Niespokojne niebo nad Bałtami

30 lotów bojowych wykonali polscy piloci w ramach ostatniej misji patrolowej NATO nad Litwą, Łotwą i Estonią. To najwięcej w historii wszystkich dotychczasowych podobnych operacji z udziałem naszego lotnictwa.

Polskie Migi-29 będące w składzie Polskiego Kontyngentu Wojskowego „Orlik-5” w ramach misji Baltic Air Policing podrywały się w powietrze w sytuacji, gdy istniało zagrożenie naruszenia przestrzeni państw bałtyckich. Potencjalnymi agresorami były zaś samoloty rosyjskie. Na lotnisku 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku powitano wczoraj uroczyście 94 pilotów i żołnierzy „Orlika-5”, którzy zakończyli czteromiesięczną służbę w bazie lotniczej w Szawlach na Litwie. Ich dowódcą był ppłk Krzysztof Stobiecki. Wyróżniający się piloci otrzymali odznaczenia, pamiątkowe puchary, medale i monety. A wszyscy żołnierze udali się na krótkie urlopy, które mają im wynagrodzić czas rozłąki z rodzinami.

Okazuje się, że 30 lotów bojowych, jakie wykonały Migi-29, to więcej niż podczas poprzednich czterech dyżurów polskich Sił Powietrznych razem wziętych. W trakcie pierwszych trzech misji zdarzyły się raptem dwa incydenty, ale już piloci uczestniczący w „Orliku-4” wykonali ponad 20 lotów bojowych. To skutek większej aktywności rosyjskich sił powietrznych, które wykonując loty w kierunku państw bałtyckich, „testują” sprawność lotnictwa NATO.

Generał broni Marek Tomaszycki, dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych, powiedział, że nasi piloci doskonale wykonali swoje zadanie, które polegało przede wszystkim na odstraszaniu przeciwnika, gdyż nie doszło do ani jednego przypadku wtargnięcia obcego samolotu w przestrzeń powietrzną krajów bałtyckich.

Generał podkreślił, że pilot biorący udział w takiej akcji musiał być przygotowany na każdą ewentualność, także na konieczność „aktywowania systemów uzbrojenia”. – Lot bojowy to wykonanie zadania bojowego, to lot w obronie przestrzeni powietrznej państw bałtyckich i Polski – powiedział Marek Tomaszycki.

Generał broni Lech Majewski, dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, dziękując żołnierzom „Orlika-5” za udaną misję, podkreślił, że była ona dowodem na to, że sprawdził się nasz system szkolenia i przygotowania pilotów. Z kolei wiceminister obrony narodowej Czesław Mroczek zaznaczył, że Baltic Air Policing, który jest realizowany od ponad 10 lat, pokazuje, jak powinna wyglądać obrona krajów NATO przez wszystkie państwa członkowskie Sojuszu. Mroczek zauważył, że temat wspólnego bezpieczeństwa był głównym tematem szczytu Paktu w Newport, a Baltic Air Policing pokazuje, jak można to skutecznie robić. Bo od niedawna w misji uczestniczą samoloty nie jednego kraju, ale jednocześnie kilku państw. Polaków wspierali bowiem Brytyjczycy, Francuzi i Duńczycy. A teraz niebo nad Litwą, Łotwą i Estonią będą patrolować samoloty sił powietrznych Portugalii, Holandii, Kanady i Niemiec. – To jest ta odpowiedź państw natowskich na zagrożenie jednego z państw – podkreślił Czesław Mroczek. Wiceminister wyjaśnił, że ta większa aktywność krajów Paktu Północnoatlantyckiego ma niewątpliwie związek z wojną na Ukrainie.

Z powodu zintensyfikowania działań w ramach Baltic Air Policing częściej będą w niej brać udział też nasi piloci. Generał Majewski poinformował, że kolejny „Orlik” ma zostać skierowany na Litwę w pierwszych miesiącach przyszłego roku.

Zdaniem wojskowych, udział w misji NATO ma także ogromne znaczenie dla rozwijania współpracy z innymi członkami Sojuszu oraz podnoszenia umiejętności pilotów. Lotnicy uczestniczą bowiem także we wspólnych ćwiczeniach, które są integralną częścią każdej operacji. I pokazują podczas nich duży kunszt. „Orlik-5” zebrał pochwały m.in. od pilotów RAF, a Brytyjczycy nie są zazwyczaj zbyt skorzy do chwalenia kogokolwiek.

Międzynarodowe ćwiczenia mają zostać przeprowadzone również podczas czteromiesięcznego pobytu w Malborku pododdziału Królewskich Holenderskich Sił Powietrznych (Koninklijke Luchtmacht).

Wczoraj uroczyście powitano w Malborku niderlandzki kontyngent, który liczy łącznie około 100 pilotów i żołnierzy obsługi. Zastąpią oni Francuzów, którzy spędzili w tej bazie poprzednie cztery miesiące. Dyżur bojowy w Malborku będzie zaś pełnić pięć samolotów F-16. Pułkownik Marcel van Egmont, dowódca holenderskiego kontyngentu, zwrócił uwagę, że misja jego podkomendnych zaczyna się w wyjątkowym momencie dla obu krajów. – 70 lat temu polskie siły zbrojne wyzwoliły Holandię, za co jesteśmy bardzo wdzięczni – powiedział płk van Egmont. Izaznaczył, że Baltic Air Policing to demonstracja jedności NATO i chęci obrony terytorium Sojuszu. Holenderski pilot nie krył również, że liczy na dobrą współpracę z Polakami i udane wspólne ćwiczenia. Dobrym początkiem tej współpracy była wczorajsza wspólna defilada Holendrów z żołnierzami „Orlika-5”. Pierwsze loty zapoznawcze nad Polską Holendrzy wykonywali jeszcze wczoraj i choć czeka ich intensywna praca, to czas swojej misji chcą też wykorzystać na poznanie naszego kraju.

Baltic Air Policing ruszył w marcu 2014 roku. Ponieważ ani Litwa, ani Łotwa, ani Estonia nie mają własnego lotnictwa bojowego, ich przestrzeń powietrzną chronią rotacyjnie myśliwce innych krajów NATO.

Krzysztof Losz

“Nasz Dziennik”

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply