Zgodnie z zapowiedziami na ulice Paryża wyległy masy zwolenników Nowego Frontu Ludowego (NFP). Nie podoba się im, że prezydent nie powierzył misji tworzenia rządu przedstawicielowi tej koalicji.
W czwartek, prawie dwa miesiące po wyborach parlamentarnych, Emmanuel Macron powierzył misję tworzenia nowego rządu Michelowi Barnierowi. Ten polityczny weteran nie reprezentuje liberalnego obozu politycznego prezydenta, lecz od dekad był politykiem centroprawicowych postgaullistów. Ruch Macrona obliczony jest sklecenie rządu z dawnych partii głównego nurtu różnych skrzydeł w rozdrobnionym parlamencie i izolowanie zarówno radykalnej lewicy jak i Zjednoczenia Narodowego (RN) Marine Le Pen.
Wcześniej Macron odrzucił kandydaturę wysuniętą przez NFP – mało znaną urzęniczkę Lucie Castets. Już wówczas wywołało to ostre protesty części lewicowej koalicji, przede wszystkim najbardziej radykalnej partii Frontu – “Niepokornej Francji”. Jej lider Jean-Luc Mélenchon już wówczas zapowiadał wyprowadzenie ludzi na ulicę. Zapowiedzi zostały zrealizowane w sobotę.
Al Jazeera podaje, że na ulice Paryża mogło tego dnia wyjść około 26 tys. protestujących. Łącznie na protestach w całej Francji mogło ich być nawet 110 tys. Tyle szacunki francuskiego Ministerstwa Spaw Wewnętrznych. Sami lewicowcy oszacowali frekwencje na organizowanych przez siebie wystąpieniach na 300 tys.
Melenchon kontynuował swoją narrację o “kradzieży wyborów”. Politycy “Niepokornej Francji” uważają, że misja tworzenia nowego rządu należy się im, ponieważ ich koalicja zdobyła największą liczbę głosów. Niemniej przełożyła się ona tylko na 180 mandatów, liczby dalekiej od większości w Zgromadzeniu Narodowym składającym się z 577 deputowanych.
Na manifestacji wybrzmiewała też inna narracja – że swoimi działaniami liberalny prezydent w praktyce toruje drogę do rządów narodowcom z partii Le Pen, jak zrelacjonowała Al Jazeera.
Katarska telewizja przytoczyła wyniki sondażu przeprowadzonego przez pracownię Pollster Elabe, według którego aż 74 proc. respodentów uznało, że Macron nie liczy się z wynikami wyborów. Przypomniała jednak, że znajduje się on pod presję terminu zaprezentowania projektu ustawy budżetowej, co powinno się stać do 1 października.
Nastrój manifestujących kierował się w sobotę przeciwko prezydentowi. Przez tłum przetaczały się hasła: “Macron precz”, “Macron zrezygnuj”.
aljazeera.com/france24.com/kresy.pl
Lewicowcy to najgłupsza część białej cywilizacji,to wręcz dramat.