W opublikowanym przedwczoraj w Jerusalem Post tekście pt. “Czy Trump rozpętał właśnie kolejną wojnę Iranu z ISIS?” analityk Yonah Jeremy Bob zauważa, że klęska Państwa Islamskiego zwiększyła irańskie wpływy na Bliskim Wschodzie i stworzyła niebezpieczeństwo dla Izraela.

Środowe przemówienie Donalda Trumpa pozostawiło wiele niejsaności. Analityk Jerusalem Post zauważa, że USA mogą chcieć przyśpieszyć wycofanie się z Bliskiego Wschodu, pozostawiając zadanie utrzymania tam porządku dla NATO i nie przejmą się zbytnio kolejnym powrotem ISIS, które mogłoby związać ręce Iranowi.

CZYTAJ TAKŻE: Iran przyznał się do omyłkowego zestrzelenia ukraińskiego samolotu

Iran walczył z Państwem Islamskim o wpływy w Iraku i Syrii praktycznie od inwazji USA na Irak w 2003 roku. Pierwsza część powstania dżihadystów miała miejsce do 2006 roku, kiedy zabito jego lidera Abu Musab al-Zarqawiego. Po tym wydarzeniu i wzmocnieniu sił amerykańskich w Iraku w 2007 roku, aktywność islamistów spadła.

Wojna domowa w Syrii, działania irackich szyitów wymierzone w społeczność sunnicką oraz wycofywanie sił USA z Iraku, pozwoliły powrócić ISIS do gry. Od 2014 roku dżihadyści zaczęli zajmować znaczne obszary wspomniany krajów. Przez cały ten czas Iran i jego sojusznicy angażowali gros swoich sił w ich zwalczanie.

CZYTAJ TAKŻE: Dowódca sił powietrznych Korpusu Strażników: Biorę na siebie pełną odpowiedzialność za zestrzelenie samolotu

Od kiedy ISIS zaczęło ponosić klęski w roku 2016 i 2017 eksperci ostrzegają, że jego zwolennicy mogą tylko czekać na lepszą koniunkturę międzynarodową, aby ponownie spróbować ustanowić kallifat. Amerykanom, a także Izraelowi, mogłoby to być na rękę.

Porażka ISIS zaowocowała wzmocnieniem irańskich milicji w Syrii i Iraku, bliżej do granic Izraela […]. W efekcie koniec ISIS oznacza nowe irańskie przyczółki do atakowania Izraela. – pisze analityk. Zauważa również, że Przez całą syryjską wojnę domową, nawet jeżeli najwyżsi urzędnicy Izraela opłakiwali śmierć cywilów, to wszyscy byli zgodni, że tak długo jak Iran, Hezbollah, ISIS i reżim Assada walczyli ze sobą, to oznaczało, że byli zbyt zajęci, aby zajmować się Izraelem – co nie było złe. 

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

CZYTAJ TAKŻE: Amerykanie nie wycofają się z Iraku

Tekst skończyła konkluzja Boba:

Podsumowując, jeśli Iran będzie znów zajęty zwalczaniem ISIS w Iraku – i kolejne odrodzenie dżihadystów nie doprowadzi do ponownego fizycznego powstania dużego kalifatu – Izrael na pewno nie uroni łzy nad kolejną odsłoną walk między radykalnymi szyitami i radykalnymi sunnitami.

Wczoraj informowaliśmy, że Państwo Islamskie z zadowoleniem przyjęło śmierć dowódcy irańskich Brygad Al-Kuds gen. Kesema Sulejmaniego zabitego przez Amerykanów. W jego oświadczeniu przeczytać możemy, że śmierć gen. Sulejmaniego była aktem „boskiej interwencji”, która pomoże sprawie dżihadu. W oświadczeniu ani słowem nie wspomniano o USA, którego siły zbrojne dokonały zamachu na Sulejmaniego. Według Daily Mail, dżihadyści napisali też, że podczas gdy ich wrogowie walczą ze sobą, marnując energię i zasoby, ISIS będzie mogło się przegrupować.

Kresy.pl/Jerusalem Post

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply