Zdaniem Janiny Paradowskiej odwołanie szefów służb specjalnych można porównać do wprowadzenia stanu wojennego w Posce.
– Czy mamy tutaj jakiś stan wojenny, w związku z tym, że w nocy wymienia się szefów służb?– zapytała w studiu TOK FM Janina Paradowska byłego szefa MSZ Grzegorza Schetynę.
– Tak to wygląda. Stan wojenny albo stan wyjątkowy. Wszystko jest „w ekspresie”. Wszystko jest wymuszane, w taki bardzo twardy sposób. Jestem parlamentarzystą od 1997 r., a nie pamiętam takiego nastroju i klimatu w Sejmie. Skala tych zmian i ich tempo budzi zaniepokojenie– mówił Schetyna.
Przeczytaj także: Dymisja szefów służb. „Każda minuta ich funkcjonowania była zagrożeniem dla Polski”
– Tempo zmian jest absolutnie ekspresowe. Myślałem, że PiS będzie chociaż próbowało stworzyć pozory parlamentarnej demokracji– powiedział Schetyna.
300polityka/TOK FM/KRESY.PL
Teatrzyk dla gawiedzi wierzącej w okrągły stół. Paradowska sama nie wierzy w to co mówi. Inaczej dałaby nogę z Polski zamiast pierdzielić takie farmazony w radiu :). Polaków trzeba utrzymywać w stanie podniecenia, niech się jarają “PO vs PIS”.
Jeśli wg tej baby odwołanie szefów słuzb specjalnych z uwagi na brak ich kompetencji do pełnienia tych funkcji to to samo co strzelanie do strajkujących i manifestantów to nawet nie ma potrzeby kierować w stronę tej Pani inwektyw.
Jakże ta elyta polskiego dziennikarstwa,jak sama o sobie mówi,jest zawiedziona,zasmucona,zdziwiona.Chciałaby,a tu nie ma ani stanu wyjątkowego,ani stanu wojennego,nuda i rozgoryczenie,nawet zasnąć nie można-tylko prochy,prochy,ciągle prochy.Grzegorz też wali same komplementy:to absolutnie ekspresowo,w skali i tempie budującym zaniepokojenie, “myślałem”-nie zdążyłem jednak domyśleć bo stało się,zachwyca się Schetyna.Zastanawiające jest tylko jedno: jakie znaczenie ma to,że Paradowska ze Schetyną pobzdetowali sobie?
Że też te “złogi PRL-u” nie zniknęły z życia publicznego, jest nadzieja że teraz może wreszcie.