Według sondażu exit-polls przeprowadzonego przez firmę GFK Ukraina, we wczorajszych wyborach samorządowych na Ukrainie zwyciężyła rządząca Partia Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza, która zdobyła 36,2 proc. głosów. Bardzo dobry wynik uzyskali nacjonaliści ze “Swobody”.

Na drugim miejscu uplasowała się opozycyjna partia Batkiwszczyna (Ojczyzna) byłej premier Julii Tymoszenko, na którą głosowało 13,1 proc. wyborców.

Trzecie miejsce przypadło partii Front Zmian byłego przewodniczącego parlamentu Arsenija Jaceniuka – 6,8 proc. wyborców. Na czwartym miejscu znalazła się Komunistyczna Partia Ukrainy z wynikiem 5,9 proc., a kolejne miejsca zajęła nacjonalistyczna partia “Swoboda” (5,1 proc.) oraz Silna Ukraina wicepremiera Serhija Tihipki (4,3 proc.).

Wielki triumf na zachodniej Ukrainie odnieśli nacjonaliści ze „Swobody”, którzy zwyciężyli m.in. w wyborach do rad miast – Lwowa (34,23 proc.), Tarnopola (32,05 proc.) i Iwano-Frankowska (31,3 proc.) – świadczą o tym wyniki exit-polls firmy Research & Branding Group. Według innego sondażu (grupy “Rating”), działacz „Swobody” Serhij Nadal, zdobywając 31,4 proc. głosów, zostanie nowym merem Tarnopola.

Ostateczne wyniki wyborów mają zostać podane do soboty 6 listopada.

Ukraińska prasa zwraca uwagę, że w czasie wczorajszych wyborów do władz lokalnych panował dość duży bałagan. Nie zanotowano jednak poważnych naruszeń ordynacji.

„Segodnia” pisze, że wstępne wyniki wyborów wskazują na znaczne zwycięstwo Partii Regionów. Bardzo słaby jest wynik Ojczyzny [Batkiwszczyny] Julii Tymoszenko oraz Silnej Ukrainy wicepremiera Serhija Tihipki. Za niepokojące dziennik uznaje bardzo dobre wyniki nacjonalistycznej “Swobody”. „Segodnia” określa to mianem „sygnału ostrzegawczego”.

„Kommersant” pisze, że opozycja i rządzący w całkowicie przeciwstawny sposób oceniają wybory. Według pierwszych, dochodziło do wielu naruszeń, według władz głosowanie przebiegło uczciwie i demokratycznie. Dziennik zwraca uwagę na kolejki w komisjach wyborczych, powstawały one przede wszystkim ze względu na dużą liczbę wydawanych kart do głosowania, każdy otrzymywał od 5 do 7 biuletynów.

„Komsomolskaja Prawda” także pisze, że czasem aby oddać głos trzeba było czekać w kolejce nawet półtorej godziny. Dziennik zwraca także uwagę, że wyborca musiał dać sobie radę z kilkoma kartami do głosowania, a także z ich rozmiarem – we Lwowie niektóre z nich miały po metr długości. Komisje wyborcze znajdowały się często w domach kultury, w jednym z nich w obwodzie czernichowskim w jednej części prowadzono głosowania, a w drugiej odbywało się wesele.

tr/zik.com.ua/svoboda.org.ua/PAP/IAR/Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply