Pomimo zbliżonego do polskiego poziomu bezrobocia, na Węgrzech wzrost płac w czerwcu wyniósł, rok do roku, po uwzględnieniu inflacji, rekordowe 12,5 proc.

Według danych opublikowanych przez węgierskie urząd statystyczny przeciętne wynagrodzenie brutto w tamtejszej gospodarce zwiększyło się w czerwcu o 14,4 proc. w ujęciu rok do roku. To już piąty miesiąc dwucyfrowego wzrostu płac na Węgrzech. Po uwzględnieniu inflacji, czerwcowy wzrost płac był rekordowy i wyniósł 12,5 proc. rok do roku.

Wzrost płac w Polsce był dużo wolniejszy. Według dostępnych obecnie danych w sektorze przedsiębiorstw, charakteryzującym się wyższą dynamiką wynagrodzeń niż w sektorze publicznym wyniósł średnio 4,8 proc. rok do roku.

CZYTAJ TAKŻE: Czechy: rząd powstrzymuje napływ tanich pracowników ze Wschodu, aby płace mogły rosnąć

Peter Virovacz, główny ekonomista ING na Węgrzech, tłumaczy, że dynamikę wzrostu płac podbiła duża podwyżka płacy minimalnej: o 15 proc. rok do roku, kiedy w Polsce minimalne ustawowe wynagrodzenie wzrosło o nieco ponad 8 proc. rok do roku. Węgierscy ekonomiści podkreślają jednak, że wzrost płacy minimalnej nad Balatonem odpowiada za mniej niż 4 punkty procentowe wzrostu.

Za wzrost płac na Węgrzech w czerwcu odpowiadają dodatkowo podwyżki wymuszone strajkami w sektorze publicznym. Jednak w samym sektorze prywatnym, którego nie objęły strajki, przeciętne wynagrodzenie wzrosło o 13,5 proc. rok do roku, dużo więcej niż w Polsce.

ZOBACZ WIĘCEJ: Ukraińskie zagrożenie – źródła i skutki imigracji zarobkowej

Dodatkową przyczynę różnic tłumaczy Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole w Polsce. W komentarzu dla “Rzeczpospolitej” stwierdził, że dynamiczny wzrost płac w Polsce hamują Ukraińcy: Polska gospodarka jest w takiej fazie cyklu koniunkturalnego, że należy oczekiwać przyspieszenia wzrostu płac. Ale nie spodziewam się takiej ich eksplozji jak w 2008 r., gdy rosły one w tempie kilkunastoprocentowym. To, że na Węgrzech taka dynamika wynagrodzeń jest obecnie możliwa, jest wynikiem m.in. dużych podwyżek płac w sektorze publicznym oraz płacy minimalnej. To jest splot okoliczności, który u nas nie występuje. Za to mamy specyficzny czynnik hamujący wzrost płac: imigrację z Ukrainy. To nie jest wprawdzie niewyczerpane źródło podaży pracy, ale z perspektywy Ukraińców Polska ma pewne atuty, które pozwalają przypuszczać, że ich napływ na nasz rynek pracy szybko nie ustanie. Chodzi o brak bariery językowej i bliskość.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: NBP: napływ pracowników z Ukrainy hamuje wzrost wynagrodzeń w Polsce

kresy.pl / rp.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply