Media społecznościowe obiegły nagrania, na których widać flagi UPA na polskich Rosomakach na Ukrainie. Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz ocenił, że „to prowokacja”. Jego słowa skrytykował Roman Ponomarenko, oficer ukraińskiego „Azowa”.
Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zareagował w piątek na pojawiające się w sieci nagrania, na których widać flagi UPA na polskich Rosomakach na Ukrainie. Ocenił, że jest to „prowokacja’. W niedzielę na stanowisko Kosiniaka-Kamysza postanowił odpowiedzieć Roman Ponomarenko, oficer 12. brygady specjalnego przeznaczenia „Azow”.
„Nie znalazł nic lepszego, jak publicznie wyrazić swoją niechęć do używania czerwono-czarnej flagi przez ukraińskie wojsko na polskich transporterach opancerzonych Rosomak w ramach Sił Zbrojnych na foncie. Gra tematem 'historycznej wojny między Polską a Ukrainą’, jeszcze bardziej podnosząc stopień niechęci wobec Ukrainy w polskim społeczeństwie, zyskując tym samym trochę taniej popularności” – napisał na Telegramie.
„Jednocześnie zupełnie go nie interesuje, gdzie dokładnie ten polski sprzęt jest używany i jakie zadania spełnia” – dodał. Wyraził opinię, że chodzi o „powstrzymywanie rosyjskich hord” m.in. od ataku na polską granicę.
„Winston Churchill, jeden z największych antykomunistów w historii, dostarczał Związkowi Radzieckiemu brytyjski sprzęt wojskowy podczas drugiej wojny światowej” – napisał. Dodał, że brytyjskiemu przywódcy nie przeszkadzały eksponowane na nich symbole komunistyczne.
Jego zdaniem, „w przeciwieństwie do obecnych polityków [Brytyjczycy] myśleli o przyszłości i dobrze rozumieli, jaką rolę odegrała radziecka Armia Czerwona w koalicji antyhitlerowskiej i obronie Wielkiej Brytanii”.
„W ich paradygmacie wszystko jest jasne i zrozumiałe: Polska potrzebuje słabej Ukrainy, gdzie będzie można sprzedać polskie towary, zdobyć tanią siłę roboczą i narzucić swój światopogląd” – kontynuował Panoramenko.
„Teoretyczną porażkę Ukrainy w wojnie postrzegają nie ze względu na to, że Polska stanie się kolejną ofiarą Rosji, ale jako szansę na usunięcie cudzymi rękami potencjalnego konkurenta do roli regionalnego lidera” – stwierdził oficer „Azowa”.
„Azow”, początkowo funkcjonował jako milicja nacjonalistów a potem batalion ochotniczy. Później został przekształcony w pułk. Wszedł w skład Narodowej Gwardii Ukrainy. Jak informowaliśmy, członkowie „Azowa” posługiwali się symboliką nazistowską – w tym 36 Dywizji Grenadierów SS „Dirlewanger”, która pacyfikowała warszawską Wolę podczas Powstania Warszawskiego. Z powodu neonazistowskich powiązań Azowa Kongres USA zadecydował w 2017 r., że środki z pomocy finansowej dla Ukrainy nie mogą być wykorzystywane przez tę jednostkę. Zakaz ten został zniesiony w 2024 roku przez prezydent USA Joe Bidena.
Na bazie Azowa powstała partia Korpus Narodowy z Andrijem Biłećkim na czele i organizacja paramilitarna Narodowe Drużyny. Jednym z punktów programu tego ugrupowania jest utworzenie związku państw o nazwie Międzymorze, w skład którego wchodziłyby m.in Ukraina i Polska.
Kresy.pl
Lekceważenie, totalne, Polskich interesów w obszarze Zbrodni Wołyńskiej, powinno skutkować adekwatnymi reakcjami. Niedopuszczalne jest akceptowanie obecnego stanowiska ukraińców. To się skończy drugim Wołyniem.
To tylko pokazuje, jak wypaczone i wyprane muzgi (nie mylić z mózgami) mają banderowcy. Ich poczucie tożsamości narodowej oparte jest na nienawiści do innych. Bez tej nienawiści przestali by istnieć.
Czcigodni komentujący powyżej.
Aby zrozumieć ich postępowanie należy przeczytać ze zrozumieniem dzieło prof. Feliksa Konecznego pt. Cywilizacje.
W szczególności cywilizację turańską!
Dziękuję bardzo za zwrócenie uwagi na tą pozycję!
I co na to odpowie nasz Minister?
Pewnie nic
Tymczasem
czciciele ludobójców stają się coraz bardziej bezczelni… Co najgorsze sami pomagamy rosnąć im w siłę.
Jest z AZOV czyli jest bandytą – to prosta zalezność. Członkowie tej zbrodniczej organizacji powinni być aresztowani natychmiast za rozpowszechnianie faszyzmu. A tego bydlaka niech dzisiaj rosyjska kula w łeb trafi. Chociaż osobiście wolałbym, żeby najpierw się dowiedział że widły spotkały jego dzieci i żonę(mężą?)
Polacy, kiedy wreszcie przestaną rządzić nami zdrajcy, zrozumieją, że popieranie banderowców jest błędem, gdyż oni są nastawienie wyłącznie na dojenie Polaków. To nie bracia, to bandyci, a wspieranie bandytów jest udziałem w ich przestępstwie. Trzeba przy tym pamiętać, że wojna na Ukrainie nie rozpoczęła się w lutym 2022 roku, ale znacznie wcześniej bo w 2014 roku agresją banderowców na Donbas, który nie zaakceptował puczu.