Ukraińcy zablokowali pół tysiąca tirów z Polski – nie mogą wyjechać, przewoźnikom grożą kary

Ukraińcy wyrzucili z elektronicznej kolejki około pół tysiąca polskich ciężarówek, oczekujących na powrót do Polski. Przewoźnikom grożą kary finansowe.

Jak pisaliśmy, w piątek pod wieczór sytuacja w związku z protestem polskich przewoźników uległa diametralnej zmianie, gdy okazało się, że policja zaczęła pomagać czekającym w olbrzymich kolejkach ukraińskim ciężarówkom w ominięciu blokady i przekroczeniu granicy polsko-ukraińskiej. Policja w konwojach i pod eskortą wyprowadza ukraińskie ciężarówki przez granicę w Korczowej, gdzie jest zakaz ruchu aut transportowych. To decyzja sztabu kryzysowego przy wojewodzie podkarpackim. Organizatorzy przyznają, że ich protest zaczyna tracić sens.

Taki obraz sytuacji potwierdził jeden z liderów protestu i szef Konfederacji na Lubelszczyźnie, przedsiębiorca Rafał Mekler. Ponadto, zwrócił on uwagę na fakt, że w ramach odwetu Ukraińcy usunęli elektronicznego systemu kolejkowego (tzw. echergi) około 500 polskich aut, czekających na powrót do Polski.

„Z premedytacją, systemowo, odgórnie i bezpardonowo zablokowali Polakom możliwość wyjazdu. W Polsce puszczamy kilka aut na godzinę, i protest jest oddolny. Na Ukrainie problem generuje strona rządowa. W tej materii stoją po stronie swojej gospodarki. Jakże inna postawa od tej jaka jest u nas” – skomentował tę sytuację Mekler. Zdaniem części komentatorów, polscy kierowcy stali się „zakładnikami” strony ukraińskiej.

Należy zaznaczyć, że wiąże się to z poważnymi konsekwencjami. Przedsiębiorcom z Polski grozi nałożenie kary rzędu 5 tys. euro, jeśli samochód nie wyjedzie z Ukrainy w ciągu 20 dni.

Jak podaje serwis rp.pl, sytuacja miała miejsce w poniedziałek 6 listopada przed południem, czyli w czasie, gdy zaczynał się protest polskich przewoźników.

„Samochody wpisane na przejazd granicy na konkretne godziny w najbliższych dniach nagle znikały z kolejki. Ukraiński operator systemu tłumaczył, że usunął polskie pojazdy, ponieważ nie znajdowały się one na Ukrainie, co nie było prawdą” – czytamy na stronach internetowych „Rzeczpospolitej”. Cytuje też jednego z przedsiębiorców z branży, którego samochód stał pod rozładunkiem na Ukrainie. Musiał powtórnie rejestrować się w kolejce na powrót, a termin wyznaczono za półtora tygodnia.

Przypomnijmy, że w piątek wczesnym popołudniem w kierunku przejścia granicznego w Dorohusku ruszyła duża grupa oburzonych ukraińskich kierowców, którzy zamierzali sami zlikwidować protest polskich przewoźników. Zostali powstrzymani przez policję. Ich delegacja zażądała od protestujących zwiększenia liczby pojazdów, przepuszczanych przez blokadę.

Później, w ramach własnego protestu, zablokowali ważną drogę Lublin-Chełm, chodząc po przejściu dla pieszych. Prezydent Chełma, Jakub Banaszek zwrócił się do ukraińskiego konsula, prosząc, by ten jakoś na nich wpłynął, żeby przestali blokować trasę.

Od poniedziałku trwa protest polskich przewoźników przy trasach dojazdowych do głównych przejść granicznych z Ukrainą. W środę, według relacji reportera RMF FM, przed przejściem w Dorohusku stało 650 ciężarówek, w większość na ukraińskich numerach rejestracyjnych, a przed Hrebennem – 900. Należy zaznaczyć, że protestujący przepuszczają cysterny z paliwem, pomoc humanitarną, transporty dla wojska oraz ciężarówki z łatwo psującą się żywnością. Pozostałe pojazdy są przepuszczane co godzinę po 3 sztuki w każdą stronę.

Jak pisaliśmy, ukraińskie władze oświadczyły, że w ramach rozmów polsko-ukraińskich ws. protestu polskich przewoźników na granicy nie ma tematu zmiany czy anulowania umowy o liberalizacji transportu. Twierdzą też, że Polacy, blokując granice, szkodzą nie tylko Ukrainie, ale również Polsce i krajom unijnym.

PRZECZYTAJ: Bosak: rząd PiS zrobił z Polski republikę bananową dla kapitału ze Wschodu. Konfederacja wspiera protest polskich przewoźników [+VIDEO]

Protest ten związany jest z liberalizacją przepisów w sprawie transportu międzynarodowego na terenie Unii Europejskiej. Przewoźnicy chcą zwrócić uwagę na sytuację w obszarze przewozów transportowych w Polsce i rozpoczęcie rozmów polsko-ukraińskich. W przypadku osiągnięcia kompromisu, mieliby zrezygnować z blokady przejść granicznych.

Polscy przewoźnicy domagają się przywrócenia systemu wydawania zezwoleń transportowych dla przewoźników ukraińskich i zmniejszenia ich ilości do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę tj. 200 tys. rocznie. Chcą też zaostrzenia zasad przewozu EKMT, wprowadzenia osobnej kolejki w systemie elektronicznym dla pojazdów transportowych zarejestrowanych na obszarze UE, a także osobnej dla pustych ciężarówek (obecnie muszą czekać 10-12 dni). Chcą też zapewnienia im dostępu do systemu „Szlach” (Droga).

Przypomnijmy, że w maju br., po protestach polskich przewoźników, ukraińskie Ministerstwo Rozwoju Wspólnot, Terytoriów i Infrastruktury podjęło decyzję o tymczasowym zawieszeniu wymogu dostępności zezwoleń dla polskich firm transportowych, prowadzających transport na Ukrainę z dowolnego kraju Unii Europejskiej.

Pisaliśmy też, że według ukraińskiego wiceministra infrastruktury Serhija Derkacza i agencji Ukrinform, większości postulatów protestujących polskich przewoźników nie da się zrealizować. Twierdzą, że strona polska już wcześniej przyznała, że spełnienie jednego z kluczowych żądań jest nierealne.

Przeczytaj: Bosak do Zwarycza: po co Kijów psuje sobie stosunki z Warszawą – najbardziej proukraińskim rządem w UE?

Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaro7
    jaro7 :

    Wiadomo że co piastujące wysokie stanowiska to słudzy narodu ukraińskiego,którym pomaga wystraszona ,milicja.Nasi transportowcy powinni PRZESTAĆ jeździc na ukrainę,a kiedy wszystkie ciężąrówki będa już w Polsce wtedy ZABLOKOWAĆ granicę.

    • Pol
      Pol :

      I dobrze zrobili Ukraińcy, że też zablokowali! Bo jeśli dalej będziecie się bawić w głupie gierki, to za lada moment wojna przyjdzie do Polski i spadnie na KAŻDY dom! A jeśli Ukraina zdążyła błyskawicznie wystawić przeciwko Rosjanom dwumilionowe wojsko i nawet więcej, czy Polska będzie w stanie to zrobić, jeśli Ukraina upadnie? Bo Putin bez wątpienia pójdzie dalej. Rosjanie mówią o tym codziennie w telewizji państwowej i codziennie grożą Polsce i krajom bałtyckim. Opamiętajcie się, kurwy, i wspierajcie się, a nie blokujcie!

      • jaro7
        jaro7 :

        Takie propagandowe bzdety to ty sobie opowiadaj między takimi sługami jak ty.Ta propaganda o zaatakowaniu Polski czytaj NATO ma uzasadniac frajerską pomoc dla państwa które jest nam WROGIE.Cały czas propaganda mówi ,pisze jak to ruscy przegrywają,ledwo zipia,gospodarka upada,a tutaj nagle maja zając całą ukraine a potem jeszcze uderzyć na NATO ?! To jaka jest prawda o tej wojnie? Wygrywają czy przegrywają.?A jeżeli dla ciebie jak widze interes ukraińskich przewoźników jest ważniejszy od polskich to przeprowadz sie na ukraine i zaciągnij do wojska.