznej jako rezerwą.

„Dziennik Zbrojny” w jednym z przedstawionych „czarnych scenariuszy” dla programu „Narew” pisał o możliwości zlecenia opracowania krajowego systemu dowodzenia i kierowania obroną powietrzną, z jednoczesnym wstrzymanie dalszych działań dotyczących Narwi do czasu jego powstania. Zaznaczono, że taka opcja co prawda wygeneruje w krótkim terminie oszczędności, ale zarazem opóźni realizację programu o co najmniej 5 lat. Ponadto, zdaniem DZ, grozi to także utratą właściwości sieciocentrycznych, „związanych z integracją kontroli ognia tak zbudowanego systemu”.

Czytaj więcej: Dziennik Zbrojny: szanse i czarne scenariusze dla programu „Narew”

Ostatnio informowano, że negocjacje z amerykańskim koncernem Raytheon ws. umów offsetowych dla I etapu programu Wisła stanęły w miejscu, a Amerykanie nie widzą możliwości kontynuowania negocjacji z PGZ w obecnej formule. W związku z tą sytuacją pojawiły się opinie, że niewynegocjowanie offsetu może opóźnić dostawy tych zestawów do Polski, a nawet przesunąć w czasie cały program Wisła i wywołać problemy przy realizacji programu obrony przeciwlotnicze i przeciwrakietowej krótkiego zasięgu Narew. Strona polska zapewnia, że nie oznacza to, iż impas „zatopi” program Wisła.

Defence24.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply