Rodzice uwięzionego białoruskiego dziennikarza Ramana Pratasewicza zwrócili się do kanclerz Niemiec Angeli Merkel o pomoc w uwolnieniu ich syna, poinformował w sobotę portal Deutsche Welle.

Jak poinformował w sobotę portal Deutsche Welle, rodzice uwięzionego białoruskiego dziennikarza Ramana Pratasewicza zwrócili się do kanclerz Niemiec Angeli Merkel o pomoc w uwolnieniu ich syna.

Dimitri i Natalia Pratasiewicz wyrazili głębokie zaniepokojenie stanem syna w więzieniu i uważają, że jest on torturowany przez białoruskie władze.

„Nalegamy, abyście nam pomogli, aby wszyscy niewinni ludzie mogli zostać uwolnieni z więzienia” – powiedziała para w przesłaniu skierowanym do Merkel. „Pilnie potrzebują pomocy, ponieważ na co dzień są narażeni na przemoc i sadyzm”.

Pratasiewicz i jego dziewczyna Sofia Sapiega zostali zatrzymani przez władze białoruskie 23 maja po tym, jak ich samolot pasażerski Ryanair został zmuszony do lądowania w Mińsku. Samolot Ryanair leciał z Aten i miał wylądować na Litwie.  Rodzice blogera wezwali Merkel do powstrzymania Łukaszenki i powiedzieli, że niewinne życie, w tym ich dziecka, jest zagrożone przez białoruskie władze.

Rodzice Pratasewicza twierdzą, że nie mogli skontaktować się z synem w więzieniu. „Listy, które wysłaliśmy do Ramana od czasu jego aresztowania, nie zostały mu dostarczone. Nawet jego adwokat nie może swobodnie rozmawiać z nami przez telefon” – powiedział Dmitri. „Zamiast tego władze państwowe opublikowały już dwa filmy, w których poczyniono wymuszone ustępstwa. Widać na nich wyraźne ślady tortur: jego nos jest krzywy. Prawdopodobnie jest złamany. Na jego szyi są siniaki. Ekspert powiedział nam, że są to ślady z powodu podduszania”.

Jak informowaliśmy, podczas ponad półtoragodzinnej rozmowy na antenie państwowej, białoruskiej telewizji, aktywista opozycyjny i dziennikarz Raman Pratasiewicz mocno skrytykował działalność opozycji, a także władz Polski i Litwy. Oskarżył Białoruski Dom o układy korupcyjne z PiS i polskim rządem. Tłumaczył się też ze swoich powiązań z pułkiem Azow.

– Otwarcie przyznaję, że byłem jednym z tych, którzy opublikowali wezwania do wyjścia na ulice. A potem przyznałem, że apele, który w tamtym czasie i ja publikowałem, że one stały się konsekwencją tego, że na ulicach, faktycznie, zaczął się niekontrolowany bezład – powiedział Białorusin. Potwierdził też, że przyznał się do stawianych mu w tej sprawie zarzutów dotyczących organizowania masowych akcji poważnie naruszających porządek publiczny.

Z jego strony padły też przychylne słowa pod adresem białoruskiego przywódcy, Aleksandra Łukaszenki:

– Z początku go krytykowałem, ale im bardziej wciągałem się w działalność polityczną, tym bardziej rozumiałem, że wiele rzeczy, za jakie krytykowano Aleksandra Grigoriewicza, naprawdę było tylko próbą nacisku. I że w wielu momentach on działał, za przeproszeniem, jak człowiek ze stalowymi jajami.

Podczas rozmowy ze strony Pratasiewicza padło wiele krytycznych wypowiedzi odnoszących się do białoruskiej opozycji. Powiedział m.in., że w wśród niej rozważano scenariusz siłowego przejęcia władzy. Twierdził wręcz, że osobiście rozmawiał o tym ze Swietłaną Tichanowską, byłą kontrkandydatką Łukaszenki w wyborach, powszechnie uznawaną za główną liderkę białoruskiej opozycji. Powiedział, że anonimowo brał udział w konferencjach na platformie Zoom, w których uczestniczyły osoby spiskujące przeciwko reżimowi Łukaszenki. Twierdził, że był wtedy łącznikiem między tymi osobami, a sztabem Tichanowskiej.

Zobacz: Odnaleziono film z Protasiewiczem opatrywanym pod Szyrokinem [+VIDEO]

Kresy.pl/DW.com

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply