W oświadczeniu przesłanym nam przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych resort przekonuje, że nie cenzurował składu panelistów debaty o stosunkach polsko-ukraińskich, która miała odbyć się w Lublinie, a jedynie poddał ją “weryfikacji”. Na tej podstawie zarzuca portalowi Kresy.pl opublikowanie szeregu „nieprawdziwych” i „fałszywych”  informacji. Pismo jest odpowiedzią na artykuł, w którym ujawniliśmy, że po naciskach MSZ ze składu prelegentów mających brać udział w debacie wykreślono prof. Włodzimierza Osadczego i dra Leona Popka.

Pismo, które otrzymaliśmy od resortu spraw zagranicznych 30-go września nosi tytuł: Wyjaśnienia MSZ w związku z nieprawdziwymi doniesieniami portalu Kresy.pl  w artykule pt. „Polskie MSZ naciskało na usunięcie zasłużonych naukowców z listy prelegentów konferencji polsko-ukraińskiej” z 28 września 2017 r. Czytamy w nim między innymi: Artykuł opublikowany przez portal internetowy Kresy.pl zawiera szereg nieścisłości i nieprawdziwych tez odnoszących się do udziału wiceministra spraw zagranicznych Bartosza Cichockiego w debacie „Pojednanie polsko-ukraińskie? Wymiana doświadczeń”, która odbyła się w Lublinie w dniu 26 czerwca br. Materiał zawiera też nieprawdziwe stwierdzenia dotyczące rzekomych ostatnich działań Ministerstwa Spraw Zagranicznych wobec Regionalnego Ośrodka Debaty Międzynarodowej (RODM) w Lublinie w związku z organizowaną przez ośrodek konferencją w Klubie Inteligencji Katolickiej.

Po tym wstępie MSZ przedstawia tytułowe „wyjaśnienia”, zaczynając od kwestii przywołanej w naszym tekście debaty pod patronatem RODM w Lublinie 26 czerwca br., pt. „Pojednanie polsko-ukraińskie? Wymiana doświadczeń”.

Zachowanie wiceministra

W ocenie MSZ przebieg przywołanej w artykule debaty, odbywającej się pod patronatem RODM w dniu 26 czerwca, przeczył zapowiedzianej w jego nazwie idei pojednania, a posłużył propagowaniu poglądów posuwających się do aprobaty rozpadu państwa ukraińskiego. MSZ RP nie może firmować takich wydarzeń, niezgodnych z żywotnymi interesami polskiej polityki zagranicznej. Należy przy tym podkreślić, że podczas spotkania wiceminister spraw zagranicznych Bartosz Cichocki nie uchylał się od odpowiedzi na trudne pytania, a wyjście ze spotkania przed jego zakończeniem było wcześniej ustalone z organizatorami i wynikało z kolejnych zobowiązań wiceministra. Nieprawdziwe jest zatem padające w artykule stwierdzenie, jakoby „wiceminister Cichocki demonstracyjnie opuścił salę”.

Taka, zgodnie z początkiem akapitu, jest „ocena” debaty z perspektywy MSZ. Jest ona oczywiście rażąco odmienna od oceny innych uczestników debaty, którzy poczuli się zbulwersowani zachowaniem wiceministra Cichockiego. Jako, że MSZ odmówił nam komentarza w tej sprawie, nie mogliśmy przedstawić opinii ministerstwa w naszym pierwotnym artykule, mimo to, wyraźnie zaznaczyliśmy wówczas, że „w oficjalnym komunikacie biuro prasowe MSZ krytycznie odniosło się do debaty i tego, jak wypowiadali się prelegenci”.

Naszą uwagę przykuł jednak fakt, że w przesłanym nam obecnie piśmie, MSZ pierwszy raz otwarcie stwierdza, że debata z udziałem badaczy zajmujących się tematyką stosunków polsko-ukraińskich, a także Kościoła i posłów na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, służyła propagowaniu poglądów ocierających się o „aprobatę rozpadu państwa ukraińskiego”. Podkreśla też, że całe wydarzenie było „niezgodne z żywotnymi interesami państwa polskiego”. Taka ocena wydaje się w pełni zrozumiała, biorąc pod uwagę ogólny „giedroyciowski” rys polskiej polityki zagranicznej na kierunku wschodnim, czego praktycznym przejawem jest m.in. tradycyjne nadawanie możliwie najniższego priorytetu kwestiom takim, jak prawa polskiej mniejszości, gloryfikacja banderyzmu na Ukrainie, czy godny pochówek ofiar ukraińskiego ludobójstwa. We wszystkich tych kwestiach MSZ przejawia bądź rażący brak zainteresowania bądź też charakterystyczny imposybilizm. Najdobitniej świadczy o tym wypowiedź ministra Waszczykowskiego, który zapytany na antenie TV Trwam o to dlaczego Polska nie broni polskich szkół na Ukrainie w tym samym stopniu co Rumunia czy Węgry argumentował, że zagrażająca szkołom mniejszości narodowych nowa ukraińska ustawa oświatowa: w mniejszym stopniu dotyczy naszych szkół, bo mamy ich tylko kilka, w stosunku do Węgrów, którzy mają ich osiemdziesiąt, więc narzucenie im z dnia na dzień praktycznie języka ukraińskiego znaczy olbrzymią zmianę. Jak widać fakt upośledzenia polskiej mniejszości na Ukrainie w stosunku do mniejszości węgierskiej czy rumuńskiej nie tylko nie stanowi wyrzutu sumienia dla szefa polskiej dyplomacji, ale można odnieść wrażenie, że jest wręcz wymówką dla dalszej bierności w tej sprawie, bo skoro „mamy ich tylko kilka” to przecież nie ma o co kruszyć kopii.

Tłumaczenie MSZ, że opuszczenie spotkania przez wiceministra Cichockiego było zaplanowane, wraz z zapewnieniami, że „nie uchylał się od odpowiedzi na trudne pytania” (resort najwyraźniej nie bierze pod uwagę faktu, że jego odpowiedzi nie uznano za wystarczające), to oczywiście opinia ministerstwa. Faktycznie, sprzeczna z relacjami innych uczestników debaty, co nie znaczy, że obiektywnie prawdziwa.

Co z pomocą MSZ?

Za bezpodstawne uważamy stawiane przez portal Kresy.pl insynuacje, jakoby służby dyplomatyczno-konsularne nie podejmowały interwencji w związku z odmową przez władze ukraińskie wjazdu obywateli RP na terytorium tego kraju. Pragniemy wyjaśnić, że MSZ podejmuje działania w przypadku każdego obywatela polskiego, któremu odmówiono wjazdu na terytorium Ukrainy i który zwrócił się do Ministerstwa z taką prośbą. Świadczy o tym choćby interwencja w sprawie prof. Czesława Partacza. Nie zwalnia to obywateli RP, którzy otrzymali decyzję o zakazie wjazdu na Ukrainę, z obowiązku wyczerpania przysługującej im drogi prawnej, czyli wniesienia odwołania do odpowiedniego organu państwowego Ukrainy.

Taka deklaracja ze strony MSZ cieszy i dziwi jednocześnie. Cieszy, gdyż potwierdza wcześniejsze nieoficjalne informacje, do których dotarły Kresy.pl, a które wskazywały, że MSZ podjęło działania ws. prof. Partacza (nota bene, uczestnika czerwcowej debaty, którego wypowiedzi resort ocenił krytycznie). Informacja resortu dziwi natomiast, gdyż trudno zrozumieć dlaczego MSZ pytane w trakcie debaty o sprawę zatrzymania przez ukraińskie służby Zdzisława Koguciuka (kresowego działacza z Lublina), chwali się interwencją w sprawie prof. Partacza? Przy okazji warto zauważyć, że resort przemilcza skuteczność swoich zabiegów także w tej sprawie. Wbrew oskarżeniom ministerstwa, należy wyjaśnić naszym służbom dyplomatycznym, że niczego nie insynuowaliśmy. Poinformowaliśmy jedynie naszych Czytelników, że minister Cichocki nie udzielił satysfakcjonującej odpowiedzi na postawione mu pytanie o działania MSZ podjęte ws Zdzisława Koguciuka,  któremu zakazano wjazdu na Ukrainę. Taka postawa ministerstwa jednoznacznie sugeruje, że resort nie podjął żadnych działań w sprawie zasłużonego kresowego działacza.

Przede wszystkim zdumiewa jednak otwarte przyznanie przez MSZ, że co najmniej w części przypadków Polacy z Kresów, jak również obywatele polscy, którzy spotkali się z sankcjami ze strony służb innego państwa, nie mogą liczyć na pomoc polskiej dyplomacji. Oświadczenie, że mają oni (szczególnie obywatele RP) obowiązek w pierwszym rzędzie dochodzić swoich praw samemu (co w praktyce oznacza długą i skazaną na niepowodzenie przeprawę z jedną z najbardziej skorumpowanych administracji na świecie), a nie liczyć na pomoc MSZ, powinno budzić daleko idące zaniepokojenie polskich wyborców.

Sprzeczności ws. Kościoła

Za nieprawdziwe należy uznać również sugestie zawarte w materiale portalu o braku reakcji MSZ na problemy Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie. Chcemy zapewnić, że MSZ z wnikliwą uwagą monitoruje sytuację Polaków na Ukrainie oraz Kościoła, do którego należą zarówno wierni narodowości polskiej, jak i ukraińskiej. Wspieramy wysiłki abpa Mieczysława Mokrzyckiego w odzyskaniu katolickich świątyń, w tym kościoła pw. św. Marii Magdaleny we Lwowie.

W naszym artykule nie opublikowaliśmy żadnych sugestii, a jedynie przytoczyliśmy opinie osób będących znawcami tematu i uczestnikami debaty (obecny był tam m.in. bp Marian Buczek, pracujący przez lata na Ukrainie – nota bene, publicznie zwyzywany i zaatakowany przez ukraińskich szowinistów podczas promocji książki – wspomnień bł. bpa Grzegorza Chomyszyna w siedzibie kurii lwowskiej). Niedawno pouczający reportaż na temat łamania praw kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie wyemitowała Telewizja Trwam, zaś sam problem dyskryminacji KRK na Ukrainie znany jest co najmniej od ćwierćwiecza. Natomiast obecna deklaracja MSZ o tym, że wspiera abpa Mieczysława Mokrzyckiego w odzyskaniu katolickich świątyń jest dla nas niemałym zaskoczeniem, gdyż w niedawnych „Rozmowach Niedokończonych” szef MSZ Witold Waszczykowski na ponowne postawienie pytania przez prof. Osadczego odpowiedział, że nic na ten temat nie wie:

– (…) my takich sygnałów nie otrzymywaliśmy. Do tej pory nie otrzymywaliśmy ani od służb konsularnych, a w końcu mamy parę konsulatów rozrzuconych po całej Ukrainie, bardzo duży konsulat we Lwowie, więc te sygnały nie dochodziły do nas, mamy przecież kontakty z organizacjami polonijnymi [sic!], też sygnały nie dochodziły i nie dostałem do tej pory żadnego sygnału od hierarchów kościelnych, ani polskich, ani ze strony naszych księży pracujących na Ukrainie. Więc jest to dla mnie nowa sytuacja.

Dodajmy, że podczas drugiej części programu w Radiu Maryja, gdy jeden z słuchaczy zadał ponownie pytanie o dyskryminację Kościoła katolickiego na Ukrainie, minister odpowiedział, że… sprawa ta jest mu znana i ministerstwo interweniuje w kwestii zwrotu kościołów. 

Przy tej okazji, w kontekście sprzecznych informacji płynących z MSZ w tej sprawie, chcemy zwrócić się do ministerstwa, aby przedstawiło podjęte działania oraz efekty owego „wspierania wysiłków” Metropolity Lwowskiego ws. odzyskiwania świątyń i przeciwstawiania się dyskryminacji Kościoła katolickiego na Ukrainie. Oświadczenie takie, oprócz koniecznego poinformowania polskiej opinii publicznej o działaniach w tej bulwersującej sprawie, będzie korzystne również dla wizerunku samego MSZ. Pozwoli jednoznacznie rozwiać mogące pojawiać się wątpliwości, czy bliższe prawdy są słowa ministra Waszczykowskiego „my takich sygnałów nie otrzymywaliśmy (…) jest to dla mnie nowa sytuacja”, czy też Biura Rzecznika Prasowego MSZ „wspieramy wysiłki abpa Mieczysława Mokrzyckiego w odzyskaniu katolickich świątyń”.

Są rozmowy – gdzie efekty?

Nawiązując do mijających się z prawdą informacji portalu, jakoby polskie MSZ nie podejmowało żadnych interwencji dot. ochrony miejsc pamięci i spoczynku Polaków na Ukrainie zwracamy uwagę, że kwestia poszukiwań, ekshumacji i godnego upamiętnienia miejsc pochówku ofiar Rzezi Wołyńskiej niezmiennie pozostaje jednym z najważniejszych wątków rozmów wiceministra Bartosza Cichockiego z przedstawicielami władz ukraińskich. Strona polska jasno przedstawia także władzom Ukrainy swoje oczekiwania w kwestii konieczności postępu w polsko-ukraińskim dialogu historycznym. Były to główne tematy rozmów ministra w trakcie jego ostatniej wizyty w Kijowie 19 września br.

Raz jeszcze, konsekwentnie trzeba przypomnieć: to nie informacje Kresów.pl, ale przytoczenie pytania, które zadano wiceministrowi Cichockiemu. Natomiast mocno podkreślamy, że podobne opinie wyrażali na łamach Kresów.pl eksperci i działacza kresowi, m.in. prof. Włodzimierz Osadczy, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski czy dr hab. Andrzej Zapałowski.

Cieszy oświadczenie MSZ, że „kwestia poszukiwań, ekshumacji i godnego upamiętnienia miejsc pochówku ofiar Rzezi Wołyńskiej niezmiennie pozostaje jednym z najważniejszych wątków rozmów wiceministra Bartosza Cichockiego z przedstawicielami władz ukraińskich”. Budzi jednak naturalnie pytanie o ich wymierne efekty, które – być może – MSZ obawia się publicznie przedstawić. Dr Leon Popek wskazywał, że możliwości dialogu IPN z Ukraińcami w tej sprawie uległy wyczerpaniu m.in. z tego względu, że po drugiej stronie prowadzą go takie osoby, jak ukraiński szowinista Światosław Szeremeta, któremu bardziej zależy na żądaniu od polskich władz odbudowy legalnie rozebranego, nielegalnego upamiętnienia band UPA, niż na restauracji np. grobów ukraińskich żołnierzy w Polsce. Dr Popek oświadczył wprost, że teraz wszystko zależy od polskiego rządu, szczególnie od MSZ. Tymczasem resort, jak do tej pory nie chce pochwalić się najmniejszymi chociażby efektami swych zabiegów.

Dialog z banderowcami?

Nieprawdziwe jest także stwierdzenie o rzekomej akceptacji polskiego MSZ dla uczestnictwa w Polsko-Ukraińskim Forum Partnerstwa osób gloryfikujących OUN/UPA. Forum skupia ważnych przedstawicieli instytucji państwowych, środowisk naukowych i gospodarczych, których celem jest działanie na rzecz zbliżenia obu narodów. MSZ nie ingeruje w wypowiedzi członków Forum.

Skoro MSZ zdecydowanie twierdzi, że nie akceptuje gloryfikatorów OUN/UPA w ramach Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa, to jak w takim razie odnosi się do obecności w jej ukraińskim segmencie np. szefa UIPN Wołodymyra Wiatrowycza, czołowego gloryfikatora OUN-UPA i samego Stepana Bandery a zarazem „negacjonisty wołyńskiego” czy Ołeksandra Zinczenki, bliskiego współpracownika Wiatrowycza, byłego wiceszefa UIPN, który m.in. ostro krytykował uznanie rzezi wołyńskiej za ludobójstwo i nazywał „kretynizmem” plany penalizacji banderyzmu w Polsce?

Jaki stosunek do tej kwestii ma MSZ, skoro nawet tak zadeklarowany, prounijny liberał jak Witalij Portnikow, szef ukraińskiej części Forum stwierdza otwarcie, że Polacy powinni zrozumieć stosunek Ukraińców do OUN-UPA, bo choć historia UPA i postać Bandery związane są ze sprzeciwem wobec państwa polskiego”, to „powinniśmy też znać przyczyny obecnego zainteresowania Ukraińców tym ruchem i tą osobą”. „Dobrze byłoby, gdyby Polacy też to zrozumieli i sobie z tym poradzili” – to słowa Portnikowa, który dodaje, że obecna pamięć narodowa Ukrainy „jest fortecą, która ochrania samą Polskę”.

Czy w takim razie MSZ, który jak sam oświadcza – nie akceptuje uczestnictwa w Forum osób gloryfikujących OUN-UPA – rzeczywiście podtrzymuje to stanowisko? Czy też zamierza zasłonić się formułą o „nieingerowaniu w wypowiedzi członków Forum”?

Pomijamy już w tym miejscu fakt, że gros członków polskiego segmentu Forum stanowią w zasadzie wyłącznie ideowi giedroyciowcy czy wręcz osoby jawnie broniące ukraińskiej narracji i racji stanu (jak np. ambasador Jan Piekło, który publicznie dezawuował zbrodnie OUN-UPA na Polakach). Sami otwarcie określający się nie znawcami, ale „miłośnikami Ukrainy”.

Język dyplomacji

Chcemy przy tej okazji odnieść się do fałszywych informacji publikowanych przez Kresy.pl dotyczących rzekomych nacisków MSZ na RODM Lublin w zakresie realizacji konferencji w Lublinie. Wyjaśniamy,  że umowa dotacji, jaka została zawarta między resortem spraw zagranicznych a RODM Lublin, jest dobrowolnym zobowiązaniem organizacji prowadzącej RODM do realizacji przewidzianych umową działań. Nadzór merytoryczny ze strony MSZ nie polega na cenzurowaniu poszczególnych działań RODM, jak wskazano w  publikacji portalu Kresy.pl, a jedynie na weryfikacji, czy Dotowani realizują projekty zgodnie z założeniami i celami priorytetów polskiej polityki zagranicznej wskazanymi w regulaminie konkursu dotacyjnego oraz zgodnie z propozycjami  zawartymi w ofercie, stanowiącej załącznik do umowy dotacji, będącej odpowiedzią na konkurs. Taki rodzaj monitoringu to standardowy sposób monitorowania realizacji umowy dotacji przewidziany nie tylko dla wszystkich RODM, ale dla pozostałych organizacji realizujących projekty dofinansowane ze środków MSZ.

Należy bezsprzeczne docenić uzdolnienia polskiego MSZ w zakresie sprawnego posługiwania się tzw. „językiem dyplomacji” – umiejętnością opisywania rzeczywistości w taki sposób, by nie nazwać niczego po imieniu. Ministerstwo zapewnia, że nikogo nie cenzuruje, po czym stwierdza, że „nadzór merytoryczny ze strony MSZ” polega na „weryfikacji, czy Dotowani realizują projekty zgodnie z założeniami i celami priorytetów polskiej polityki zagranicznej wskazanymi w regulaminie konkursu dotacyjnego” oraz zgodnie z propozycjami  zawartymi w odpowiedniej ofercie. Profesor Osadczy oraz doktor Popek z pewnością poczują się uspokojeni, gdy dowiedzą się, że polskie MSZ ich nie ocenzurowało, a jedynie troskliwie „zweryfikowało”.

Zaznaczmy też, że niedługo przed publikacją, Kresy.pl wysłały w kwestii cenzurowania (pozwolimy sobie pozostać przy tym terminie) zapytanie do MSZ z prośbą o komentarz. Odpowiedzi, w zasadzie do dzisiaj, nie otrzymaliśmy. Powyższe pismo nie dotyczy bowiem niemal w ogóle tego, o co MSZ pytaliśmy. Nasze dotychczasowe doświadczenie w tej kwestii, jak również terminów dostarczania odpowiedzi na zadawane przez nas pytania sprawiają, że akurat ten aspekt zbytnio nas nie dziwi. Pozostaje pytanie, kiedy (i czy w ogóle) doczekalibyśmy się odpowiedzi, gdyby nie interpelacja posła Tomasza Rzymkowskiego oraz pytania prof. Osadczego zadane ministrowi Waszczykowskiemu na żywo w trakcie audycji.

Poniżej zamieszczamy tekst oświadczenia przesłanego naszej redakcji przez Biuro Prasowe MSZ, które później zostało opublikowane również na stronie ministerstwa:

Wyjaśnienia MSZ w związku z nieprawdziwymi doniesieniami portalu Kresy.pl  w artykule pt. „Polskie MSZ naciskało na usunięcie zasłużonych naukowców z listy prelegentów konferencji polsko-ukraińskiej” z 28 września 2017 r.

Artykuł opublikowany przez portal internetowy Kresy.pl zawiera szereg nieścisłości i nieprawdziwych tez odnoszących się do udziału wiceministra spraw zagranicznych Bartosza Cichockiego w debacie „Pojednanie polsko-ukraińskie? Wymiana doświadczeń”, która odbyła się w Lublinie w dniu 26 czerwca br. Materiał zawiera też nieprawdziwe stwierdzenia dotyczące rzekomych ostatnich działań Ministerstwa Spraw Zagranicznych wobec Regionalnego Ośrodka Debaty Międzynarodowej (RODM) w Lublinie w związku z organizowaną przez ośrodek konferencją w Klubie Inteligencji Katolickiej.

W ocenie MSZ przebieg przywołanej w artykule debaty, odbywającej się pod patronatem RODM w dniu 26 czerwca, przeczył zapowiedzianej w jego nazwie idei pojednania, a posłużył propagowaniu poglądów posuwających się do aprobaty rozpadu państwa ukraińskiego. MSZ RP nie może firmować takich wydarzeń, niezgodnych z żywotnymi interesami polskiej polityki zagranicznej. Należy przy tym podkreślić, że podczas spotkania wiceminister spraw zagranicznych Bartosz Cichocki nie uchylał się od odpowiedzi na trudne pytania, a wyjście ze spotkania przed jego zakończeniem było wcześniej ustalone z organizatorami i wynikało z kolejnych zobowiązań wiceministra. Nieprawdziwe jest zatem padające w artykule stwierdzenie, jakoby „wiceminister Cichocki demonstracyjnie opuścił salę”.

Za bezpodstawne uważamy stawiane przez portal Kresy.pl insynuacje, jakoby służby dyplomatyczno-konsularne nie podejmowały interwencji w związku z odmową przez władze ukraińskie wjazdu obywateli RP na terytorium tego kraju. Pragniemy wyjaśnić, że MSZ podejmuje działania w przypadku każdego obywatela polskiego, któremu odmówiono wjazdu na terytorium Ukrainy i który zwrócił się do Ministerstwa z taką prośbą. Świadczy o tym choćby interwencja w sprawie prof. Czesława Partacza. Nie zwalnia to obywateli RP, którzy otrzymali decyzję o zakazie wjazdu na Ukrainę, z obowiązku wyczerpania przysługującej im drogi prawnej, czyli wniesienia odwołania do odpowiedniego organu państwowego Ukrainy.

Za nieprawdziwe należy uznać również sugestie zawarte w materiale portalu o braku reakcji MSZ na problemy Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie. Chcemy zapewnić, że MSZ z wnikliwą uwagą monitoruje sytuację Polaków na Ukrainie oraz Kościoła, do którego należą zarówno wierni narodowości polskiej, jak i ukraińskiej. Wspieramy wysiłki abpa Mieczysława Mokrzyckiego w odzyskaniu katolickich świątyń, w tym kościoła pw. św. Marii Magdaleny we Lwowie.  

Nawiązując do mijających się z prawdą informacji portalu, jakoby polskie MSZ nie podejmowało żadnych interwencji dot. ochrony miejsc pamięci i spoczynku Polaków na Ukrainie zwracamy uwagę, że kwestia poszukiwań, ekshumacji i godnego upamiętnienia miejsc pochówku ofiar Rzezi Wołyńskiej niezmiennie pozostaje jednym z najważniejszych wątków rozmów wiceministra Bartosza Cichockiego z przedstawicielami władz ukraińskich. Strona polska jasno przedstawia także władzom Ukrainy swoje oczekiwania w kwestii konieczności postępu w polsko-ukraińskim dialogu historycznym. Były to główne tematy rozmów ministra w trakcie jego ostatniej wizyty w Kijowie 19 września br.

Nieprawdziwe jest także stwierdzenie o rzekomej akceptacji polskiego MSZ dla uczestnictwa w Polsko-Ukraińskim Forum Partnerstwa osób gloryfikujących OUN/UPA. Forum skupia ważnych przedstawicieli instytucji państwowych, środowisk naukowych i gospodarczych, których celem jest działanie na rzecz zbliżenia obu narodów. MSZ nie ingeruje w wypowiedzi członków Forum.

Chcemy przy tej okazji odnieść się do fałszywych informacji publikowanych przez Kresy.pl dotyczących rzekomych nacisków MSZ na RODM Lublin w zakresie realizacji konferencji w Lublinie. Wyjaśniamy,  że umowa dotacji, jaka została zawarta między resortem spraw zagranicznych a RODM Lublin, jest dobrowolnym zobowiązaniem organizacji prowadzącej RODM do realizacji przewidzianych umową działań. Nadzór merytoryczny ze strony MSZ nie polega na cenzurowaniu poszczególnych działań RODM, jak wskazano w  publikacji portalu Kresy.pl, a jedynie na weryfikacji, czy Dotowani realizują projekty zgodnie z założeniami i celami priorytetów polskiej polityki zagranicznej wskazanymi w regulaminie konkursu dotacyjnego oraz zgodnie z propozycjami  zawartymi w ofercie, stanowiącej załącznik do umowy dotacji, będącej odpowiedzią na konkurs. Taki rodzaj monitoringu to standardowy sposób monitorowania realizacji umowy dotacji przewidziany nie tylko dla wszystkich RODM, ale dla pozostałych organizacji realizujących projekty dofinansowane ze środków MSZ.

Biuro Rzecznika Prasowego

Ministerstwo Spraw Zagranicznych

Marek Trojan, Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Gaetano
    Gaetano :

    Wydarzenie było „niezgodne z żywotnymi interesami państwa polskiego”, chyba upaińskiego, to jakiś nonsens i to pieprzenie o rozkładzie państwa, które samo się rozkłada. Coś się ubzdurało tym szujom z msz, kierowanym przez tego tłustego wieprzka z San Escobar. Wcale mnie nie zdziwi, jak góra postanowi jakoś uciszyć dra Popka.

  2. JanK
    JanK :

    Ten co pisał to coś z MSZ nie bardzo się wysilił. Dobrze, że choć przyznali się, że naciskali w sprawie uczestników konferencji bo weryfikacja to w tym znaczeniu zwykły nacisk, no może rzeczywiście nie naciskali, po prostu usunęli niektórych uczestników. Co do działań w sprawie Ukrainy, dotyczy to zresztą Litwy, Białorusi i innych, to oni rzeczywiście cały czas działają. Cały czas walą łbem w ścianę, z uporem maniaka. Ale działają tak aby broń Boże nic nie zrobić. Przecież wszyscy widzą, że walenie głową nic nie daje. Można wziąć kilof lub inne narzędzie, których mają mnóstwo, ale wtedy będą efekty, które dla MSZ są jak widać niepotrzebne. Wychodzi na to, że dalej będą walić łbem w ten mur, muszą tylko pamiętać, że w końcu się rozwali ale nie mur tylko głowa.