Media: Kolejne ustępstwa rządu wobec Brukseli. Chodzi o KPO

Rząd zaakceptował ustalenia operacyjne do polskiego KPO. Chodzi o tzw. mierniki, czyli dokumenty weryfikujące, jak Polska wdraża tzw. kamienie milowe, które wcześniej wynegocjowała. KE zapozna się z przesłaną dokumentacją i ruszą negocjacje między UE a polskim rządem.

Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej 28 października przesłało Komisji Europejskiej dokumenty, z których wynika, że akceptuje ustalenia operacyjne do polskiego KPO – podał w piątek portal Money.pl. Przewidziano tzw. mierniki, weryfikujące, jak Polska wdraża tzw. kamienie milowe, które wcześniej wynegocjowała.

KE zapozna się teraz z przesłaną dokumentacją i ruszą negocjacje między UE a polskim rządem. Jeśli wynik negocjacji będzie korzystny dla polskiego rządu, to za ok. miesiąc będzie mógł wysłać wniosek o wypłatę pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy.

Dziewięć z mierników dotyczy kwestii sądownictwa. Rząd ma wykazać m.in. jakie kroki poczynił w sprawie likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i zawieszonych przez nią sędziów.

Rząd zobowiązał się też, że do marca 2023 r. przedstawi pierwszy raport dotyczący wdrażania “reformy wzmacniającej niezależność i bezstronność sądów”. Tego typu raporty rząd będzie wysyłać KE co pół roku aż do końca 2026 r.

Raporty mają zawierać informacje o postępowaniach dyscyplinarnych wytoczonych sędziom, a także przeprowadzone przez sądy “testy na niezależność sędziego”. Nowy mechanizm ma sprawdzić, czy sędzia powołany przez nową Krajową Radę Sądownictwa jest wolny od politycznych nacisków. KE chciała, by wspomniany “test” był wykonywany przez niezależny i bezstronny sąd, za jaki Bruksela nie uznawała Izby Dyscyplinarnej SN.

W lipcu zastąpiła ją Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Sześciu z 11 jej członków to sędziowie powołani przez tzw. nową KRS. Część ekspertów zarzuca, że nowa izba nie spełnia warunków zapisanych w tzw. kamieniach milowych.

Czytamy, że rząd nie chce zgadzać się na to, by członków nowej izby poddawać testowi niezależności.

Zwracaliśmy uwagę, że we wrześniu br. Polska zapłaciła większą kwotę składek do Brukseli, niż otrzymała stamtąd przelewów z tytułu różnego rodzaju funduszy. Polska była we wrześniu „na minus” z powodu unijnych potrąceń.

Informowaliśmy, że w ub. tygodniu Komisja potrąciła Polsce z należnych funduszy siódmą transzę kar, czyli 30 mln euro. W ciągu roku, od 3 listopada 2021,  KE potrąciła Polsce 267 mln euro, czyli miliard dwieście sześćdziesiąt milionów złotych (1,260 mld zł).  Chodzi o 1 mln euro dziennie kary za brak „pełnego zastosowania wyroku TSUE”, które KE nalicza od roku.

Informacje podane w czwartek przez portal RMF FM wskazują, że polski rząd rozważa pozwanie Komisji Europejskiej do TSUE. Polska chce odzyskać przynajmniej tę część kar, które KE nalicza od 15 lipca.

Ma to związek z wejściem w życie tzw. ustawy prezydenckiej likwidującej Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Polskie władze uważają, że wypełnia ona orzeczenie TSUE o środkach tymczasowych. Rząd chce najpierw listownie przekonywać Brukselę, żeby wstrzymała naliczanie kar.

W październiku 2021 roku wiceprezes Trybunału Sprawiedliwości nałożył na Polskę 1 mln euro dziennej kary za niewykonanie orzeczenia TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej.

Zaznaczmy, że Izba Dyscyplinarna już nie istnieje. Komisja jednak dalej nalicza kary, ponieważ domaga się także cofnięcia skutków orzeczeń Izby. Pod koniec września pisaliśmy, że Polska jak dotąd nie zaskarżyła kar do TSUE.

Przypomnijmy, że Rzeczpospolita poinformowała w połowie października, że Bruksela „wstrzymuje praktycznie wszystkie fundusze dla Polski”. Powodem jest „niewypełnienie pozostałych warunków” wyroku TSUE. „Polska zgodziła się je wypełnić, dzięki czemu unijna Rada zaakceptowała w czerwcu nasz Krajowy Plan Odbudowy, opiewający na 24 mld euro dotacji i 12 mld euro pożyczek na odbudowę gospodarki po pandemii. Jednak rząd nie wysyła wciąż wniosków o płatności, bo wie, że pieniędzy nie dostanie, gdyż całości warunków nie spełnił” – pisała „Rz”.

Oprócz KPO zagrożone są także środki z polityki spójności i programów regionalnych. W przypadku środków z polityki spójności chodzi o 75 mld euro dotacji w budżecie na lata 2021-27.

Rzecznik KE, Stefan De Keersmaecker oświadczył w rozmowie z polskim dziennikiem, że z powodu niespełnienia przez Polskę „warunków podstawowych” Komisja Europejska „nie może dokonać żadnego zwrotu przedłożonych przez Polskę wydatków”.

Przeczytaj: „DGP”: rząd PiS umożliwił Brukseli blokowanie Polsce wypłaty środków na politykę spójności

Dodajmy, że niedawno minister rozwoju i technologii Waldemar Buda w rozmowie z RMF FM zapewniał, że Polsce nie grozi utrata środków w ramach funduszu spójności. Twierdzi, że to burza wywołana przez jednego z unijnych urzędników.

Czytaj także: Konfederacja chce wstrzymania płacenia składek do Unii Europejskiej [+VIDEO]

money.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply