Brytyjska premier Theresa May świadczyła w środę, iż wszystko wskazuje na odpowiedzialność armii prezydenta Syrii Baszara el-Asada za atak chemiczny na ludność cywilną.

May zaznaczyła, że Wielka Brytania prowadzi obecnie konsultacje z sojusznikami, aby osoby i grupy odpowiedzialne za atak chemiczny w Dumie zostali pociągnięci do odpowiedzialności.

Ministrowie brytyjskiego rządu a także zachodni sojusznicy wywierają presję na premier Wielkiej Brytanii Theresę May, by podjęła decyzję o udziale brytyjskich sił zbrojnych w interwencji w Syrii mającej być odwetem za domniemane użycie broni chemicznej przez władze tego kraju. – napisał we wtorek „The Times”.

Według Timesa jednym z ministrów prących do zaatakowania Syrii jest minister spraw zagranicznych Boris Johnson. Do „trzymania się sojuszników” wezwał także premier May szef parlamentarnej komisji ds. zagranicznych Tom Tugendhat. Wypowiadając się dla „Timesa” Tugendhat przesądził, że za atak na szpital w Dumie we Wschodniej Gucie odpowiada Damaszek.

W poniedziałek prezydent USA Donald Trump zapowiedział, że Amerykanie wkrótce odpowiedzą „siłowo” na domniemane użycie broni chemicznej przez syryjskie siły rządowe. Rozmawiał także ze swoim francuskim odpowiednikiem Emmanuelem Macronem – obaj prezydenci byli zgodni, że wydarzenia w Syrii wymagają „zdecydowanej odpowiedzi”. Według Timesa wywołało to przekonanie u ministrów brytyjskiego rządu, że w razie niedołączenia do ataku na Syrię, Wielka Brytania utraci wpływy w Waszyngtonie na rzecz Francji – tym bardziej, że Amerykanie jeszcze nie konsultowali się z Brytyjczykami w sprawie interwencji w Syrii.

Kresy.pl / bbc.co.uk / interia.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Gaetano
    Gaetano :

    Majowa nie przedstawiła żadnych dowodów na rzekomy atak chemiczny sił Baszara, a kontynuując tą smutną tradycję, nie postawi przecież oskarżeń swym sojusznikom. Jej “ogładę polityczną” można rozpatrywać bardziej w kategoriach prozy.