Podczas przedterminowego głosowania w wyborach prezydenckich na Białorusi, w komisji nr 103 w Mohylewie zdarzył się kuriozalny wypadek – zapchała się urna do głosowania. Kolejne głosy wyborców nie wchodziły do niej, w związku z czym członkowie komisji wyborczej proponowali głosującym… pozostawienie biuletynów członkom komisji, którzy później mieli te biuletyny “jakoś upchnąć” do urny. O sprawie poinformował w środę białoruski portal spring96.org.

Według wyborców, którzy zetknęli się z tą sytuacją, może to być celowe działanie władz, mające ułatwić fałszowanie wyniku wyborczego. Ktoś ustawił w komisji tak małą urnę, że wypełniła się już rankiem trzeciego dnia głosowania, a przecież samo głosowanie przedterminowe trwa na Białorusi pięć dni.

W ciągu pierwszych dwóch dni na Białorusi, według oficjalnych statystyk Centralnej Komisji Wyborczej, zagłosowało 7,2 procent obywateli. W obwodzie Mohylewskim – 8,2 procent.

Z całej Białorusi napływają skargi obywateli, zwłaszcza studentów, których władze uczelni przymuszają masowo do głosowania przed terminem, grożąc relegowaniem z uczelni w razie odmowy. W wojsku białoruskim w przedterminowym głosowaniu biorą udział całe jednostki wojskowe. Niezgodnym żołnierzom grozi się karami dyscyplinarnymi.

Głosowanie w wyborach prezydenckich potrwa do niedzieli wieczorem. O najwyższy urząd w 10-milionowym państwie ubiega się dziesięciu kandydatów, w tym prezydent Białorusi od 16 lat, Aleksandr Łukaszenka.

Michał Janczuk (TV Biełsat)/belsat.eu

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply