USA rozważają wysłanie w najbliższych tygodniach okrętów wojennych na Morze Czarne, jako pokaz wsparcia dla Ukrainy w związku z koncentracją rosyjskich wojsk przy wschodnich granicach tego kraju.

W czwartek stacja CNN podała, że według jej źródła w resorcie obrony, Stany Zjednoczone rozważają wysłanie okrętów wojennych na Morze Czarne w ciągu najbliższych kilku tygodni. Ma to być pokaz wsparcia dla Ukrainy w związku z koncentracją rosyjskich wojsk przy wschodnich granicach tego kraju.

Urzędnik, na którego powołuje się CNN powiedział też, że amerykańska marynarka wojenna prowadzi rutynowe operacje na Morzu Czarnym, ale wysłanie tam okrętów w tym momencie byłoby szczególnym sygnałem dla Moskwy, że USA blisko obserwują sytuację. Zgodnie z prawem dotyczącym działania na Morzu Czarnym, Amerykanie muszą z dwutygodniowym wyprzedzeniem uprzedzić Turcję, która kontroluje Cieśninę Bosfor, że zamierzają wysłać tam swoje okręty wojenne. Nie wiadomo jednak, czy Turcy zostali już o tym poinformowani.

Źródło stacji CNN powiedziało też, że samoloty marynarki wojennej USA kontynuują loty rozpoznawcze w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad Morzem Czarnym, monitorując aktywność rosyjskiej marynarki i ruchy wojsk na Krymie. Wiadomo, że w środę dwa bombowce B-1 wykonywały misję nad Morzem Egejskim.

Źródło zaznacza, że choć Stany Zjednoczone nie postrzegają koncentracji sił rosyjskich nad granicami Ukrainy jako pozycjonowanie się do działań ofensywnych, to „jeśli coś się zmieni”, USA będą gotowe, by odpowiedzieć. Według urzędnika amerykańskiego resortu obrony, Waszyngton ocenia sytuację w ten sposób, że Rosjanie prowadzą treningi i szkolenia wojskowe, a dane wywiadowcze i wskazują, by wojsko otrzymało jakieś rozkazy o dalszych działaniach. Zastrzegł też, że Amerykanie są w pełni świadomi, że taka sytuacja może w każdej chwili ulec zmianie.

Jak pisaliśmy wcześniej, we wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski rozmawiał z sekretarzem generalnym Sojuszu Północnoatlantyckiego Jensem Stoltenbergiem. Ukraiński przywódca ogłosił, że przystąpienie jego państwa do NATO jest jedynym sposobem rozwiązanie konfliktu w Donbasie. Postulował też sformułowanie przez Sojusz formalnego planu działań na rzecz przyjęcia Ukrainy. Prezydent Ukrainy wezwał też państwa członkowskie NATO do rozszerzenia swojej obecności wojskowej na Morzu Czarnym. Jego zdaniem, powinna ona nabrać charakteru stałego.

Jak pisaliśmy, w czwartek rzeczniczka Białego Domu, Jen Psaki powiedziała, że Rosja ma więcej żołnierzy przy wschodniej granicy Ukrainy niż kiedykolwiek od 2014 roku. Zaznaczyła, że Stany Zjednoczone „są coraz bardziej zaniepokojone niedawną eskalacją rosyjskiej agresji na wschodniej Ukrainie, w tym ruchami wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą”. Rzeczniczka nie podała liczby rosyjskich żołnierzy rozmieszczonych na granicy z Ukrainą, ale był to pierwszy raz, kiedy administracja Bidena otwarcie podniosła temat liczby rosyjskich żołnierzy.

Informowaliśmy też, że tego samego dnia odbywał się rozmowa telefoniczna kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Rosji Władimira Putina. Jak podały służby prasowe Kremla i niemieckiego rządu, Merkel i Putin omówili sytuację w Donbasie, w tym ostatnie zaostrzenie sytuacji w tym regionie. „Władimir Putin zwrócił uwagę na prowokacyjne działania Kijowa, który w ostatnim czasie celowo zaostrza sytuację na linii kontaktowej” – podał Kreml. Tymczasem zastępca rzecznika rządu federalnego Ulrike Demmer poinformowała, że kanclerz Merkel zwróciła uwagę na zwiększoną rosyjską obecność wojskową przy granicy z Ukrainą i „zażądała” redukcji tej obecności w celu złagodzenia sytuacji.

W komunikacie Kremla podano, że w trakcie rozmowy „podkreślono potrzebę ścisłej realizacji przez władze w Kijowie wcześniej osiągniętych porozumień, przede wszystkim w zakresie nawiązania bezpośredniego dialogu z Donieckiem i Ługańskiem oraz zalegalizowania specjalnego statusu Donbasu”. Wezwano „strony konfliktu” do wstrzemięźliwości i intensyfikacji rozmów w celu pełnego wdrożenia porozumień z 2015 roku, które nazwano „bezalternatywną podstawą” uregulowania konfliktu. Rosja i Niemcy mają w dalszym ciągu koordynować swoje wysiłki, w tym za pośrednictwem „formatu normandzkiego”.

Zobacz też: Rosja będzie bronić „swoich obywateli w Donbasie”

Jak informowaliśmy w środę, Rosjanie zamierzają utrzymać siły zbrojne w pobliżu z Ukrainą tak długo jak uznają to za stosowne.

„Siły zbrojne Rosji znajdują się na terytorium Rosji w miejscach, które uznają za konieczne i odpowiednie i pozostaną tam tak długo, jak długo nasze dowództwo wojskowe i najwyższy dowódca uznają to za stosowne” – powiedział Dmitrij Pieskow.

CNN / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply