Podczas debaty sejmowej wiceminister finansów przyznał, że wbrew wcześniejszym zapewnieniom, jednym z celów projektu zmian w ustawach o PIT i CIT jest podniesienie części podatków. Chodzi m.in. o opodatkowanie nieruchomości komercyjnych dużej wartości i podniesienia opodatkowania najmu mieszkań.
Jak pisze „Puls Biznesu”, „mieli rację eksperci twierdzący, że rząd tylnymi drzwiami podniesie obciążenia dla firm”. Zaznaczono, że przyznał to wiceminister finansów.
W środę odbyło się w Sejmie pierwsze czytanie obszernego projektu zmian w ustawach o podatkach dochodowych CIT i PIT, autorstwa Ministerstwa Finansów. Dotąd ministerstwo przekonywało, że celem proponowanych zmian jest przede wszystkim uszczelnienie systemu podatkowego. Głównie poprzez uniemożliwienie stosowania tzw. agresywnej optymalizacji podatkowej.
Projekt został jednak w Sejmie skrytykowany przez część posłów. Jakub Kulesza z Kukiz’15 alarmował, że projekt zmian faktycznie nie zmierza w stronę uszczelnienia systemu podatkowego, lecz ma na celu podniesienie podatków.
– Bo jak nazwać pomysł nałożenia nowego podatku na nieruchomości komercyjne dużej wartości czy podniesienia opodatkowania najmu mieszkań? W efekcie takich działań wzrosną ceny towarów i usług i spadnie atrakcyjność Polski dla inwestorów – mówił Kulesza.
Podobnie projekt krytykował Mirosław Pampuch z Nowoczesnej, który zarzucił rządowi ukrywanie prawdy. Argumentował, że projekt zmian w ustawach o CIT i PIT podnosi podatki. Jako przykład podał nowy podatek od galerii handlowych o wartości powyżej 10 mln zł.
Wiceminister finansów Paweł Gruza, naciskany przez posłów poszerzył dotychczasową retorykę o cele fiskalne projektu. Czyli – zwiększenie wpływów do budżetu państwa. Przyznał zarazem, „w pewnym sensie” celem ustawy jest podniesienie części podatków:
– Ta ustawa realnie zmienia przepływy finansowe na korzyść budżetu państwa. Faktycznie, pewne sposoby prowadzenia biznesu w Polsce będą ponosiły większe koszty podatkowe. W pewnym sensie to jest też celem tej ustawy.
Jak wskazuje „PB”, w 2018 roku budżet państwa miałby zyskać dodatkowy 1 mld zł. Gazeta przywoływała opinie ekspertów podatkowych, ostrzegających, że „wiele pomysłów MF zawartych w projekcie zmierza do wzrostu opodatkowania nie poprzez podniesienie stawek podatkowych, lecz w efekcie ograniczenia możliwości wrzucania wydatków w koszty uzyskania przychodów”. Ponieważ im mniejsze koszty, tym wyższa podstawa opodatkowania, a tym samym – większy podatek.
Jako sztandarowy przykład zwiększania fiskalizmu przez rząd podawany jest tu podatek mający obciążyć nieruchomości komercyjne (jak galerie handlowe, biurowce, sklepy) o wartości powyżej 10 mln zł. Jego wysokość określono na 0,035 proc. wartości nieruchomości miesięcznie (rocznie 0,4 proc.). Czyli – danina ta byłaby ściągana od wartości nieruchomości, będąc quasi- -podatkiem katastralnym.
Z krytyką spotyka się także plan podniesienia podatku poprzez nałożenie 12,5 proc. daniny na przekraczające 100 tys. zł rocznie przychody osób fizycznych z najmu mieszkań (obecnie 8,5 proc. bez limitu).
Resort finansów dąży do jak najszybszego przyjęcia ustawy, więc bardzo możliwe, że Sejm szybko ją uchwali. Żeby mogła wejść w życie od nowego roku, musi znaleźć się w Dzienniku Ustaw do końca listopada.
Przeczytaj: Będzie wyższa kwota wolna od podatku
Pb.pl / Kresy.pl
Zabawny tekst, te podatki uderzą w płacące minimalne podatki wielkie sieci handlowe
, deweloperów wynajmujących mieszkania i posiadaczy kilkunastu kilkudziesięciu mieszkań uprzywilejowanych podatkiem 8,5 % w stosunku do wynagrodzeń za pracę.
Ciekawe ile mieszkań wejdzie na rynek do sprzedaży.