Polska branża produkcji cementu znalazła się w trudnej sytuacji w związku z rosnącym importem z Ukrainy, a także innych krajów spoza UE oraz z powodu wysokich kosztów polityki klimatycznej. Przedsiębiorcy ostrzegają, że grozi to zamykaniem kolejnych zakładów w Polsce.

Portal Money.pl zwraca uwagę, że systematycznie rosnący import cementu z Ukrainy uderza w polskich producentów. W 2023 roku wyniósł on 330 tys. ton, co w ujęciu rok do roku oznacza wzrost o 350 proc. Według tych informacji, cement ten pochodzi głównie z prywatnej cementowni w Stanisławowie (Iwano-Frankowsku). Zakład ten ma niedługo zostać rozbudowany, co oznacza, że należy spodziewać się wzrostu importu do Polski.

Z danych GUS wynika, że w 2023 r. produkcja cementu w Polsce spadła o 11,9 proc., czyli do poziomu 16,6 mln ton. Jednocześnie, nasz kraj zajmuje trzecie miejsce wśród producentów cementu w Unii Europejskiej, a wraz z sektorem budowlanym odpowiada za ok. 8 proc. PKB. Branża cementowa zatrudnia 3,5 tysiąca osób, natomiast kolejne 22 tys. pracowników pracuje w firmach współpracujących.

 

Zbigniew Pilch, dyrektor Stowarzyszenia Producentów Cementu (SPC) w rozmowie z Money.pl ostrzegł, że taka sytuacja zagraża polskiej cementownie Chełm. „W zakładzie zatrudnionych jest kilkaset osób. Jakie będzie dalsze uzasadnienie dla produkcji w tym miejscu, jeżeli zostaniemy zalani cementem zza wschodniej granicy?” – pyta Pilch.

Ponadto, do Polski w dużych ilościach importowany jest też cement z takich krajów spoza Unii Europejskiej, jak Algieria, Białoruś czy Turcja. Tamtejsi producenci produkują wyraźnie taniej, m.in. dlatego, że nie muszą ponosić wysokich kosztów polityki klimatycznej, w przeciwieństwie do m.in. polskich cementowani. To obniża konkurencyjność polskich firm.

Według Pilcha, do portu w Gdańsku licznie wpływają „statki załadowane cementem, napędzane mazutem, które emitują gigantyczne ilości CO2”. Jak zaznacza, „to nieuczciwa konkurencja z Ukrainy i z innych krajów spoza UE, które nie ponoszą żadnych kosztów polityki klimatycznej”.

Co więcej, w krajach sąsiadujących z UE mają powstać kolejne zakłady, których zdolności produkcyjne mają sięgać 70 mln ton cementu rocznie. Łącznie w państwach unijnych rocznie produkuje się około 180 mln ton cementu. Interia.pl zwraca uwagę, że tym samym Polska zapewne stanie przed podobnym wyzwaniem, jak w czasie, gdy rosyjski węgiel zalał nasz rynek.

Media dodają, że w wyrównywaniu różnic związanych z wyceną gazów cieplarnianych, jeśli chodzi o producentów spoza UE, pomóc miał tzw. podatek graniczny CBAM. Ma on wejść w życie w 2026 roku. Branża alarmuje jednak, że system jest jednak dziurawy, a do tego czasu wiele przedsiębiorstw może przestać istnieć.

W tym kontekście w mediach społecznościowych przypominane są m.in. sytuacje sprzed kilku miesięcy, kiedy to ukraiński cement znajdowano w w wagonach z kukurydzą ze wschodu.

Miesiąc temu pisaliśmy o tym, iż branża cementowa alarmuje, że aż o 106 proc. do 283 tys. ton wzrósł import cementu z Ukrainy w I połowie 2024 r. w stosunku do I półrocza 2023 r. Cementownie są zagrożone nieuczciwą konkurencją i kosztami polityki klimatycznej UE, a producenci mogą opuścić Polskę.

Czytaj także: Lawinowy wzrost importu cementu z Białorusi do Polski. Jest apel o embargo

Interia.pl / Money.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply