Kolejny atak lotniczy pod Bagdadem. Irackie media obwiniają USA

Na północ od Bagdadu zaatakowano konwój pojazdów irackich Ludowych Sił Mobilizacyjnych, powiązanych z Iranem. Kilka osób zginęło. Irackie media twierdzą, że to kolejny nalot USA, choć źródła amerykańskie temu zaprzeczają.

W sobotę po północy czasu lokalnego w mediach bliskowschodnich, m.in. w serwisie Al-Masdar News pojawiły się doniesienia o amerykańskich nalotach w rejonie miasta At-Tadżi na północ od stolicy Iraku, Bagdadu. Celem miał być konwój pojazdów poruszających się autostradą Bagdad – Samarra, w rejonie bazy wojskowej.

Niedługo później irackie stacje telewizyjne, w tym państwowa podały, że na północ od Bagdadu zaatakowano konwój pojazdów Ludowych Sił Mobilizacyjnych, czyli szyickiej, proirańskiej milicji. To koalicja ponad czterdziestu ugrupowań, w skład której wchodzi m.in. Kataib Hezbollah. Irackie media obwiniły o atak Amerykanów. Według tych źródeł, w At-Tadżi zniszczono dwa pojazdy należące do milicji, zabijając przy tym kilku jej członków. Nieoficjalne informacje mówiły, że zabito wysokich rangą przywódców milicji, a także, że do ataku użyto drona.

Agencja Reuters powołując się na źródło w irackiej armii podała, że celem ataku były Ludowe Siły Mobilizacyjne, a zginęło 6 osób. Trzy zostały bardzo ciężko ranne. Milicja w sobotę w nad ranem poinformowała, że zaatakowany w pobliżu stadionu w At-Tadżi konwój przewoził materiały i personel medyczny, a nie liderów ugrupowań wchodzących w skład milicji.

Agencja AP poinformowała z kolei, powołując się na amerykańskiego oficjela, że atak pod Bagdadem nie jest dziełem USA. Plk Myles Caggins, rzecznik ds. operacji Inherent Resolve, prowadzonej przez koalicję na czele z USA przeciwko ISIS zaprzeczył, jakoby to one odpowiadały za nalot. Oświadczył, że siły koalicji nie przeprowadzały w rejonie At-Tadżi żadnych nalotów. Newsweek twierdzi z kolei, że faktycznym celem ataku miał być rzekomo lider Brygad Imama Alego.

Niedługo przed atakiem, w wywiadzie dla stacji CNN ambasador Iranu przy ONZ Madżid Takht Ravanczi oświadczył, że zabicie gen. Sulejmaniego jest równoznaczne z wypowiedzeniem Iranowi wojny przez USA. Dodał też, że „odpowiedź na akcję wojskową to akcja wojskowa”. Jeszcze w piątek Ravanchi przekazał Radzie Bezpieczeństwa ONZ i jej sekretarzowi generalnemu Antonio Guterresowi list. Napisał w nim, że Iran zastrzega sobie prawo do samoobrony na mocy prawa międzynarodowego. W ocenie irańskiego ambasadora, zabicie generała „jest oczywistym przykładem terroryzmu państwowego” i czynem przestępczym, naruszających prawo międzynarodowe i Kartę Narodów Zjednoczonych.

Przypomnijmy, że w nocy z czwartku na piątek Amerykanie dokonali ataku w rejonie lotniska w Bagdadzie, zabijając m.in. znanego i wpływowego dowódcę elitarnych Brygad Al-Kuds Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, gen. Kasema Sulejmaniego (Ghasema Solejmaniego), a także Abu Mahdi al-Muhandis, wicedowódcę Ludowych Sił Mobilizacyjnych, czyli szyickiej, irackiej milicji. Zamach przeprowadzono na polecenie prezydenta USA Donalda Trumpa. Atak nastąpił dwa dni po tym, jak proirańscy szyiccy demonstranci wtargnęli do ambasady USA w Bagdadzie. Stany Zjednoczone odpowiedzialnością za naruszenie immunitetu placówki obciążyły władze Iranu. Iracki premier Adel Abdul Mahdi nazwał amerykański nalot w rejonie lotniska w Bagdadzie „aktem agresji na Iran i złamaniem jego suwerenności”.

Przeczytaj: Winnicki dla Kresy.pl: wzywam władze Polski do jak najszybszego wycofania naszych żołnierzy z Iraku

W piątek podczas konferencji prasowej prezydent USA Donald Trump powiedział, komentując zabicie gen. Sulejmaniego, że Stany Zjednoczone „działały, by zapobiec wojnie, a nie, żeby ją rozpocząć”. Powiedział, że generał planował ataki na amerykańskich dyplomatów i żołnierzy oraz zapewniał, że to on stał za grudniowym atakiem na amerykańską ambasadę w Iraku.

Prezydent USA powiedział też, że Sulejmani miał „chorą pasję” zabijania niewinnych ludzi, ale jego “terrorystyczne panowanie zakończyło się”. Dodał, że bez takich „potworów” świat jest bezpieczniejszy, zastrzegając, że wiele ludzkich istnień zostałoby uratowanych, gdyby szef Al-Kuds został złapany wcześniej.

Czytaj także: Rosja zaniepokojona z powodu zabicia irańskiego generała i możliwości eskalacji sytuacji

Agencja Reuters podała w piątek, powołując się na amerykańskich urzędników, że Pentagon wysyła na Bliski Wschód prawie 3 tys. kolejnych żołnierzy z 82 Dywizji Powietrznodesantowej. Ma to związek z rosnącym napięciem w tym regionie świata. Rozmówcy Reutersa powiedzieli, pod warunkiem anonimowości, że dołączą oni do około 750 swoich kolegów, którzy zostali wysłani do Kuwejtu wcześniej w tym tygodniu. Od maja 2019 roku Stany Zjednoczone wysłały na Bliski Wschód około 14 tys. dodatkowych żołnierzy. Obecnie w Iraku stacjonuje 5,2 tys. amerykańskich żołnierzy.

Almasdarnews.com / Reuters / foxnews.com / PAP / rmf24.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply