60 lat temu odszedł Kresowy Biskup

Do końca życia wierzył, że wróci na Wołyń.

60 lat temu 9 lutego 1950 r. zmarł na wygnaniu w Bierzgłowie ordynariusz wołyński biskup Adolf Piotr Szelążek urodzony w 1865r. w Stoczku Łukawskim w rodzinie ziemiańskiej. Wyświęcony w 1888 r., służbę na Kresach jako ordynariusz diecezji łuckiej rozpoczął w 1925 r.. Wcześniej przez siedem lat był sufraganem płockim. Zapisał się w dziejach diecezji jako dobry rządca i krzewiciel polskości. Zaczynając od zera stworzył wiele dzieł religijnych, organizując de facto od podstaw diecezję łucką, która wyszła z I wojny mocno okaleczona. W 1927 r. bp Szelążek przeprowadził po 200 latach przerwy synod diecezjalny, zorganizował kurię biskupią, zainicjował restaurację katedry, pałacu biskupiego, gmachu seminarium duchownego. Pomimo kryzysu gospodarczego i biedy udało mu się już w pierwszych dziesięciu latach posługi podwoić liczbę parafii. Utworzył w sumie 5 dekanatów, 70 parafii. Przyczynił się do wybudowania i odnowienia ponad 40 kościołów i około 100 kaplic. Dzięki temu w 1939 r. diecezja łucka liczyła 16 dekanatów, 167 parafii, 160 kościołów, 165 kaplic, 240 księży i ponad 370 tys. wiernych wyznania rzymskokatolickiego.

Popierał prasę i harcerstwo

Dużą wagę bp Szelążek przywiązywał do prasy katolickiej. Uruchomił drukarnię diecezjalną, założył tygodnik “Życie Katolickie” i wydawał w formie ulotek pismo “W Bożej Sprawie”, a także “Miesięcznik Diecezjalny Łucki” i pismo “Pro Fide”. Do wielkich dokonań biskupa Szelążka należy zaliczyć erygowanie w Łucku Instytutu Wyższej Kultury Religijnej, a także Papieskiego Seminarium Wschodniego dla duchownych obrządku bizantyńsko- słowiańskiego. W Stolicy Apostolskiej biskup Szelążek wyjednał dekret , na mocy którego św. Teresa z Lisieux ogłoszona została patronką biskupstwa łuckiego. Ku jej czci powołał również żeńskie Zgromadzenie św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Popierał też rozwój na terenie diecezji Kółek św. Teresy związanych z Krucjatą Eucharystyczną. Dzięki biskupowi znacząco na obszarze diecezji rozwinęła się Akcja Katolicka, która w 1937 r. na jej terenie miała 102 oddziały, liczące ponad cztery tysiące członków. Hierarcha troszcząc się o najuboższych, reaktywował Rzymsko-Katolickie Diecezjalne Towarzystwo Dobroczynności. Szczególną opieką otaczał też młodzież. Z jego polecenia wszyscy księża prefekci zostali zobowiązani do założenia i prowadzenia w Szkołach Sodalicji Mariańskich. Biskup Szelążek patronował też harcerstwu. Cały szereg wybitnych księży diecezji było jego kapelanami.

Pomagał uchodźcom ze Wschodu

Zajmując się diecezją bp Szelążek należał jednocześnie do najbardziej czynnych członków Episkopatu, należąc do jego kilku komisji. Choć poglądami politycznymi był zbliżony do endecji, to pozostawał jednocześnie w dobrych stosunkach z obozem rządowym. Duchowieństwu zalecał “solidarną współpracę z państwem”. Starał się, by Polacy z Wołynia mieli jak największą reprezentację w parlamencie. W 1928 r. poparł bardzo zdecydowanie ugrupowanie Józefa Piłsudskiego w wyborach parlamentarnych. Uważał bowiem, ze tylko BBWR może na Wołyniu odnieść sukces. Sam uczestniczył w konstruowaniu listy kandydatów, na której znaleźli się Polacy, Ukraińcy i Żydzi.

W 1930 r. biskup Szelążek zalecił niektórym dziekanom tworzenie Komitetu Pomocy dla Uchodźców z Rosji Sowieckiej. Represje w ZSRR wymierzone w polskość i Kościół katolicki spowodowały, że wielu Polaków starało się przedostać przez granicę, szukając ratunku.

Nie porzucił diecezji

Gdy wojska radzieckie wkraczały na Wołyń we wrześniu 1939 r. biskup Szelążek nie porzucił swojej diecezji, choć wiedział, że jego wypowiedzi na temat “bezbożnego komunizmu” nie będą się podobać sowieckim władzom. Starał się za wszelką cenę zapewnić funkcjonowanie diecezji, którą władze sowieckie, tuż po wkroczeniu na Wołyń zaczęły stopniowo, ale systematycznie likwidować. Trwając na posterunku bp Szelążek utworzył też Komitet Pomocy dla Osób deportowanych na Sybir. Oddelegował też do Zdołbunowa księdza, aby z pagórka na wzgórzu udzielał absolucji ogólnej dla Polaków wiezionych bydlęcymi wagonami na Wschód. Utworzony przez niego komitet starał się, by w ślad za wywiezionymi do nowych miejsc zamieszkania jechały żywnościowe paczki.

Pomagał konspiracji

Od samego początku biskup Szelążek popierał tworzenie na Wołyniu polskiej konspiracji. Pomagał materialnie ukrywającym się polskim oficerom i polecił objąć konspiratorów opieka duszpasterską.

Gdy w 1941r. diecezja łucka znalazła się pod niemiecka okupacją, bp Szelążek zintensyfikował swoją działalność. W ślad za armią niemiecka posłał on na teren diecezji żytomierskiej i kamienieckiej siedmiu misjonarzy, którzy przyczynili się do odbudowy życia religijnego w obu diecezjach, całkowicie niemal zniszczonego przez władze sowieckie.

W 1943r. jako pierwszy bp Szelążek doniósł Ojcu Świętemu, że banderowcy przystąpili do wyrzynania jego diecezji. Po powrocie Armii Czerwonej na Wołyń władze sowieckie zażądały, by wyjechał za Bug. Odpowiedział, że diecezji nie porzuci chyba, że na polecenie papieża. Odmówił też prośbie przedstawiciela PKWN o poparcie akcji przesiedlenia ludności polskiej. Na początku 1941r. został aresztowany przez NKWD, które oskarżyło go, że: “od szeregu lat przewodzi w organizowaniu kontrrewolucyjnej nacjonalistycznej roboty, mającej na celu utrzymanie Polski w przedwojennych granicach z 1939r. i oderwania od Związku Radzieckiego zachodnich obwodów Ukrainy”.

“Szpieg Watykanu”

Biskupa Szelążka oskarżono również o to, że: “prowadził szeroką antysowiecką działalność, skierowaną na poderwanie lubelskiego porozumienia o ewakuacji ludności polskiej z Ukrainy Zachodniej”. Po przewiezieniu do Kijowa bp Szelążek został jeszcze oskarżony o inne “zbrodnie”. Były wśród nich “szpiegostwo na rzecz Watykanu”, antysowiecka działalność w okresie międzywojennym itp. Początkowo chciano go wraz z grupą innych księży skazać na śmierć. Ostatecznie po półtorarocznym pobycie w więzieniu został zwolniony po interwencji papieża Piusa XII za pośrednictwem dyplomacji amerykańskiej. Oficjalnie skazano go na wydalenie do Polski. Gdy przybył do przejścia w Przemyślu w 1946 r. miał 80 lat. Prze cztery ostatnie lata, korzystając z zaproszenia biskupa Kowalskiego z Pelplina mieszkał w Bierzgłowie koło Torunia. Poprzez kardynała Sapiehę starał się uwolnić innych księży, którzy pozostali w sowieckich kazamatach, za których czuł się odpowiedzialny, w tym ks. Władysława Bukowińskiego. Pozostały one jednak bezowocne.

Do końca życia wierzył, że wróci na Wołyń. W jednym z listów pisał:” Chociaż wszystkiego mam pod dostatkiem i jest mi tutaj bardzo dobrze, to tęsknię za Wołyniem. I gdyby mi ktoś powiedział – wróć – natychmiast bym wrócił, nawet do warunków gorszych od ubóstwa”. Nie dane mu było jednak wrócić na Wołyń. Zmarł 9 lutego 1950r. Pochowany został w krypcie kościoła św. Jakuba w Toruniu.

Marek A. Koprowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply