Poniedziałek okazał sie kolejnym dniem zamieszek w gruzińskiej stolicy, Tbilisi. Siłom bezpieczeństwa udało się wyegzekwować zakaz protestów pod budynkiem krajowego parlamentu.

Funkcjonariusze policji podeszli do protestujących z trzech stron, tworząc wokół nich półokrąg. Siły specjalne policji wezwały zgromadzonych do rozejścia się, a następnie wystrzeliły w kierunku protestujących kapsuły z gazem łzawiącym, a także użyły armatek wodnych, skutecznych przeciwko osobom używających fajerwerków od “ostrzału” policjantów, zrelacjonowala agencja informacyjna TASS.

Tym sposobem policja całkowicie opróżniła wieczorem plac przed parlamentem z protestujących. Siły specjalne ustawiły się następnie na środku Prospektu Rustawelego. Część protestujących uciekła, a kilka osób zostało zatrzymanych. Niektórzy protestujący pozostają, ale stoją z dala od parlamentu. Policja osiągnęła przerwanie starć, twierdzi TASS.

 

Dyrektor Departamentu Patrolowego policji Waża Siradze  powiedział, że wobec protestujących użyto proporcjonalnych środków przymysu. Według niego protestujący od samego początku wiecu zachowywali się „destrukcyjnie”. Siradze uznał, że w ostatnich dniach jednostki policji gruzińskiego MSW „tolerowały” agresywne i brutalne działania części demonstrantów. „Dlatego dzisiaj została podjęta decyzja – gdyż od samego początku akcja prowadzona była agresywnie przez grupę 300-400 osób – o rozpoczęciu działania i użyciu proporcjonalnej siły – wobec tych agresywnych uczestników akcji [protestacyjne]” – słowa oficera zacytował portal Echo Kawkaza.

Wynik październikowych wyborów w Gruzji, w których rządzące dotychczas „Gruzińskie Marzenie” uzyskało 54 proc. głosów był przegaraną czterech partii i koalicji o radykalnie prozachodniej orientacji. Tym samym partia rządząca przejęła 88 mandatów w jednoizbowym parlamencie liczącym 150 miejsc. Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili oświadczyła dzień po elekcji, że nie uznaje wyników wyborów. Wezwała też obywateli do wyjścia na ulice w ramach protestu. Partie opozycji już wcześniej ogłosiły, że nie uznają wyników wyborów. Już w czasie wyborów atmosfera polaryzacji prowadziła do rękoczynów, bójek pod lokalami wyborczymi. Skarżono się również na utrudnianie korzystania z prawa do tajności głosowania. Zurabiszwili wezwała zagraniczne państwa do wsparcia opozycji.

Mimo bojkotu ze strony opozycji nowy parlament odbył 26 listopada pierwsze posiedzenie i wybrał przewodniczącego.

30 listopada Zurabiszwili ogłosiła, że nie odda władzy mimo zbliżającego się końca kadencji przypadającego na 16 grudnia, twierdząc, iż w kraju nie ma legalnego parlamentu. Premier Irakli Kobachidze zapowiedział zorganizowanie wybór nowego prezydenta (w Gruzji jest on pośredni), 14 grudnia.

Jeszcze 29 listopada “Gruzińskie Marzenie” zarzuciło Unii Europejskiej próbę „szantażu” poprzez uzależnianie rozmów akcesyjnych od zmian politycznych w kraju. W efekcie obóz ten zadecydował o zamrożeniu negocjacji do 2028 r. W oświadczeniu partii stwierdzono, że Gruzja pozostanie otwarta na członkostwo w przyszłości, ale obecnie nie jest gotowa na rezygnację z niezależnych umów wizowych i handlowych. Decyzja ta jeszcze bardziej zmobilizowała zwolenników opozycji, która ma radykalnie prozachodni charakter.

Władze wydały wcześniej zakaz manifestowania na centralnej alei miasta – Prospekcie Rustawelego, przy którym mieście się siedziba parlamentu.

tass.ru/ekhokavkaza.com/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply