Polska nie była przeciw przedłużeniu bezcłowego handlu z Ukrainą do połowy 2024 roku – informuje RMF FM.

Jak pisaliśmy, w piątek ambasadorowie państw członkowskich Unii Europejskiej mają głosować w sprawie przedłużenia do czerwca 2024 roku bezcłowego handlu z Ukrainą. Obowiązujące aktualnie unijne rozporządzenie, dotyczące zniesienia taryf celnych w handlu z Ukrainą, wygasa 5 czerwca br.

Według relacji RMF FM, podczas głosowania przyjęto rozporządzenie w tej sprawie, przedłużając obowiązujące regulacje do połowy 2024 roku.

W rozmowie z korespondent RMF FM w Brukseli uczestnik posiedzenia powiedział, że polski ambasador Andrzej Sadoś wygłosił oświadczenie, jednak Polska nie była przeciwna przedłużeniu bezcłowego handlu z Ukrainą.

Jak podano, rozmowy z Komisją Europejską mają być kontynuowane jeszcze dzisiaj i że jest bardzo blisko porozumienia. 

W piątek rano premier Mateusz Morawiecki był pytany, jak na głosowaniu zachowa się Polska. Nie odpowiedział jednak jasno na to pytanie. Zamiast tego, zapowiedział szybkie złożenie wniosku do Komisji Europejskiej o weryfikację naruszenia rynku w kilku innych obszarach, jak np. drób, czy jajka, w kontekście napływu takich towarów z Ukrainy. Ocenił że „jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia tego, o co nam chodziło od samego początku”. Sprecyzował, że chodzi o przełożenie tego zakazu wwozu zbóż, kukurydzy, rzepaku na regulacje europejskie.

Według RMF FM, stanowisko wyrażone przez premiera świadczyło o tym, że pięć państw (Polska, Węgry, Bułgaria, Słowacja, Rumunia) jest blisko porozumienia z KE. Miałyby one skłaniać się do zaakceptowania oferty Brukseli, która zakłada zakaz importu do tych krajów, nawet do końca tego roku: pszenicy, kukurydzy, rzepaku, nasion słonecznika i oleju słonecznikowego. Produkty te stanowią tu 90 proc. ukraińskiego importu. Z kolei względem drobiu, jaj czy produktów mlecznych miałoby zostać przeprowadzone dochodzenie sprawdzające. W tej sytuacji, Polska, Węgry czy Bułgaria miałyby wycofać się z jednostronnego zakazu importu, a także nie głosować przeciwko przedłużeniu liberalizacji handlu z Ukrainą.

Czytaj także: Minister: Embargo na ukraińskie zboże co najmniej do końca roku

Przypomnijmy, że niedzielna wideokonferencja wiceszefa KE Valdisa Dombrovskisa z przedstawicielami Polski, Słowacji, Węgier, Bułgarii i Rumunii ws. importu artykułów rolnych z Ukrainy zakończyła się brakiem porozumienia. Jednocześnie, Komisja Europejska wyrażała gotowość do ustępstw i rozszerzenia listy produktów, na które miałoby zostać nałożone embargo. Wówczas informowano, że lista miałaby objąć dodatkowo także jaja i drób. Jak podało RMF FM, Polska podnosiła w niedzielę także kwestię owoców i przetworów owocowych (chodzi głównie o przecier jabłkowy), które zalegają w krajowych chłodniach. KE ma również doprecyzować, jak będzie wyglądać jej pomoc w wywiezieniu z Polski i krajów sąsiadujących ukraińskiego zboża zalegającego w magazynach.

Przypomnijmy, że wcześniej Komisja Europejska przedstawiła pakiet wsparcia, obejmujący 100 mln euro dla poszkodowanych rolników z pięciu krajów oraz wstrzymanie importu do krajów sąsiadujących z Ukrainą wybranych artykułów rolnych. Dotyczy to jednak tylko pszenicy, kukurydzy, ziaren słonecznika i rzepaku. Jednocześnie, możliwy miałby być tranzyt tych artykułów, z zastosowaniem plombowania i śledzenia elektronicznego.

W piątek o północy przejazd ukraińskich produktów rolnych przez Polskę został wznowiony. To efekt osiągniętego we wtorek porozumienia. Rząd twierdzi, że zabezpieczył Polskę przed pozostawaniem towarów z Ukrainy w kraju.

Jak pisaliśmy, Polska oraz cztery inne kraje członkowskie UE uważają, że przedstawione wcześniej przez Brukselę propozycje dotyczące ograniczenia importu produktów rolnych z Ukrainy są niewystarczające. Oczekują m.in. wprowadzenia zakazu importu jaj, drobiu i miodu.

Rmf24.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply