Niemiecka policja musiała użyć w Lipsku gazu pieprzowego by rozproszyć aktywistów próbujących nie dopuścić do deportacji nielegalnego migranta.

We wtorek wieczorem funkcjonariusze policji przyszli pod dom w Lipsku w którym zamieszkiwał obywatel Syrii, który dostał się nielegalnie na teren Niemiec. Funkcjonariusze mieli zadanie wyegzekwować decyzję o deportacji nielegalnego imigranta do Hiszpanii, która była pierwszym kraje Unii Europejskiej do jakiego trafił. Pod domem zamieszkiwanym przez Syryjczyka zgromadziło się jednak kilkuset proimigracyjnych aktywistów chcących zablokować deportację.

Według portalu Interia wśród demonstrantów byli okoliczni mieszkańcy. Rozpoczęli oni blokowanie policyjnych samochodów. W tym celu niektórzy wynieśli meble z mieszkań. Następnie zaczęli rzucać kamieniami i butelkami w stronę wypełniających swoje obowiązki funkcjonariuszy. Policjanci musieli wobec tego użyć pałek i gazu pieprzowego. W wyniku starć rannych zostało kilkanaście osób.

Jak podaje Interia, pod koniec 2018 r. w Niemczech przebywało bez żadnych podstaw około 240 tys. imigrantów. Zgodnie z niemieckim prawem osoby takie powinny zostać deportowane. Jednak państwowym służbom udało się zrealizować deportację tylko 24 tys. spośród nich.

W 2018 r. do Niemiec przybyło 162 tys. imigrantów którzy wystąpili w tym państwie o uznanie za uchodźców. W 2017 r. imigranci złożyli w Niemczech 200 tys. wniosków o azyl. W 2016 r. wnioski takie złożyło 722 tys. imigrantów, a w 2015 r. 890 tys. To właśnie w 2015 r. wybuchł kryzys imigracyjny. Związany był między innymi z deklaracjami niemieckich władz zapowiadających przyjmowanie wszystkich, którzy czują się zagrożeni w swoich krajach co nasiliło migrację przez Turcję, Bałkany. Jak wykazały kontrole prowadzone na granicy serbsko-węgierskiej osoby z państw w których toczyły się konflikty wojenne stanowiły w 2015 r. mniejszość migrujących.

fakty.interia.pl/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply