Minister Rolnictwa Krzysztof Jurgiel wskazał na możliwe przyczyny pojawienia się Afrykańskiego Pomoru Świń pod Warszawą.
Szef resortu rolnictwa na wniosek posłów PSL przedstawiał w czwartek w Sejmie informację bieżącą na temat sytuacji w polskim rolnictwie.
Krzysztof Jurgiel oświadczył, że wystąpiły nowe niekorzystne zjawiska nie wynikające z braku realizacji walki z wirusem (afrykańskiego pomoru świń – ASF – red.). Są to zjawiska wynikające z eksportu żywności przez turystów z Ukrainy czy z Białorusi na teren Polski. W okolicach Warszawy pojawił się w związku z tym ASF wśród dzików (…) Są dwie możliwości – albo celowe działanie, co badają odpowiednie organy, i druga – to żywność przywożona z Ukrainy. Wszystkie służby w Polsce są zaangażowane w zwalczanie ASF. W tym przypadku mówimy o straży granicznej, o służbach weterynaryjnych, które odbierają żywność na granicy polsko-ukraińskiej – tłumaczył minister rolnictwa.
ZOBACZ TAKŻE: Węgry chcą zbudować płot na granicy z Ukrainą
Szef resortu wskazywał, że tam gdzie prowadzone są działania bioasekuracyjne w gospodarstwach rolnych, tam od roku nie zanotowano przypadku ogniska choroby u trzody chlewnej.
Pod koniec listopada służby weterynaryjne podały informację, że afrykański pomór świń przekroczył linię Wisły w okolicach Warszawy. Wirus został wykryty u czterech padłych dzików znalezionych w Laskach, w gminie Izabelin. Kilka dni później obecność zakażenia odkryto u padłych dzików w gminie Leszno, Jabłonna, Wieliszew i w gminie Konstancin – Jeziorna.
CZYTAJ WIĘCEJ: Białoruś czasowo ogranicza import wieprzowiny z Polski i Rosji
Na początku grudnia Główny Lekarz Weterynarii Krzysztof Jażdżewski oświadczył, że choroba prawdopodobnie została przeniesiona została przez “czynnik ludzki” – czyli skażoną żywność. Wskazał, że przypadki ASF, wykryte w okolicach Warszawy, nie są efektem “naturalnego przemieszczenia się wirusa” poprzez wędrówki zwierząt.
Jażdżewski apelował o nie wyrzucać żywności, ponieważ stada dzików, które znajdują się w okolicach miast je zjadają. Żywność powinna być wyrzucana do zabezpieczonych pojemników; worki ze śmieciami nie powinny być wystawiane za bramy, bo dziki mogą je rozerwać – tłumaczył.
Kresy.pl / rmf24.pl
Choćby wirus miał narazić polskiego rolnika na milionowe straty zdradzieckie pisiory i tak nic nie zrobią. Mogliby przecież urazić banderowska “wrażliwość” (wszak wszyscy wiemy jak wrażliwy jest upainski motloch). Nie zrobią nic szczególnie teraz kiedy plaszczka wróciła z banderlandu i znów mamy obowiązek za wszelką cenę wspierać dzicz stepowa..
@ProPatria 100/100,a nawet 1000/1000 .Bardzo trafny komentarz .
U zaprzańców z popisu polski rolnik jest postacią drugoplanową. Na pierwszym miejscu są dobrosąsiedzkie stosunki z ich przyjacielami bander-ukrami.
@Gaetano
Ktoś bardzo chce polskie rolnictwo zniszczyć. Kto? w jakim celu? możemy się tylko domyślać. Ale wiele firm ostrzy sobie zęby, żeby przejąć następny rynek w Polsce. Małe gospodarstwa są solą w oku, bo produkują jeszcze w miarę zdrową żywność. A ten wirus? Było już dużo na ten temat. Po obróbce termicznej mięso nie jest groźne to raz, a dwa na wschodzie Polski były wybijane całe stada, niezależnie od tego czy wykryto wirusa, czy nie. Ktoś chce swoją produkcję wprowadzić.
@U.D Wirus,ptasia grypa,i do tego doszła troska o zwierzęta futerkowe.To śmierdzi na kilometr.Bo już na Ukrainie odezwały się głosy ,że przejmą polską hodowlę (i kontakty) ,po jej wygaszeniu w Polsce.