Białoruś: polscy działacze z Lidy ukarani – za udział w proteście i za publiczną modlitwę

Dwoje Polaków z Lidy, należąca działającego przy Związku Polaków na Białorusi Polskiego Towarzystwa Lekarskiego lekarka Anna Kosko i działacz ZPB Aleksander Szor, otrzymało od sądu kary grzywny. Ona brała udział w proteście, on modlił się o powrót abpa Kondrusiewicza.

Jak niedawno informowaliśmy, Anna Kosko, ceniona lekarka i córka prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Lidzie Ireny Biernackiej, należąca do działającego przy ZPB Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, została oskarżona o udział w nielegalnych protestach przeciwko brutalnym działaniom milicji i sposobowi sprawowania władzy przez prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki. Groziła jej grzywna lub areszt do 15 dni. Podczas pierwszej rozprawy sąd nie zdołał orzec, czy Polka rzeczywiście zawiniła, w jakim stopniu i czy zasługuje na karę, żądając od milicji dodatkowych dowodów.

Druga rozprawa miała miejsce we wtorek 15 września br. Podobnie jak wcześniej, do sądu przyszli miejscowi członkowie Związku Polaków na Białorusi, a także koledzy – lekarze i pacjenci, żeby wesprzeć oskarżoną.

 

Podczas rozprawy sąd uznał zeznania świadka, funkcjonariusza milicji, za wystarczające, żeby orzec o winie Anny Kosko. Skazano ją na grzywnę w wysokości trzech jednostek bazowych, czyli 81 rubli białoruskich (równowartość około 117 zł).

Już wcześniej informowaliśmy, że córce działaczki mniejszości polskiej na Białorusi zagrożono represjami wobec jej matki, która wzięła udział w modlitwie różańcowej za Białoruś. Według relacji szefowej Związku, Andżeliki Borys, po tym, jak Irena Biernacka wzięła udział w modlitwie różańcowej za Białoruś, jej córkę wezwano na przesłuchanie. Kazano jej przekazać matce, że jeśli nie opuści kraju, to zostanie oskarżona „o ekstremizm”.

PRZECZYTAJ: Białoruś, Łukaszenko i kwestia polska

W środę przed sądem w Lidzie miał miejsce kolejny proces działacza Związku Polaków na Białorusi, Aleksandra Szora. Według relacji prezes ZPB, Andżeliki Borys, Szor stanął przed sądem za udział w nowennie pompejańskiej, od wielu dni odmawianej przed krzyżem Zbawcy obok kościoła farnego w Lidzie przez miejscowych katolików proszących Boga o powrót na Białoruś zwierzchnika Kościoła Katolickiego na Białorusi, metropolity Mińsko-Mohylewskiego, arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza. 31 sierpnia bieżącego roku abp Kondrusiewicz nie został wpuszczony na terytorium kraju. Odmówiono mu wówczas wjazdu bez podania przyczyny.

Przeczytaj: Białoruś: Straż graniczna: Paszport abp. Kondrusiewicza został unieważniony

Prowadzący proces sędzia Maksim Fiłatow miał zapytać oskarżonego, co robił przy kościele w Lidzie. Ten odpowiedział, że modlił. Na pytanie, w jakiej intencji, polski działacz odparł, że o powrót arcybiskupa Kondrusiewicza na Białoruś. Sędzia najwyraźniej uznał to za przyznanie się do winy, tj. do udziału w niedozwolonej akcji ulicznej, i zasądził grzywnę w wysokości dziesięciu jednostek bazowych, czyli 270 rubli białoruskich (równowartość niespełna 400 złotych).

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Lida, stolica rejonu w obwodzie grodzieńskim, jest jednocześnie ośrodkiem znacznej wielkości jak na miasto tego szczebla – zamieszkuje je około 100 tys. osób. Jest to także jeden z największych ośrodków polskości w tej części historycznych Kresów – według spisu ludności z 2019 r. etniczni Polacy stanowią 35 proc. wśród mieszkańców Lidy. Lidzcy Polacy znani są ze swojej społecznej aktywności, ale po raz pierwszy od wielu lat niektórzy z nich zaktywizowali się politycznie i to właśnie jako reprezentanci odrębnej grupy społecznej – mniejszości narodowej – pod flagą biało-czerwoną.

Na początku sierpnia, jak pisaliśmy, polskie flagi narodowe pojawiły się w relacjach wideo z wiecu Swietłany Tichanowskiej. Liczną obecność Polaków na wiecu Cichanowskiej w Lidzie potwierdziła nam wówczas prezes miejscowego oddziału Związku Polaków na Białorusi, Irena Biernacka. Sugerowała nawet, że Polacy z pochodzenia mogli wręcz stanowić większość wiecujących. Biernacka przekazała, że przez obecność na wiecu wyborczym Tichanowskiej działacze ZPB chcieli „pokazać że w Lidzie są Polacy, zwrócić uwagę na nas na przyszłość i potrzymać braci Białorusinów”. Odpowiadając na pytanie o to, czy akurat ta kandydatka ma ofertę dla miejscowej mniejszości polskiej działaczka polskiej organizacji stwierdziła – „Pani Tichanowska o nas nie wie, dlatego staliśmy z  przodu, żeby zwrócić na siebie uwagę”. Ocenia, że w zgromadzeniu wzięło łącznie około 3 tys. osób.

Czytaj także: Związek Polaków na Białorusi apeluje do Łukaszenki ws. dyskryminacji polskich dzieci w Wołkowysku

znadniemna.pl / Facebook / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply