W piątek wieczorem sztab kampanii wyborczej Emmanuela Macrona ogłosił, że padł ofiarą “zmasowanego ataku” hakerów. Do sieci przeniknęło ok. 9 gigabajtów dokumentów i danych. Podejrzenia padły na Rosję, a także na amerykańskich aktywistów „alternatywnej prawicy”.

Wykradzione dane użytkownik EMLEAKS zamieścił na stronie internetowej typu Pastebin, umożliwiającej anonimowe publikowanie jakichkolwiek tekstów. Demaskatorski portal Wikileaks zapewnia, że nie ma z „Macronleaks” nic wspólnego. Podejrzenia niemal natychmiast padły na Rosję.

– Ruch „En Marche” (Naprzód) stał się dziś wieczorem celem zmasowanego i skoordynowanego ataku hakerskiego, który umożliwił przeniknięcie do mediów społecznościowych różnych wewnętrznych informacji – głosi komunikat sztabu Macrona, kandydata na urząd prezydenta Francji. – Powaga tego wydarzenia jest pewna i nie będziemy tolerować wystawiania na ryzyko interesów demokracji.

Według sztabu Macrona, dane zostały wykradzione parę tygodni temu. poprzez włamania na prywatne i służbowe skrzynki mailowe co najmniej kilku wysoko postawionych osób ruchu “En Marche”. Zapewniono, że dotyczą one wyłącznie legalnej działalności.

W komunikacie zaznaczono, że część dokumentów jest nieprawdziwa. Zostały one jednak pomieszane z licznymi prawdziwymi danymi. Zdaniem sztabu kreowanego na centrystę Macrona, ma to na celu zwiększenie zamieszania przed niedzielną II turą wyborów prezydenckich we Francji. Podkreślono, że atak miał na celu „osłabienie demokracji francuskiej”, a zarazem pozycji Macrona.

Opublikowane dokumenty mają dotyczyć m. in. wewnętrznych danych z przebiegu kampanii, w tym e-maili i rozliczeń finansowych. Łącznie opublikowano dziesiątki tysięcy dokumentów, z których najpóźniejsze mają być datowane na 24 kwietnia.

Sztab Macrona nie oskarżył o atak  żadnego ugrupowania politycznego. Porównano go jednak to afery związanej z ujawnieniem e-maili Partii Demokratycznej przed ubiegłorocznymi wyborami prezydenckimi w USA. Wpłynęło to wówczas na osłabienie pozycji Hillary Clinton. Demokraci oskarżali wówczas o atak rosyjskich hakerów.

Media przypominają, że w lutym br. na kilka minut “padły” serwery kampanii Macrona. Nastąpiło to na skutek ataku, który najwyraźniej nastąpił z terytorium Ukrainy.

W kwietniu z kolei francuscy eksperci ds. bezpieczeństwa w sieci z firmy Trend Micro stwierdzili, że rosyjscy hakerzy działają przeciwko kampanii Macrona, podejmując próby ataków. Władze Rosji zaprzeczyły jakimkolwiek związkom z takimi atakami.

Część komentatorów twierdzi, że początkowo dane nt. Macronleaks rozprzestrzeniali w mediach społecznościowych prawicowi aktywiści z USA, kojarzeni z szeroko pojętą alternatywną prawicą. Miały one następnie zostać podchwycone przez zagorzałych zwolenników Marine Le Pen.

Przeczytaj: Bardziej walka niż debata – Le Pen vs Macron

Ponieważ sprawa wyszła na jaw tuż przed rozpoczętą o północy z piątku na sobotę ciszą wyborczą, francuskie MSW odmówiło komentarza, nie chcąc stwarzać sytuacji, która mogłaby wpłynąć na wynik wyborów.

W sobotę rano sprawą ma zająć się francuska komisja wyborcza. Wezwała ona media we Francji do niepublikowania dokumentów, ostrzegając, że cześć z nich „prawdopopodobnie” jest fałszywa.

W czwartek sam Macron wystąpił na drogę sądową przeciwko osobom, który rozpowszechniały informacje o jego rzekomym tajnym koncie bankowym na Karaibach. Kandydat na prezydenta stwierdził, że niektóre strony internetowe zamieszczające te pogłoski “są powiązane z rosyjskimi interesami”

Ostatnie sondaże przeprowadzone przed II turą wyborów prezydenckich we Francji dają wyraźną przewagę Macronowi, który wyprzedza Marine Le Pen.

Czytaj również:

Barack Obama jednoznacznie popiera Macrona

Andrzej Duda ostro o słowach o Polsce kandydata na prezydenta Francji Emmanuela Macrona

Telegraph.co.uk / Rp.pl / bbc.com / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply