Obiekt powietrzny, który w poniedziałek rano wleciał do Polski z Ukrainy, był najprawdopodobniej rosyjskim Shahedem, który znajdował się w przestrzeni powietrznej kraju przez co najmniej 33 minuty.

Polska nie podała jeszcze oficjalnie, jaki obiekt powietrzny wleciał do kraju w poniedziałek rano, kiedy Federacja Rosyjska przeprowadziła masowy atak rakietowy na Ukrainę. Jednak według RMF FM wojsko nieoficjalnie twierdzi, że najprawdopodobniej jest to rosyjski dron kamikaze Shahed. Ppłk Jacek Goryszewski powiedział, że obiekt był śledzony przez polskie systemy monitorowania przestrzeni powietrznej przez długi czas.

„Ta identyfikacja powinna była nastąpić przed podjęciem decyzji o neutralizacji… Natomiast ta ostateczna identyfikacja nie nastąpiła z powodu warunków pogodowych” – powiedział podpułkownik, nie precyzując, jakie warunki pogodowe uniemożliwiły zestrzelenie.

„Nagrania z naszych radiostacji – wysokość, prędkość i trajektoria – wskazują, że był to bezzałogowy statek powietrzny… wykluczamy możliwość, że był to pocisk rakietowy lub jakiś rodzaj pocisku kierowanego, biorąc pod uwagę prędkość” – powiedział Horyszewski.

Obiekt zniknął z radaru około 7:16 rano na wysokości gminy Tyszowce. Został tam utworzony obszar poszukiwań.

W poniedziałek Rosja przeprowadziła kolejny zmasowany atak na Ukrainę, uderzając m.in. w rejony na zachodzie kraju. Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych informowało w poniedziałek rano, że w związku z sytuacją poderwano polskie oraz sojusznicze myśliwce. Jak podało DORSZ, jeden z obiektów wleciał na terytorium Polski.

“Obiekt był potwierdzony radiolokacyjnie przez co najmniej trzy stacje radiolokacyjne. Obiekt miałem w pełnej kontroli, byłem gotowy do jego zestrzelenia, byłem w kontakcie z panem ministrem obrony Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem” – oświadczył na popołudniowym briefingu generał Maciej Klisz, dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych.

Niezidentyfikowany obiekt przekroczył granicę około godz. 6.43 na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonohrad. Po ok. 25 km zniknął.

Gen. Klisz przekazał, że to prawdopodobnie “bezpilotowy statek powietrzny”. Na terenie gminy Tyszowce, ok. 25 km na południe od Hrubieszowa, trwają poszukiwania. “Z charakterystyki wynika, że obiektem nie jest rakieta, nie jest to pocisk ani hipersoniczny, ani balistyczny, ani rakieta kierowana” – wskazał.

“Nie został potwierdzony przez samoloty i śmigłowce. Uruchomiono akcję poszukiwawczą obiektu. W okolicę zmierzają wojska WOT i śmigłowe wojskowe. W sumie w akcji bierze udział 75 żołnierzy” – powiedział.

Wojskowy zapewnił, że będzie raportował na bieżąco o dalszych postępach w poszukiwaniach obiektu.

Głos w sprawie zabrał także wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk.

“Nie ma żadnego zagrożenia, sytuacja jest opanowywana” – oświadczył w rozmowie z TVN24. “Mamy sygnał, że jeden z tych obiektów, prawdopodobnie dron, mógł znaleźć się w bezpośredniej granicy terytorium Polski. Na wszelki wypadek prowadzimy poszukiwania blisko granicy, by nie było żadnych wątpliwości. Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych od początku informowało opinię publiczną, by nie było niedomówień”  – powiedział.

“Polska jest krajem graniczącym z Ukrainą, na którego terenie toczy się wojna po agresji rosyjskiej. Co kilka dni mamy do czynienia z nalotami na Ukrainę i różnego rodzaju sytuacjami, które są również zagrożeniem dla naszego kraju. DORSZ nad wszystkim czuwa” – dodał wiceszef MON.

Zobacz: Kolejny niezidentyfikowany obiekt z napisami cyrylicą spadł w Polsce

Czytaj także: Prokuratura zawiesiła śledztwo ws. wybuchu rakiety w Przewodowie. Powodem brak współpracy Ukrainy

Kresy.pl/RMF FM

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply