Izrael ogłosił zawarcie porozumienia z ONZ, zgodnie z którym 16 tys. migrantów z Afryki miało zostać deportowanych do krajów zachodnich, m.in. do Niemiec i Kanady. Kilka godzin później premier Netanjahu, krytykowany przez część Izraelczyków, zawiesił porozumienie i zapowiedział konsultacje.

W poniedziałek Izrael zawarł porozumienie z Urzędem Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców, na mocy którego około 16 tys. afrykańskich imigrantów, głownie z Erytrei i Sudanu, miało zostać przewiezionych z Izraela do państw zachodnich, m.in. do krajów UE (wymieniano Niemcy, Włochy) i do Kanady. Poinformowała o tym kancelaria premiera Benjamina Netanjahu. Jednocześnie podano, że nowa umowa faktycznie anuluje wcześniejszą decyzję władz izraelskich, zgodnie z którą imigranci ci mieli zostać deportowani do krajów Afryki. Zakładano, że trafią oni do Rwandy i Ugandy. Media informowały o dyskretnym porozumieniu, jakie Tel Awiw zawarł z rządami tych krajów.

Izraelki plan ws. deportacji miał ruszyć 1 kwietnia. W połowie marca izraelski Sąd Najwyższy tymczasowo zawiesił jego wykonywanie, z powodu ostrej krytyki międzynarodowej, w tym ze strony Urzędu Wysokiego Komisarza ONZ do spraw Uchodźców. Ponadto, plan rządu Netanjahu krytykowała część Izraelczyków, którzy przeżyli w Europie Holokaust.

Zgodnie z umową z ONZ, 16 tys. imigrantów miało w ciągu 5 lat trafić do krajów zachodnich. Jednocześnie pozostali, w liczbie 20-40 tys. osób, mieli uzyskać oficjalny status.

Sytuacja szybko uległa jednak zmianie. Zaledwie kilka godzin później Izrael ogłosił, że porozumienie z ONZ ws. migrantów zostaje czasowo zawieszone. Netanjahu tłumaczył, że musi skonsultować porozumienie z mieszkańcami południowych dzielnic Tel Awiwu, w których przebywa większość afrykańskich migrantów. Część tamtejszych mieszkańców wyrażało niezadowolenie z faktu, że nagle okazało się, iż tysiące nielegalnych migrantów pozostaną w Izraelu. Krytykowano za to rząd, w tym także jego szef, który w ubiegłym roku obiecał, że przywróci południowe dzielnice Tel Awiwu „obywatelom Izraela”. Konsultacje mają zostać przeprowadzone we wtorek.

– Słucham głosów krytycznych i po spotkaniu z przedstawicielami jutro rano ponownie zbadam to porozumienie – powiedział w poniedziałek Netanjahu. Jego decyzję za granicą przyjęto z zaskoczeniem.

Na początku stycznia br. informowaliśmy, że izraelski urząd ds. ludności i imigracji wezwał przebywających w kraju „infiltratorów”, czyli nielegalnych migrantów głównie z Sudanu i Erytrei, do „dobrowolnego wyjazdu do swojego kraju lub kraju trzeciego”. Osoby, które zdecydowały się opuścić Izrael przed końcem marca, otrzymywały 3,5 tys. dolarów i pieniądze na podróż. Mogli też liczyć na pomoc w przygotowaniu dokumentów podróżnych. Szacowano, że dotyczy to nawet 40 tysięcy imigrantów, z których wielu uciekło do Izraela przed wojną i prześladowaniami. Duża część z nich starała się o uzyskanie statusu uchodźcy. Jednak zdaniem izraelskich władz większość z nich przybyła do Izraela ze względów ekonomicznych. W razie odmowy wyjazdu, „infiltratorom” grożą kary, w tym więzienie. Izrael nie wskazał, do jakich „krajów trzecich” imigranci powinni się udać. Organizacje obrony praw człowieka, które ostro krytykują izraelskie władze za te działania, twierdziły, że może chodzić o Rwandę i Ugandę, które miały jakoby zawrzeć z Izraelem porozumienia dotyczące przyjęcia migrantów. Władze Rwandy i Ugandy dementowały te informacje.

Czytaj więcej: Izrael deportuje ze swojego terytorium 40 tys. imigrantów z Afryki

Interia.pl / rmf24.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply