Chińscy dyplomacji ostrzegają Brytyjczyków, że planowane przez nich wysłanie w rejon Morza Południowochińskiego nowego lotniskowca z amerykańskimi F-35 na pokładzie zostanie odebrane jako „wrogie działanie”.

Wielka Brytania planuje wysłać na Morze Południowochińskie swój nowy lotniskowiec, HMS Queen Elizabeth. Miałoby to nastąpić w ramach pierwszej dyslokacji operacyjnej tego okrętu, mającej nastąpić w 2021. Na jego pokładzie miałyby znaleźć się m.in. amerykańskie myśliwce F-35 Korpusu Piechoty Morskiej USA. W ten sposób Londyn zamierza zapewnić wolność żeglugi na wodach międzynarodowych, a także wspólnie z USA i Australią bronić tego przed presją ze strony Chin.

Jak piszą informujące o tym brytyjskie media, w ubiegłym tygodniu chiński attaché ds. obrony w Wielkiej Brytanii, gen. Su Guanghui, przestrzegł Brytyjczyków przed podejmowaniem takich kroków.

– Jeśli USA i Zjednoczone Królestwo połączą siły w wyzwaniach lub naruszą suwerenność i integralność terytorialną Chiny, to będzie to wrogie działanie – oświadczył gen. Su.

Rok temu zdecydowanie negatywną reakcję Pekinu wywołało wysłanie przez Royal Navy w rejon Wysp Paracelskich, do których pretensje zgłaszają m.in. Chiny, okrętu desantowego HMS Albion. Władze w Londynie zostały wówczas oskarżone o „działania prowokacyjne”. Brytyjski resort obrony twierdził, że okręt ten pływał wyłącznie po wodach międzynarodowych. Chiny uznają te wyspy, jak również wody w odległości 12 mil od nich, za swoje. Ich roszczenia nie są jednak uznawane przez społeczność międzynarodową.

Chiński ambasador w Londynie Liu Xiaoming zapewniał ostatnio, że jego kraj nie dąży do uzyskania hegemonii czy rozszerzania sfery wpływów. – Morze Południowochińskie jest duże… nie mamy obiekcji względem tych, którzy tam pływają, ale niech nie wpływają na chińskie wody terytorialne w obrębie 12 mil morskich [od wysp] – powiedział. – Jeśli nie będziecie tak robić, to nie powinno być problemu.

Liu odrzuca zarazem wyjaśnienia strony brytyjskiej, jakoby celem Royal Navy miało być podtrzymywanie prawa międzynarodowego.

Rzecznik brytyjskiego ministerstwa obrony oświadczył, że „Wielka Brytania ma trwałe interesy w regionie i jest zaangażowana w utrzymanie bezpieczeństwa regionalnego”. Zaznaczono też, że obecność okrętów marynarek wojennych różnych krajów na Morzu Południowochińskim jest czymś normalnym, a Royal Navy nie jest tu żadnym wyjątkiem. Podkreślono również zaangażowanie Londynu na rzecz wolności żeglugi na morzach i w powietrzu, zgodnie z prawem międzynarodowym.

Czytaj także: Okręty wojenne USA i Chin o krok od kolizji na Morzu Południowochińskim

telegraph.co.uk / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply