W czasie posiedzenia Grupy Trójstronnej w Kijowie reprezentujący Ukrainę jej były prezydent, Leonid Kuczma przedstawił warunki wdrożenia “formuły Steinmeiera”.

Rosja naciska od tygodni by kolejne spotkanie w formacie normandzkim (prezydentów Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy) zajęło się dyskusją na “formułą Stinemeiera”. To sposób realizacji porozumień mińskich zaproponowany w 2016 r. przez ówczesnego szefa dyplomacji, a obecnie prezydenta Niemiec, Franka-Waltera Steinemeiera. Zakłada on, że najpierw Ukraina uchwala ustawę o przeprowadzeniu wyborów na terytoriach Donbasu kontrolowanych przez tamtejszych separatystów. Wybory jakie odbędą się na tym obszarze mają być kontrolowane przez OBWE i jeśli potwierdzi ona ich demokratyczność tymczasowo wprowadzany jest w życie specjalny status administracyjny dla tych rejonów. W następnym kroku Ukraina wpisuje specjalny status administracyjny wydzielonych rejonów Donbasu do swojej konstytucji i w końcu przejmuje nad nimi pełną kontrolę.

Kuczma przedstawił w środę warunki po spełnieniu których, prezydent Ukrainy może przystąpić do rozmów o “formule Steinmeiera”. Warunki te przytoczył portal tygodnika “Dzerkało Tyżnia”. Strona ukraińska domaga się w pierwszej kolejność pełnego wdrożenia rozejmu i możliwości bezpiecznej pracy Misji Monitorującej Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Następnym krokiem miałoby być całkowite wycofanie “cudzoziemskich” żołnierzy i sprzętu wojskowego z Donbasu. Dopiero następnie Ukraińcy chcą wycofać swoje siły spod linii frontu, jednocześnie z siłami separatystów.

W tej sytuacji według Kuczmy do zajętych przez separatystów rejonów Donbasu mogliby przybyć urzędnicy Centralnej Komisji Wyborczej Ukrainy. Zabezpieczona miałaby zostać także możliwość działania ukraińskich partii, środków masowego przekazu, a także międzynarodowych obserwatorów. Dodatkowo jako warunek przeprowadzenia wyborów na terenach nieuznawanych Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej Kuczma postawił pełne przejęcie kontroli nad całą długością granicy z Rosją przez ukraińskie służby. Dopiero w takich warunkach Kijów dopuszcza możliwość przeprowadzenia wyborów i przyznanie rejonom zajmowanym obecnie przez separatystów specjalnego statusu administracyjnego.

Specjalny status dla wydzielonych rejonów obwodu donieckiego i ługańskiego zakłada ustawa uchwalona przez ukraińską Radę Najwyższą jeszcze w 2015, ale jej działanie zostało zawieszone. Stanowisko Kuczmy to utwardzenie stanowiska po deklaracji ministra spraw zagranicznych Wadyma Prystajki. W piątek Prystajko mówił, że Kijów chce przeprowadzenia wyborów na całym terytorium kraju.

zn.ua/112.ua/kresy.pl

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jazmig
    jazmig :

    To co proponuje Steinmaier jest treścią II porozumień mińskich. Przejęcie kontroli nad granicą z Rosją jest ostatnim krokiem, po zmianach w konstytucji i wyborach.

    Z tego wynika, że Ukraińcy nie chcą uregulowania sprawy Donbasu. Należy dodać, że na terenie Donbasu nie ma obcych wojsk, obce wojska są na Ukrainie, w tym na linii rozgraniczenia, są tam najemnicy.

    • Kasper1
      Kasper1 :

      Tak jest. A zgodnie z podpisanym przez Poroszenkę porozumieniem Mińsk II Rada Werchowna Ukrainy miała obowiązek wprowadzenie zmian w konstytucji do 31.12.2015. Miały to być zmiany wprowadzające specjalny status obwodów Donieckiego i Ługańskiego czyli zmieniające ustrój Ukrainy z państwa unitarnego na federalne. Oczywiście Rada Werchowna do tej pory nawet tym się nie zajęła i nie wyobrażam sobie możliwości oddania przez rebeliantów Kijowowi kontroli nad granicą z Rosją dopóki zmiana prawnej sytuacji zbuntowanych obwodów nie będzie zagwarantowana w ukraińskiej konstytucji.

    • SyoTroll
      SyoTroll :

      To nie tak, oni po prostu próbują odwlec zakończenie fazy militarnej konfliktu, ponieważ najwyraźniej nie widzą co zrobić z antyrosyjskimi (“antywatnickimi”) ekstremistami (obecnie “w składzie Ukraińskiej Armii”). Nie zdają także sobie sprawy, że “proeuropejski” kraj ma obowiązek wywiązywać się z obowiązków wobec obywateli zamiast ich dyskryminować z powodu widzimisię władz, a nie ogłaszać warunki, po których spełnieniu ewentualnie się zaczną z nich wywiązywać. “Proeuropejski” kraj musi także wywiązywać się z zobowiązań międzynarodowych, które podpisał.
      Jeśli, “proeuropejski” kraj chce szkodzić wizerunkowo UE, z którą, bądź co bądź, jest stowarzyszony, i dlatego korzysta z unijnego parasola ochronnego, to niech od razu powiedzą, że już nie są zainteresowani członkostwem. Tak będzie dla “proeuropejskiego” kraju lepiej i zdrowiej.