Wstępne dane na temat inflacji CPI w sierpniu br. zaskoczyły ekonomistów – zamiast stabilizacji lub spadku odnotowano wyraźny wzrost cen – aż o 16,1 proc. w ujęciu rocznym. Analitycy zaznaczają, że inflacja bazowa najpewniej sięga już blisko 10 proc. i należy spodziewać się dalszych wzrostów cen.

Jak wynika z opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny wstępnych danych na temat inflacji w sierpniu br., wcześniejsze prognozy analityków okazały się nietrafne. Wbrew ich szacunkom, dynamika inflacji w ostatnim miesiącu wakacji nie spadła, lecz wzrosła. W porównaniu z sierpniem 2021 roku, ceny w Polsce wzrosły o 16,1 proc., a względem lipca br. zanotowano wzrost o 0,8 procenta. Dodajmy, że specjaliści średnio prognozowali, że w mijającym miesiącu inflacja spadnie, względnie ustabilizuje się na poziomie około 15,4 proc.

Przeczytaj: GUS: inflacja w Polsce utrzymała się na poziomie z czerwca

Według wstępnych danych GUS, w ujęciu rocznym najbardziej podrożały nośniki energii (40,3 proc.), a także paliwo (23,3 proc.) i żywność i napoje bezalkoholowe (17,4 proc.). Obniżyła się roczna dynamika cen paliw do prywatnych środków transportu, ale wzrosła dynamika cen nośników energii.

 

Zdaniem części analityków, m.in. z Pekao, wyraźny wzrost cen może być spowodowany wzrostem inflacji bazowej, którą szacują na 9,9 proc., czyli o 0,6 pkt proc. więcej, niż w lipcu.

Czytaj także: Inflacja bazowa z kolejnym rekordem

Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego powiedział Interii, że nowe dane GUS dowodzą, że letnia stabilizacja nie oznaczała końca wzrostu cen w Polsce. Jego zdaniem, „przed nami jest kolejna fala, kolejny impuls inflacyjny, który gospodarka musi zaabsorbować ze strony cen ciepła, prądu, gazu, węgla”. Benecki przewiduje, że pierwszy szczyt inflacyjny nastąpi jesienią, a drugi na początku przyszłego roku, na poziomie 18-19 proc. Spodziewa się też dwucyfrowych wzrostów cen energii, a także kolejnych podwyżek stóp procentowych – docelowo zapewne 7,5 proc. (obecnie to 6,5 proc.). Ekonomista zwraca też uwagę, że gospodarka zwalnia i w przyszłym roku raczej nie należy spodziewać się obniżania stóp procentowych.

Marcin Luziński z Santander BP uważa, że na zaskakująco duży wzrost cen żywności na pewno miał wpływ skok zakupów cukru, a także droższe mięso. Jego zdaniem, w górę poszła też inflacja bazowa, która wyniosła w lipcu 9,8 proc., a może nawet 9,9 proc., co oznacza nowy rekord. W jego ocenie, nowe dane wskazują, iż inflacja na koniec roku wyniesie blisko 15 proc. Luziński również spodziewa się we wrześniu podwyżki stóp procentowych.

Nieco inaczej sprawę widzi Jakub Rybacki, kierownik zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego. W rozmowie z Interią powiedział, że jego zdaniem „inflacja przestanie rosnąć w IV kwartale” tego roku, jednak „podwyżki rachunków za energię elektryczną i gaz podniosą wzrost cen na początku przyszłego roku” w okolice 15,5-16 proc. Zwraca też uwagę z jednej strony na wzrost inflacji bazowej, ok. 9,8 proc., a z drugiej – na niższy niż wcześniej wzrost cen paliw. Dodał też, że przedsiębiorstwa będą dalej podwyższać ceny towarów przemysłowych w związku z rosnącymi kosztami energii elektrycznej oraz, że mocno pójdą w górę rachunki za ogrzewanie.

„Wyraźnego spadku spodziewamy się dopiero w II kwartale przyszłego roku. W czerwcu inflacja spadnie poniżej 10 proc., a w całym 2023 r. wyniesie około 9,5 proc.” – uważa Rybacki.

Członek Rady Polityki Pieniężnej Henryk Wnorowski powiedział, że dane GUS za sierpień oznaczają, że jakakolwiek obniżka stóp procentowych jest wykluczona. W jego ocenie niewielka podwyżka, bądź utrzymanie stóp są w równym stopniu prawdopodobne.

Interia.pl / Bankier.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply