Ukraińcy masowo wyrabiają w Polsce zawodowe prawa jazdy

Jak podaje „Rzeczpospolita”, Ukraińcy wyrabiają sobie w naszym kraju polskie, zawodowe prawa jazdy honorowane w całej Unii Europejskiej. Weryfikacja wiedzy oraz umiejętności takich osób jest iluzoryczna.

Dziennik „Rzeczpospolita” pisał kilka dni temu, że Polska wciąż uznaje prawa jazdy dla zawodowych kierowców wydawane na Ukrainie i Białorusi. Mimo tego, że na Ukrainie można dość łatwo dostać je za łapówkę, a liczba cudzoziemców ze sfałszowanymi prawami jazdy rośnie. Ukraińcy, a także Białorusini, wykorzystują zawodowe prawa jazdy, by dostać pracę w polskich firmach transportowych i jeździć po europejskich drogach. W tym roku Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej wykrył już 120 podrobionych praw jazdy, głównie na Ukrainie.

Ponadto, takie dokumenty są podstawą do wyrabiania polskiego prawa jazdy z licencją międzynarodową. Otrzymuje się wówczas wpis z kodem 95, który posiadają wszyscy kierowcy zawodowi w UE. Jest to potwierdzenie posiadanych przez nich kwalifikacji. Kierowcy zza wschodniej granicy go nie mają.

Według „Rzeczpospolitej”, obecnie w Polsce Ukrainiec czy Białorusin może zostać kierowcą tira z polskim prawem jazdy łatwiej i taniej niż Polak. Wystarczy im do tego wyrobienie kwalifikacji zawodowej ważnej 5 lat, za 40 zł (plus badania lekarskie, psychologiczne i szkolenie, czyli 300-1000 zł). Z takim kompletem dokumentów otrzymują w urzędzie polskie prawo jazdy za 100 zł (plus opłata ewidencyjna w wysokości 50 groszy). Dla porównania, w Polsce kurs prawa jazdy dla kierowców zawodowych (kategoria C lub C+E) kosztuje po około 4,5 tys. zł każde. Łącznie jest to zatem wydatek rzędu 10 tys. złotych, a kurs kończy się egzaminem państwowym. Za wschodnią granicą zawodowe prawo jazdy można zdobyć nielegalnie za około 1/3 tej kwoty.

O skali tego zjawiska świadczą dane Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Do końca sierpnia tego roku wydano 48 tys. świadectw kierowców dla obywateli krajów trzecich zatrudnionych w polskich firmach wykonujących przewozy międzynarodowe. Najwięcej z nich, ponad 37 tys., dotyczyło obywateli ukraińskich.

Przeczytaj: Połowę kierowców opolskich TIR-ów stanowią Ukraińcy

Problemem są też uzasadnione wątpliwości odnośnie kwalifikacji ukraińskich i białoruskich kierowców, gdyż w Polsce nikt nie sprawdza, czy odbyte przez nich kursy i zdane egzaminy spełniają minimalne wymogi kształcenia. Są one określone w przepisach prawa Unii Europejskiej. Przykładowo, z tego względu Polska nie honoruje dyplomów lekarskich wydanych na Wschodzie. W przypadku kierowców, polskie prawo nie nakazuje ponownego zdawania egzaminów na prawo jazdy w Polsce. Weryfikacja ich faktycznych umiejętności spoczywa na pracodawcach.

Przeczytaj: Money.pl pisze o „wojnie” pomiędzy polskimi a ukraińskimi kierowcami ciężarówek

Sprawa wywołuje oburzenie wśród polskich kierowców, których przedstawiciele podkreślają, że Ukraińców i Białorusinów nikt nie sprawdza, a ich umiejętności nie są weryfikowane. – Przecież to fałszerstwo – mówi „Rz” Mariusz Branczewski z organizacji zrzeszającej ponad 800 polskich kierowców zawodowych. Domagają się wprowadzenia obowiązkowych egzaminów dla kierowców spoza Unii, a także cofnięcia polskich praw jazdy wydanych bez weryfikacji. Obecna sytuacja sprawia, że ściągani do Polski ukraińscy kierowcy stają się dla Polaków nieuczciwą konkurencją.

Przeczytaj także: Polscy pracownicy obawiają się zahamowania tempa wzrostu płac przez napływ Ukraińców

rp.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply