Kontrola urzędników Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej wykazała wysoki poziom nepotyzmu.
Po zwolnieniu dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Magdaleny Sroki w październiku zeszłego roku, minister kultury i dziedzictwa narodowego zlecił przeprowadzenie kontroli w zarządzanej przez niej instytucji. Kontrola wykazała znaczne nieprawidłowości.
Okazał się, że 30, a więc około połowy pracowników PISF była związana relacjami o charakterze rodzinnym. Wśród nich byli krewni także samej Sroki. Główna księgowa znalazła pracę w Instytucie aż dla pięciu członków swojej rodziny. Tak wynika z artykułu dziennika “Fakt”, którego dziennikarze dotarli do pokontrolnego raportu.
To nie jedyne nieprawidłowości. W PISF dochodziło do tworzenia wątpliwych stanowisk, jak “designer pieczątek”. Wszyscy pracownicy mogli liczyć na wysokie zarobki, powiększane o niebagatelne premie. “Absolutny rekord nadużyć padł w październiku 2016 r. Wówczas blisko 2/3 pracowników otrzymało nagrody powyżej 10 tysięcy złotych! Najwyższe… dwie sekretarki, które dostały odpowiednio 12 tys. zł i 17 tys. zł.” – napisał “Fakt”.
Co równie szokujące dyrektor Sroka większość umów cywilno-prawnych zawierała ustnie, nie troszcząc się o ich spisywanie. Według gazety “do PISF wciąż zgłaszają się osoby i instytucje, którzy powołują się na deklaracje finansowe poprzedniego kierownictwa i domagają się ich realizacji”.
Sroka broni się, że wcześniej biegły rewident z MKiDN nie miał zastrzeżeń do jej działalności jako dyrektora PISF, a treści cytowanego przez “Fakt” raportu nie zna.
Czytaj także: “Dziękuję za rzeź wołyńską” – młodzi Ukraińcy komentują film “Wołyń”
rp.pl/gazeta.pl/wp.pl/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!