– Bezwzględnie powiązałbym następujące fakty: wysadzenie pomnika w Hucie Pieniackiej i zaostrzenie stosunków poprzez zakaz wjazdu dla prezydenta Przemyśla. Pytanie, co SBU jeszcze wymyśli, żeby jeszcze bardziej popsuć relacje z Polską – mówi Kresom.pl o sprawie Roberta Chomy dr Andrzej Zapałowski. Jego zdaniem, wydanie Chomie zakazu wjazdu na Ukrainę może mieć związek z ukraińskim ministrem, powiązanym z nacjonalistami.

Prezydent Przemyśla Robert Choma udający się na spotkanie opłatkowe do Lwowa, na zaproszenie Konsula Generalnego we Lwowie, został zawrócony na przejściu granicznym. Poinformowano go, że SBU wydała mu zakaz wstępu na terytorium Ukrainy.

Jak informowaliśmy, ukraińskie media przytaczają wypowiedź rzeczniczki SBU Ołeny Hitlańskiej, według której zakaz dla Chomy wydano „w celu zabezpieczenia bezpieczeństwa państwa” ukraińskiego. Stwierdziła również, że zakazano mu wjazdu „za działalność szkodzącą Ukrainie”, zaś decyzję w tej sprawie wydano latem ub. roku.

Hitlańska potwierdziła te informacje w rozmowie z PAP. Z kolei podczas konferencji prasowej Choma mówił, że Ukraińcy poinformowali go, że SBU wydała tę decyzję 29 grudnia. On sam zaznacza, że granicę polsko-ukraińską ostatni raz przekraczał 25 listopada ub. roku.

Przeczytaj: MSZ: wyjaśniamy sprawę prezydenta Chomy, jesteśmy w kontakcie z ambasadą Ukrainy

W rozmowie z Kresami.pl dr Andrzej Zapałowski, historyk i ekspert ds. geopolityki i bezpieczeństwa zwraca uwagę na szereg gestów w stronę mniejszości ukraińskiej, które wykonywał prezydent Przemyśla. – Przekazał Ukraińcom budynek na Narodnyj Dom, wspomagał ich finansowa, uczestniczył w imprezach mniejszości ukraińskiej. Prezydent Choma jeździł też do Lwowa i przemawiał w trakcie tzw. EuroMajdanu. Z drugiej strony, są takie głosy w Przemyślu, że nie dba wystarczająco o polskie interesy. To jednak za jego prezydentury ściągnięto z pomnika ludobójstwa na Kresach na przemyskim cmentarzu znaną rzeźbę dzieci przewiązanych drutem kolczastym. Prezydent wszystko to akceptował.

Dr Zapałowski zwraca uwagę na inną kwestię, związaną ze sprawą. – W czerwcu ub. roku, w trakcie ukraińskiej manifestacji ukraiński minister Światosław Szeremeta odgrażał się, że on pokaże, co on tutaj może. Podejrzewam, że Szeremeta może mieć z tym coś wspólnego, ponieważ jest związany ze środowiskami nacjonalistycznymi na Ukrainie. Jeżeli się nie mylę, jest on również szwagrem Ołeha Pankewycza, wiceszefa Swobody, któremu dr Iwan Kaczanowski zarzucał, iż to z wynajmowanego przez niego pokoju w Hotelu Ukrainy strzelano do majdanowców podczas masakry na Majdanie.

Ekspert przypomina również, że w czasach, kiedy Swoboda wchodziła w skład ukraińskiego rządu, oddelegowała do SBU wielu swoich działaczy, w tym m.in. posła Michalczyszyna. – Przypominam, że karierę polityczną rozpoczynał od założenia Instytutu im. Goebbelsa we Lwowie –mówi dr Zapałowski.

– To środowisko prawdopodobnie wywarło jakiś nacisk. Podejrzewam, że na Ukrainie nie ma już pełnej komunikacji na linii SBU-dyplomacja i rząd. Oni po prostu wydają sobie różne zakazy, komu im się podoba. W Polsce zakaz na takim szczeblu byłby konsultowany z MSZ i MSW, a tam jakiś kacyk z SBU wydaje sobie zakazy jak chce. To po prostu kompromituje państwo ukraińskie– mówi dr Zapałowski.

Jak informowaliśmy, prezydent Przemyśla udawał się na Ukrainę na zaproszenie polskiego konsula generalnego we Lwowie. Z kolei SBU miała wydać mu zakaz wjazdu na terytorium kraju blisko 3 tygodnie temu. – O czymś takim powinno być poinformowane polskie MSZ. To nie dotyczy przeciętnego polskiego obywatela, tylko szefa jednego z ważnych polskich samorządów, który jest istotny dla relacji polsko-ukraińskich. Nie można traktować tego personalnie – to jest niejako zaostrzenie stosunków z Polską. Robert Choma był niegdyś ważnym urzędnikiem państwowym i w tych kategoriach należy to traktować –mówi dr Zapałowski.

Ekspert zwraca uwagę, że cała sytuacja miała miejsce tuż przed prawosławnym Świętem Jordanu i będzie to miało poważne konsekwencje dla pewnych relacji polsko-ukraińskich na terenie Polski. Zaznacza też, że według jego wiedzy, postawa ukraińskich służb wpłynęła na opinię Polaków:

– Wielu ludzi, którzy dotąd „na chłodno” podchodzili do napięć polsko-ukraińskich, jest wściekłych. Uważają, że to nie prezydenta Przemyśla obrażono, ale właśnie mieszkańców miasta.

– Osobiście bezwzględnie powiązałbym następujące fakty: wysadzenie pomnika w Hucie Pieniackiej i zaostrzenie stosunków poprzez zakaz wjazdu dla prezydenta miasta. Pytanie, co SBU jeszcze wymyśli, żeby jeszcze bardziej popsuć relacje z Polską –mówi dr Zapałowski. Jego zdaniem, polskie władze powinny podjąć zdecydowane działania w tej kwestii:

– MSZ powinien wezwać ambasadora Ukrainy. Zarzut, że prezydent miasta zagraża bezpieczeństwu Ukrainy jest skandaliczny. Można próbować zarzucać, że nie dba o mniejszość ukraińską, że konfliktuje, ale taki zarzut, jaki podała rzeczniczka SBU, że zagraża interesom państwa ukraińskiego oznacza, że prowadzi jakieś działania rewizjonistyczne w stosunku do państwa ukraińskiego. Co jest kompletnym absurdem.

– Będąc na miejscu prezydenta Chomy, nie przyjmowałbym żadnego ukraińskiego urzędnika w przemyskim ratuszu, dopóki władze Ukrainy mnie nie przeproszą –dodaje.

Przeczytaj: Bakun (Kukiz’15): stosunkom polsko-ukraińskim szkodzi w tej chwili strona ukraińska

Prezydent Przemyśla powiedział, że zwrócił się z prośbą do Ministerstwa Spraw Zagranicznych o pomoc w wyjaśnieniu przyczyn, dla których wydano mu zakaz wjazdu na Ukrainę. Rzeczniczka MSZ Joanna Wajda poinformowała PAP, że resort wyjaśnia sprawę i jest w kontakcie z ambasadą Ukrainy. Agencja ta przytacza również nieoficjalne informacje z Kijowa, według których Choma został uznany przez SBU za persona non grata na Ukrainie w związku incydentem w Przemyślu z czerwca ub. roku. Wcześniej zaznaczaliśmy, że prezydent Choma był krytycznie przedstawiany w ukraińskich mediach, m.in. w związku z incydentem podczas Marszu Orląt Przemyskich i Lwowskich.

Kresy.pl / Marek Trojan

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply