W związku ze sprawą aresztowania polskich żołnierzy chroniących granicę przed naporem agresywnych migrantów uwagę zwraca powołanie w kwietniu br. zespołu śledczego, który bada przypadki „przekroczenia uprawnień” m.in. przez Straż Graniczną i policję podczas ochrony granicy.

Jak pisaliśmy, portal Onet.pl podał, że Żandarmeria Wojskowa zatrzymała trzech żołnierzy za oddanie strzałów ostrzegawczych wobec napierających imigrantów z niebezpiecznymi narzędziami . Są oskarżeni o przekroczenie uprawnień i narażenie życia oraz zdrowia innych osób.

W tym kontekście istotnego znaczenia nabiera informacja z połowy kwietnia br. W dniu 18 kwietnia na stronie Prokuratury Okręgowej w Siedlcach, na rządowym serwisie gov.pl pojawił się komunikat o powołaniu w tej prokuraturze specjalnego zespołu śledczego. Chodziło o wszczęte parę dni wcześniej śledztwo w sprawie działań podejmowanych w ostatnich latach przez funkcjonariuszy Straży Granicznej, Policji i innych służb wobec migrantów, którzy nielegalnie zdołali przedostać się na terytorium Polski, w tym o tzw. push-backi. Dodajmy, że chodzi o instytucje podległe ministrowi sprawiedliwości, Adamowi Bodnarowi.

Według komunikatu, śledztwo wszczęto „w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przy wykonywaniu czynności związanych z ochroną granicy państwa przez funkcjonariuszy Straży Granicznej, Policji i innych służb w okresie od września 2021 r. do marca 2024 r. w Białowieży, Bobrownikach i innych miejscach przy granicy polsko-białoruskiej, między innymi poprzez podejmowanie wobec ustalonych i nieustalonych cudzoziemców przybywających we wskazanym wyżej okresie z Białorusi do Polski, działań polegających na zawracaniu ich do linii granicy (tzw. procedura push-backu), pomimo zgłoszenia przez te osoby woli uzyskania ochrony międzynarodowej, a także zawracania do linii granicy państwa uchodźców, którzy znajdowali się w stanie zagrażającym w sposób bezpośredni ich zdrowiu i życiu, tj. o czyny z art. 231 § 1 kk [nadużycie władzy przez funkcjonariusza – red.] i inne”.

Ponadto, samo śledztwo zainicjowano za sprawą zawiadomienia, złożonego „przez dziennikarza i aktywistę działającego przy granicy polsko – białoruskiej”.

W związku z tym, zgodnie z zarządzeniem Prokuratora Regionalnego w Lublinie z 17 kwietnia, powołano zespół śledczy. Oficjalnie poinformowano, że jego zadaniem „będzie zebranie i karnoprawna ocena materiału dowodowego dotyczącego zachowań funkcjonariuszy podejmowanych wobec cudzoziemców, którzy przekroczyli granicę białorusko-polską”. Wchodzący w skład zespołu prokuratorzy będą również analizować już zakończone postępowania, których przedmiotem były działania podejmowane przez funkcjonariuszy Straży Granicznej, Policji i innych służb wobec nielegalnych migrantów, którzy przekroczyli granicę białorusko – polską.

O sprawie przypominają teraz politycy PiS, a także dziennikarze.

Polscy żołnierze zostali zatrzymani w związku z sytuacją, do której doszło na przełomie marca i kwietnia w okolicach miejscowości Dubicze Cerkiewne, w miejscu stacjonowania żołnierzy z 1 1. Brygady Pancernej im. Tadeusza Kościuszki z kompanii wsparcia, którzy współdziałają razem ze Strażą Graniczną. Przez granicę polsko-białoruską próbowała przedostać się grupa 50 osób. Żołnierz, który miał służbę na tym odcinku powiedział Onetowi, że byli to młodzi mężczyźni w wieku od 20 do 30 lat, o kaukaskich rysach twarzy, zaprawieni w walkach.

W momencie, gdy grupa próbowała przekroczyć granicę, żołnierze użyli broni służbowej w celu oddania strzałów ostrzegawczych. Strzelali w górę, a gdy to nie odniosło skutków padły kolejne strzały. Ostatecznie w ramach obrony własnej żołnierze strzelali przed obcokrajowcami ziemie. Onet.pl podaje, że wystrzelono łącznie 43 pociski. Akcja odniosła skutek, ponieważ rykoszety poszły w płot, a migranci się wycofali. Gdy sytuacja została opanowana, przybyli funkcjonariusze Straży Granicznej, który wezwali Żandarmerię Wojskową.

Zatrzymani żołnierze obecnie przebywają na wolności, jednakże są nadal oskarżeni o przekroczenie uprawnień i narażenie życia oraz zdrowia innych osób. Postanowieniem prokuratora zostali zawieszeni w czynnościach służbowych i oddani pod dozór przełożonego wojskowego. Onet twierdzi, że sytuacja na granicy z przełomu marca i kwietnia była ukrywana przez dowództwo polskiej armii.

Fakt zatrzymania polskich żołnierzy krytycznie skomentował szef MON, Władysław Kosiniak-Kamysz. Zapowiedział też, że “działania Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych zostaną bezwzględnie wyjaśnione”.

Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest cały czas napięta. Straż Graniczna poinformowała w poniedziałek 3 czerwca, że funkcjonariusz SG został ranny po uderzeniu konarem w głowę przez grupę agresywnych osób. Z kolei 28 maja  żołnierz strzegący polsko-białoruskiej granicy przed migrantami został pchnięty nożem przez jednego z nich w czasie akcji zatrzymania przekraczającego nielegalnie granicę. Wcześniej funkcjonariusza Straży Granicznej uderzono stłuczoną butelką, a kolejny został ranny po ataku narzędziem, do którego był przytwierdzony nóż. W środę policjanci zostali zaatakowani przy granicy z Białorusią. Uszkodzone zostały dwa pojazdy. Fukncjonariuszom nic się nie stało.

Czytaj: Bosak: Służby na granicy powinny móc użyć broni

Minister spraw wewnętrznych i administracji pytany we wtorek o tę sytuację w Programie Pierwszym Polskiego Radia. “Presja na granicę jest coraz większa. Według danych Straży Granicznej, mamy do czynienia z dwukrotnie większą liczbą prób nielegalnego przekroczenia granicy niż rok temu” – oświadczył Tomasz Siemoniak. Jak dodał, ofiarami tego są funkcjonariusze i żołnierze.

Gov.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply