Omówiliśmy wczoraj, krótki wywiad prezydenta-elekta w którym przedstawił on swoją optykę stosunków polsko-litewskich. Wywiad doczekał się dzisiaj także komentarza ze strony prowadzonego przez młodych Wilniuków blogu “Jesteśmy u siebie w Wilnie”. Pytają oni tytułem swojego artykułu “Czy nowy prezydent Polski pomoże Polakom Wileńszczyzny?”.

Już dwa dni po wyborach i dzień po oficjalnym ogłoszeniu ich wyników, portal Znad Wilii opublikował wywiad ze zwycięzcą tych wyborów Andrzejem Dudą, który w sierpniu przejmie obowiązki prezydenta. Słowa Dudy na temat jego polityki wobec Litwy wzbudziły nasze zaniepokojenie.

Nowy prezydent ostro skrytykował dotychczasową politykę władz polskich, szczególnie swojego poprzednika Bronisława Komorowskiego oraz byłego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Stwierdził, że polityka ta “zabrnęła donikąd”. Dudę martwi przede wszystkim, że “strategiczne rozmowy na linii Warszawa-Wilno w zasadzie nie są prowadzone”. Mało tego, nowy prezydent szuka nawet części odpowiedzialności po polskiej stronie – “Wina za obecny stan rzeczy nie jest tylko po jednej stronie”, a tą winą mają być “wrogie gesty” Rzeczpospolitej wobec władz Litwy. Ostre słowa polskiej dyplomacji do końca 2013 r. ocenił jako pozbawione “rozsądku”.
Andrzej Duda proponuje więc nawiązanie “dialogu”. To słowo pojawia się wielokrotnie w jego odpowiedziach. Jako wzór stawia “pogłębione relacje z Litwą” z czasów prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego. Za jego sukces uznał “współpracę na polu energetycznym”. W tle pojawia się straszenie Rosją. Duda każe “pamiętać o przysłowiu: „gdzie się dwóch bije, tam trzeci korzysta”. To bardzo adekwatne do polityki w naszej części Europy. I wszyscy wiemy, kto jest tym „trzecim”” – jak powiedział w wywiadzie.
Nowy prezydent nie zapomina w wywiadzie o nas. Jak mówi kwestia przestrzegania naszych praw jest dla niego “sprawą fundamentalną” i “konstytucyjnym obowiązkiem”. Podkreśla, że zamierza “skutecznie, upominać o prawa Polaków na Wileńszczyźnie”. W tym samym zdaniu jednak dodaje, że tylko “przy jednoczesnych przyjaznych relacjach z rządem litewskim”. Z jednej strony Duda mówi, że “kwestia mniejszości polskiej na Litwie przede wszystkim obciąża konto władz w Wilnie, bo to one są odpowiedzialne za nieprzestrzeganie europejskich standardów na terytorium własnego państwa”, z drugiej strony chce “sojuszu” z władzami Litwy.
Obietnice z złym momencie
Biorąc za punkt wyjścia dobro Polaków Wileńszczyzny, które, jak uważam, jest częścią interesów jednego niepodzielnego Narodu Polskiego, wypowiedzi nowego prezydenta są niepokojące. Cechują się niekonsekwencją, którą Duda zarzuca swoim poprzednikom. Nowy polski prezydent chciałby jak w angielskim przysłowiu: “to have a cake and eat it too” – formować sojusz z Litwą i jednocześnie bronić naszych praw. Niemal całe 25 lat historii istnienia Republiki Litewskiej udowadnia, że tak się nie udaje, trzeba zacząć albo od jednego albo od drugiego. Całe ćwierć wieku udowadnia, że każdy gest dobrej woli, każdą przyjazną politykę i posunięcie Warszawy litewskie elity zawsze uznawały za sygnał do tego, że mogą z nami robić co chcą. A chcą nas asymilować. Nie ma ani jednego momentu, ani jednego przypadku, kiedy by władze Litwy na łagodną politykę Polski odpowiedziały dobrą wolą wobec nas. I odwrotnie – upomnienie się nasze podstawowe prawa przez Warszawę, zawsze wywołuje frustracje i pomruki litewskich polityków.
Tymczasem nowy polski prezydent jeszcze przed rozpoczęciem swojej kadencji, już od razu daje władzom Litwy obietnice tego na czym im zależy, całkowicie darmo, bez żadnych pozytywnych deklaracji z ich strony. Mało tego, przecież właśnie w tej chwili litewskie władze poprzez “reorganizację szkół” mogą doprowadzić do degradacji naszych polskich placówek do poziomu podstawowego. Niech miarą zniszczenia jakie polskiej oświacie na Wileńszczyźnie gotują władze litewskie będzie porównanie, że nawet przez cały okres władzy sowieckiej, sieć polskich szkół była tutaj bardziej rozbudowana niż po litewskich “reformach”. Nasi liderzy wysłali w tej sprawie list – apel do polityków w Rzeczpospolitej, szczegółowo informując ich o zagrożeniu.Czy mówienie w takiej sytuacji o “przyjaznych relacjach z rządem litewskim” jest politycznie rozsądne? Czy wywiad nowego prezydenta Polski zawierający tak wiele miłych, a tak mało twardych słów rząd litewski uzna za przestrogę? A może raczej za sygnał, że może nadal działać tak jak działa, bo przecież “dialog” i tak zostanie podjęty, a relacje i tak mają być “przyjazne”?
Zresztą nawet na innych polach politycznych Litwini za nic mają dobrą wolę Polski. W 2006 r. w ramach polityki sojuszu z Litwą prowadzonej przez śp. Lecha Kaczyńskiego polski Orlen kupił rafinerię w Możejkach. Chodziło o politykę, nie o biznes. Polskie władze postanowiły chronić litewską rafinerię przed wykupem przez Rosjan. Oczywiście Rosjanie odcięli dopływ ropy. To akurat nie dziwi. Ale zaraz potem rafinerię zaczęły dobijać litewskie koleje państwowe. Efekt taki, że polska firma poniosła na tej inwestycji ogromne staraty a każdy kolejny rok te straty powiększa. Łatwo można odnieść te fakty, do słów nowego prezydenta o “współpracy na polu energetycznym”.
Kto odpowiada na konflikt?
Niezrozumiałe jest w takim momencie mówienie o “winie za obecny stan rzeczy”, którą Andrzej Duda widzi także po stronie polityki polskiej. Nowy prezydent chciał skrytykować swoich politycznych konkurentów, ale przecież kampania wyborcza już skończyła się. Przecież to jest gotowe sformułowanie usprawiedliwienia dla polityków litewskich. Chętnie go używają, kiedy to odpowiedzialność za konflikt nakładają albo na Polskę, albo na naszą społeczność. O tym już pisano na naszym blogu – konfliktu nie wywołują ci którzy są dyskryminowani i próbują bronić się przed dyskryminacjąani ci, którzy w obronie dyskryminowanych stają – a tego oczekujemy od władz naszej narodowej Macierzy. Konflikt wywołuje ten, kto poprzez swoje fobie i irracjonalne strachy, które przecież 25 lat powinno rozwiać, konsekwentnie buduje system dyskryminacji i wynarodowienia.
Nowy polski prezydent twierdzi, że twardy język jakiego polska dyplomacja używała wobec władz Republiki Litewskiej w latach 2010-2013, okazał się polityką nieskuteczną. Warto zaznaczyć, że przez pozostałe 22 lata Polska uprawiała politykę “strategicznego partnerstwa” i “sojuszu”, i jak się to dla nas skończyło? Andrzej Duda ma rację w jednym – polityka z lat 2010-2013 była “niekonsekwentna”. To znaczy tak naprawdę za twardymi słowami nie szły twarde czyny. Przecież Polska nadal utrzymywała rafinerię w Możejkach. Polska nadal chroniła Litwę swoimi samolotami. Polska nadal budowała most energetyczny z Litwą za pomocą chce kupować od Litwy energię, na czym Litwini sporo zarobią. Polska popierała też w wielu kwestiach stanowisko Litwy w Unii Europejskiej. Polska nie prowadziła kampanii w instytucjach międzynarodowych w naszej sprawie. Gdzie ta twarda polityka, która miała okazać się drogą “donikąd”? Tak naprawdę nigdy jej nie było i odnoszę wrażenie, nowy prezydent Rzeczpospolitej też nie chce takiej prowadzić.
Tymczasem tylko twarda polityka Polski w sprawach najbardziej dla litewskich polityków istotnych – bezpieczeństwa, energetyki, infrastruktury może skłonić litewskich polityków do myślenia. Niestety warszawskie władze nigdy nie zdecydowały się na rzeczywiste postawienie “sprawy na ostrzu noża”.
Straszenie czyli litewska gra
Dlaczego nowy prezydent Polski na początku swojej misji politycznej, właściwie nawet przed jej formalnym początkiem, uznał za potrzebne obwieścić konieczność szukania sojuszu z władzami Litwy? Odpowiedzi udzielił sam w wywiadzie. Jest to odpowiedź, którą często słyszymy znad Wisły – Rosja. W ostatnim okresie napięcia jaką wywołał konflikt na Ukrainie, słyszeliśmy z ust warszawskich polityków, dziennikarzy wiele bolesnych słów. Obrażano nas jako “przeszkodę”, jako “piątą kolumnę”, jako “mniejszość sowiecką” i “rzekomych Polaków”. Wierzymy, jesteśmy pewni, że większość naszych rodaków z Korony tak nie myśli. W sprawie tej trzeba jednak zadać podstawowe, najważniejsze pytanie i uzyskać podstawową odpowiedź. Jeśli zagrożenie rosyjskie jest tak wielkie jak o tym mówią politycy litewscy (i co powtarzają za nimi politycy z Warszawy), to jak to jest, że ci sami litewscy politycy w obliczu zagrożenia pozwalają sobie uciskać mniejszości narodowe i drażnić je? Czy w obliczu zewnętrznego zagrożenia nie powinni raczej szukać społecznej zgody i robić wszystko aby każdy obywatel Litwy czuł się dobrze, jak u siebie? Skoro jednak litewskie władze pozwalają sobie gnębić nas i drażnić, to może jednak wyciąganie Rosji i straszenie nim Polski jest tylko kolejną grą, kolejnym udanym sposobem na pozyskiwanie jej poparcia… za darmo. I przyzwolenia na dyskryminację naszej społeczności.
W moim tekście dużo znaków zapytania. Bo też jeden wywiad niczego jeszcze nie zatwierdza. Być może nowy prezydent po tej prezentacji dobrej woli, przemówi do litewskich polityków językiem twardych warunków. Pozostaje więc tytułowe pytanie, pozostaje też nadzieja. Panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie życzymy powodzenia w działaniach dla dobra wszystkich Polaków.
http://polskamlodziezwilna.blogspot.com/2015/05/czy-nowy-prezydent-polski-pomoze.html
6 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. werle
    werle :

    Opowiem wam juz dzis nie nie pomoze

    gdyz podobnie jak komor dalej bedzielizal tylna czesc ciala antypolskim litiwnom ukraincom niemcom oraz wszczegolnosci amerykanskim panom Polski

  2. piotr_b
    piotr_b :

    Jedynym ratunkiem dla naszych rodaków z Wileńszczyzny jest twarda walka, stawianie oporu żmudzińskiemu szowinizmowi, szukanie pomocy w instytucjach międzynarodowych. Bo z obecną warszawską władzą nic nie zdziałają, ta władza ma za cel zniszczenie polskich kresów, zniszczenie pamięci, aby w końcu pozbyć się niewygodnego dla nich problemu.

  3. kp
    kp :

    To niepokojące wypowiedzi Prezydenta Elekta, zwłaszcza dla Polaków poza granicami Polski. Inną sprawą jest “walka” polityczna z przeciwnikami, a czymś innym przenoszenie tych sporów za granicę i krytykowanie … reprezentantów Polski. Wreszcie czas sobie powiedzieć polityka Polski wyciągania ręki do szowinistycznej Litwy poniosła całkowitą porażkę! Co jeszcze mają zrobić Litwini, aby politycy PiS to zobaczyli, może zająć Białystok jako rzekomo litewskie miast? Miejmy jednak nadzieję, że Prezydent Elekt zgodnie ze swoimi zapewnieniami będzie otwarty na dialog ze społeczeństwem i będzie dostrzegał jego oceny i oczekiwania. Sądzę, że te wybory mają szansę upodmiotowić społeczeństwo, tzn. spowodować, aby głos jego był bardziej słyszany. Konieczna jest tu jednak mobilizacja społeczna środowisk, szczególnie w kwestii litewskiej.

  4. husarz
    husarz :

    Tak mi się wydaje że powinniśmy się zjednoczyć jako naród w obronie polskości na kresach i innych ziemiach etnicznych polskich i zrobić demostrację w tej Warszawie przeciw tej polskiej polityce uprawianej wobec naszych wschodnich sąsiadów żeby dać tym butnym politykom coś do myślenia, Nie ma innego wyjścia. Naród jest suwerenem i naród ma prawo żądać bo Polska nie rządem stoi a narodem i jego wolą jak mówi staropolskie przysłowie.