Już po raz ósmy na ulicach francuskich miast pojawiły się “żółte kamizelki”. Wbrew komentarzom liberalnych mediów ruch nie osłabł po okresie świątecznym.

Tradycyjnie już uczestnicy ruchu protestacyjnego “żółtych kamizelek” wyszli na ulice francuskich miast w sobotę. Największa manifestacja miała miejsce w Paryżu. Głównym hasłem skandowanym przez maszerujących był okrzyk “Macron – dymisja”. Nagrania protestu sugerują, że po świątecznej przerwie ruch ponownie się ożywił, a manifestujących było więcej niż tydzień wcześniej. Być może zmobilizował ich fakt, że policja zatrzymała w środę Erica Droueta, jednego z najbardziej znanych uczestników protestów. Zarzutem pod jakim zatrzymano Droueta była właśnie organizacja nie zalegalizowanego zgromadzenia publicznego.

Manifestacja z 5 stycznia była pierwszą oficjalnie zarejestrowaną, jak poinformowała telewizja France24. Organizatorzy radzili zwolennikom ruchu by nie zakładali emblematycznego stroju przed dotarciem na miejsce zgromadzenia, by utrudnić policji i żandarmerii rozbicie protestu.

“Żółte kamizelki” maszerowały po obu brzegach Sekwany. Tradycyjnie protestujący pojawili się na Polach Elizejskich, skąd wyruszyli około godziny 11.40. Kierowali się no Plac de La Bourse, gdzie znajduje się duży targ. Potem manifestujący przenieśli się na południowy brzeg rzeki. o godzinie 14 “żółte kamizelki” maszerowały wzdłuż południowego brzegu rzeki. Doszło tam do pierwszych starć z funkcjonariuszami policji, którzy użyli gazu łzawiącego. Szczególnie znany stał się jeden z uczestników tej manifestacji, który ruszył na policjantów z gołymi rękami, skutecznie zmuszając ich do wycofania serią ciosów w jednego z nich. Demonstrantem tym okazał się, 37-letni Christophe Dettinger, były bokser, który w był mistrzem Francji wagi junior-ciężkiej.

https://www.youtube.com/watch?v=HAlxxINK44I

Wieczorem doszło do zamieszek na Polach Elizejskich oraz na Bulwarze Saint Germain. Spłonęło kilka samochodów. Manifestanci próbowali ustawiać barykady.

Poza Paryżem znaczne wystąpienia odbyły się także w Bordeaux, Tuluzie, Rouen i Marsylii. Minister spraw wewnętrznych Francji Christophe Castaner stwierdził, że łącznie w całym kraju na ulice wyszło 50 tys. osób.

 

france24.com/rt.com/kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply